Artykuły

Kultura Opola 2004

- Rolą teatru nie jest bynajmniej jedynie wystawianie przedstawień, tylko wzbudzanie wielkich emocji i wywoływanie dyskusji, co zarówno u lalek, jak i w dramacie udało się w tym roku szczególnie - tak za sprawą pokazywanego w Nowym Jorku "i odsłoniłam noc", jak i poruszającego opinię publiczną "Makbeta" - Dorota Wodecka-Lasota o kulturze opolskiej w mijającym roku.

Przełamanie stereotypowego myślenia, że tylko to, co pokażą ogólnopolskie stacje telewizyjne, warte jest uwagi, na pewno pozwala docenić prawdziwą wagę naszych twórców i lokalnych artystycznych wydarzeń.

Bezsprzecznie miniony rok należał do poetów. Tomasz Różycki wydał nagrodzony przez Fundację Kościelskich poemat "12 stacji", Paweł Marcinkiewicz tomik poetycki "-, real,", Stowarzyszenie Młodych Poetów zaś do społu z aktorem Leszkiem Malcem i z błogosławieństwem Anny Dymnej przeniosło na opolski grunt Krakowskie Salony Poezji. Ten rok pokazał, że literatura jest dla opolan ważna - na kilkunastu wieczorach autorskich współczesnych twórców zorganizowanych przez nasze biblioteki (miejską, wojewódzką i pedagogiczną) sporadycznie można było znaleźć wolne miejsca.

Kilka premier zgotowały nam nasze teatralne sceny, co wprawdzie jest normą, aczkolwiek bardzo dobre spektakle normą być nie muszą. O ile lalkarze od kilku lat pokazują się na scenach krajowych i europejskich, co potwierdza ich wysoki poziom, tak u wielu może pokutować przekonanie, że nasz dramat to taki sobie prowincjonalny teatrzyk. Nic bardziej błędnego, ale o tym można się przekonać dopiero wtedy, gdy wyściubi się nos z domu i obejrzy chociażby tegoroczne propozycje: "Makbet" [na zdjęciu], "Zabij mnie" czy "Sinobrody - nadzieja kobiet". Rolą teatru nie jest bynajmniej jedynie wystawianie przedstawień, tylko wzbudzanie wielkich emocji i wywoływanie dyskusji, co zarówno u lalek, jak i w dramacie udało się w tym roku szczególnie - tak za sprawą pokazywanego w Nowym Jorku "i odsłoniłam noc", jak i poruszającego opinię publiczną "Makbeta".

Niewątpliwie ważnym przedsięwzięciem było otworzenie w piwnicach Miejskiego Ośrodka Kultury galerii, gdzie prezentują swoje dokonania bądź stawiają pierwsze kroki na drodze artystycznego wyrazu młodzi i niezależni twórcy. Jest to doskonałe uzupełnienie dla prężnej - zmieniającej co trzy tygodnie ekspozycję - kameralnej galerii Pierwsze Piętro i monumentalnej Galerii Sztuki Współczesnej. Wprawdzie mam nieodparte wrażenie, że większość tych wystaw rządzi się przypadkiem (jak jeden artysta nie zdąży, to drugi go zastąpi), co jednak nie oznacza, że wśród tych przypadków nie zdarzają się perełki. Wszak porzekadło mówi: "co planowane, to nieudane", a "wyjątki potwierdzają regułę". Takim wyjątkiem była długo planowana wystawa Tadeusza Dominika w Galerii im. Jana Cybisa. Czy opolanie ją w ogóle dostrzegli? Śmiem wątpić, przeglądając bowiem nasze internetowe forum, dostrzegam przede wszystkim permanentne krytykanctwo wszystkiego i wszystkich. Zapewniam, że dobrym antidotum na niezadowolenie jest posmakowanie naszego kulturalnego życia. Nie mogę tylko polecić koncertu w filharmonii - nasi muzycy tak rozsmakowali się w splendorach, jakie spłynęły na nich po koncertach w Brukseli, uświetniających nasze wejście do Unii Europejskiej, czy po nagraniu płyt z symfoniami Brahmsa, że znów wyjechali. Tym razem do Chin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji