Artykuły

Rozum i szaleństwo

OPINIE na temat wartości "Equusa" - wystawionego obecnie przez Teatr "Ateneum" - są ciągle diametralnie różne. Nie należę do entuzjastów tego utworu. Nie przeceniałbym też jego walorów poznawczych, horyzontów myślowych - przypomina zbytnio podręcznik propedeutyki psychologii głębi. Ale jedno chyba nie ulega wątpliwości: "Equus" trafił na swój czas, koresponduje bowiem żywo nie tylko z poszukiwaniami współczesnej psychologii i psychiatrii, ale też z widoczną i u nas aurą ogólniejszego zainteresowania tą problematyką.

Shaffer napisał sztukę dyskontującą właśnie ową koniunkturę, a zarazem przewrotną i atrakcyjną, bo opartą na świetnym teatralnie pomyśle odwrócenia ról. Cała dramatyczność wzajemnej relacji dwóch głównych postaci "Equusa" - siedemnastoletniego chłopca i leczącego go psychiatry - polega na tym, że Martin Dysart przywracając swemu pacjentowi "normalność" sam jednocześnie znajdzie się na progu szaleństwa.

Dla wybitnego psychiatry, człowieka o rozległej wiedzy i głębokim przywiązaniu do kultury antycznej zetknięcie się z przypadkiem dość niezrozumiałego przestępstwa będzie prawdziwym szokiem Dysart wyzwoli chłopca ze stanów neurotycznych, ale za cenę utraty wiary w sens jasnego powołania, w dotychczas akceptowany system wartości i sam zacznie zazdrościć Alanowi "galopu", a więc odwagi bycia sobą, cierpienia, namiętności. Takie rozłożenie racji, to zarazem najbardziej prowokacyjna teza całej sztuki Shaffera - nawiasem mówiąc - teza ogromnie uproszczona, sprowadzająca prawdę o osobowości ludzkiej do wymiaru kompleksów. Nie osłabia to jednak dramaturgicznych walorów "Equusa".

Polską prapremierę tego utworu zrealizował Henryk Tomaszewski. Jego wizja była radykalnie odmienna od kierunku interpretacji, jaki przyjął reżyser przedstawienia w "Ateneum" - Andrzej Rozhin. Tomaszewski nie zawierzył do końca tekstowi i starał się go dopełnić dosyć zresztą kunsztownie rozbudowaną warstwą inscenizacyjną (wprowadził - zgodnie z sugestiami autora - grupę wykonawców grających konie).

Rozhin świadomie zrezygnował z tego rodzaju sztafażu. Zbudował na małej scenie "Ateneum" spektakl znacznie bardziej kameralny, skoncentrowany głównie na aktorach. Reżyser zaufał tekstowi bez ograniczeń, chwilami zbytnio celebrując pseudogłębię utworu. Uzyskał jednak w sumie rezultat wysokiej artystycznie próby.

Potrafił bowiem nadać narracji teatralnej czystość i intensywność klimatu, uczynił przedstawienie skupionym, ostrym dyskursem o granicach tego, co się zwykło uważać za "normalne", o pewnej bezradności współczesnej kultury wobec psychiki jednostki, o potrzebie pogłębięnia samo wiedzy dzisiejszego człowieka.

ZESPÓŁ aktorski zaprezentował duże umiejętności. Dwie role zasługują wszakże na uwagę szczególną. Prowadzący właściwie cały spektakl Jerzy Kamas (Martin Dysart) stworzył postać nieprzeciętnego formatu wydobył z osobowości psychiatry - wewnętrzną dojrzałość, zdolność do autorefleksji uwrażliwienie i narastający stopniowo niepokój. Był przy tym bardzo oszczędny i precyzyjny w doborze środków wyrazu. Również debiutujący w roli Alana Stranga Michał Bajor (student PWST) zagrał z całą prawdą emocjonalną, wyraziście i przejmująco.

Druga z kolei premiera "Equusa" - pokazana w "Ateneum"- jest więc autentycznym sukcesem teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji