"Gody życia"
Przez wiele lat broniono się (skutecznie!) przed prezentowaniem twórczości dramatycznej Stanisława Przybyszewskiego; jego sztuki pomawiano o minoderyjność, twierdzono uparcie, że dramaty jego bohaterów zbyt głęboko przylegają tylko do jednej epoki - modernizmu. A tymczasem - po sukcesie choćby "Śniegu" (w warszawskim Teatrze Dramatycznym i w TV) zaczynamy na nowo odkrywać wartość tych utworów, ich - chciałoby się napisać - literackość, ciekawą konstrukcję, oceniając przy tym trzeźwo, że realizacja tych sztuk nie należy do rzędu tzw. łatwych zadań.
I oto - Poznański Teatr TV pokazał "Gody życia" w adaptacji i reżyserii MACIEJA PRUSA odnosząc sukces prawdziwy. Zasługa to zresztą przede wszystkim reżysera, który przygotował spektakl niezwykle kulturalny, jakby ściszony, ale jednocześnie nastrojowy, osadzony w klimacie i epoki i samej twórczości Przybyszewskiego. Prus prowadził zespół aktorów Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu ręką sprawną i doświadczoną, nie zezwalając na żadne uniki i żadne przerysowania, popisując się przy tym niezwykłym wyczuciem prawideł realizacji telewizyjnej. Były w tym spektaklu kadry o niezwykłych ujęciach (reżyseria tv - S.
Olejniczak), były momenty, nie ukrywajmy, po prostu wzruszające. Choć przecież owe kanony tamtej obyczajowości, owe prawa społeczne w zasadzie są nam dalekie; niemniej jednak do dziś pewne prawdy życia głoszone przez Przybyszewskiego zachowały swą aktualność.
Kaliscy aktorzy wypełnili swe zadania nad podziw dobrze - wymienić wypada udaną rolę Hanki - EWY MILDE, grę JANUSZA SZYDŁOWSKIEGO (Janota), JANUSZA MICHAŁOWSKIEGO (Wacław), WOJCIECHA STANDEŁŁO (Orlicz). Pozostali też zresztą zasługują na uznanie.