Artykuły

Koncert wyjadaczy

"Opera za trzy grosze" w reż. Rudolfa Zioło w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Recenzja Janusza R. Kowalczyka w Rzeczpospolitej.

Pierwszemu wejściu Tadeusza Zięby ze słynnym songiem "A rekiny w oceanach mają zębów pełen pysk" towarzyszą zdrowe ciarki, których przy dobrym wystawieniu "Opery za trzy grosze" Bertolta Brechta z muzyką Kurta Weilla nigdy nie powinno zabraknąć. Później przebiegały po plecach coraz rzadziej. Krakowska wersja hitu światowych scen w reżyserii Rudolfa Zioły okazała się kanciasta - zabrakło pomysłów na płynne przejścia między poszczególnymi scenami - a co za tym idzie, niefrasobliwie rozwlekła, jak również dyskusyjnie obsadzona.

Najlepiej, rzec można, koncertowo wypadli starzy sceniczni wyjadacze: Krzysztof Jędrysek, obchodzący rolą Jonatana Peachuma 30lecie pracy artystycznej czy Tadeusz Zięba oraz młodsi, ale już okrzepli na tej scenie wykonawcy, jak Dominika Bednarczyk (Jenny-Knajpiarka), Błażej Wójcik (Tiger Brown) czy dynamiczna Barbara Kurzaj (Lucy Brown). Zastrzeżenia może budzić obsadzenie w roli Polly Peachum Iwony Buły. Tę jeszcze studentkę PWST znacznie bardziej można podziwiać za niebywały temperament i nieodpartą vis comica niż za możliwości głosowe. Jest z pewnością zdolna i należy w nią inwestować, jakkolwiek powierzenie jej dodatkowo songu Jenny - który należał się Dominice Bednarczyk, śpiewającej o wiele czyściej i pewniej - to stanowczo nadmiar szczęścia.

Tomasz Wysocki w roli dandysowatego Mackie'ego Majchra zaczął porywająco, by z czasem uśpić swą wykonawczą czujność. I widza. Dorota Godzic z kolei niezbyt konsekwentnie, jak na mój gust, gospodarowała rauszem Celii Peachum. Jeśli wchodziła, trzymając się ścian i stołu, to trick z nieoczekiwaną trzeźwością w chwili wygłaszania kwestii domagałby się jak najszybszego opatentowania.

Z innych uchybień i niekonsekwencji inscenizacyjnych wybiorę jeszcze te bardziej charakterystyczne. Peachum nie wyjaśnia żebrzącemu Filchowi - interesujący epizod Grzegorza Mielczarka - dlaczego powierza mu zupełnie inny strój i los (bo prawdziwa tragedia na nikim nie robi takiego wrażenia, jak udawana). Nie wiadomo też, dlaczego brzuch Lucy, tak mocno zaznaczony w scenie więziennej, niewiele później nieoczekiwanie "wyparował" pod szubienicą (ciąża z Mackiem była pozorowana). Podobnie koncept Zioły, by przy pierwszym spotkaniu w więzieniu Mackiego i Tygrysa Browna obaj dżentelmeni zamienili się kwestiami, wydaje się interesujący jedynie dla widzów dobrze zaznajomionych z treścią utworu.

Z całości nie wynika, dlaczego reżyser zabawił się w wystawienie "Opery za trzy grosze". Sojusz półświatka z wymiarem sprawiedliwości to temat stary jak świat, zaczerpnięty przez Brechta z "Opery żebraczej" Johna Gaya, o dwieście lat wcześniejszej od jego musicalu. Odniesienia do współczesności powinny narzucać się same, choć krakowska inscenizacja, co zdumiewające, dziwnie tego nie ułatwia.

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji