Artykuły

Szlachetni misjonarze seksu

Stereotypowe ujęcie relacji damsko-męskich - o "Wszystko co wiem o mężczyznach i kobietach" w reż. Szymona Kuśmidra w Teatrze im. Siemszkowej w Rzeszowie pisze Barbara Skrok z Nowej Siły Krytycznej.

Znając sam tytuł spektaklu, można było przewidzieć, czego należy się spodziewać. "Wszystko co wiem o mężczyznach i kobietach" w reżyserii Szymona Kuśmidra niczym nie zaskoczyło. Od pierwszych chwil spektaklu wpadając w stereotypowe ujęcia spraw damsko-męskich.

Autorką sztuki jest Nadieża Michajłowna Ptuszkina - współczesna rosyjska dramatopisarka, reżyserka teatralna i filmowa, scenarzystka. Jak sama mówi, inspiracje czerpie z różnych źródeł. W jednej ze swoich sztuk odzwierciedliła to, co działo się w jej prywatnym życiu. Jednak większość konceptów czerpie z obserwacji ludzi i ich zachowań. Twórczyni sztuki była obecna na polskiej prapremierze tego spektaklu w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie.

Od momentu oświetlenia sceny aktorzy i widzowie borykają się ze starym jak świat tematem relacji kobieta - mężczyzna. Borykają - to najbardziej adekwatne słowo. Temat zostaje podjęty w sposób banalny - kobiety zanurzając usta w kolejnym kieliszku wódki wynurzają swoje problemy na światło dzienne. O czym mówią? O zdradzie, o porzuceniu, o tym, że we współczesnym świecie dużo prościej zdobyć wykształcenie, dobrą pracę, sowite zarobki, niż znaleźć miłość i ją utrzymać.

Całość umieszczona we współczesnych realiach. Nowoczesne wnętrza. Szybkie życie, bez czasu na miłość. Częste sięganie do kieliszka wydaje się być najprostszym i najszybszym rozwiązaniem wszystkich problemów, które prędzej, czy później i tak dorwą swoją ofiarę.

Na scenie czworo bohaterów, wszyscy na stałe pracujący w Siemaszkowej: Małgorzata Machowska, Beata Zarembianka, Robert Chodur, Przemysław Dąbrowski. Postaci kobiece zbudowane za zasadzie kontrastu Elena - Wiktoria, blondynka - brunetka, kura domowa - bussines woman, ubrana w jedwab - nosząca skóry. Dla każdej z nich szczęście składa się z czegoś innego. Pierwsza potrzebuje miłości wiernej, spełnionej, do tzw. grobowej deski, potrafi dla niej zrzec się sukcesów na polu zawodowym. Druga - hołduje maksymie - "żyj chwilą", dla niej najważniejsze są tymczasowe doznania i przeżycia w sferze erotycznej. Wiktoria "testuje" kolejnych mężczyzn wyprawiając z nimi akrobatyczne figury w łóżku, po to by zdradzić tajemnice alkowy przed widzami. Przekracza wszelkie granice, przede wszystkim dobrego smaku, po to, by jej program telewizyjny miał jak najwyższą oglądalność, by spełnienie zawodowe łączyło się z jak największymi zarobkami. Posuwa się nawet do uwiedzenia męża przyjaciółki, a później bez wyrzutów podtrzymuje ją na duchu. Elenie odejście toksycznego męża tylko pomaga, rozpościera skrzydła, odnosząc sukces w sferze zawodowej. Zostaje nazwana Mozartem kuchni - zapisuje przepisy kuchenne za pomocą nut.

Postaci mężczyzn także zbudowane są na zasadzie doboru skrajności. Jeden - smukły, wysoki, bóg seksu, drugi - niski, z brzuszkiem, nieco fajtłapowaty, ale także posiadający swoje potrzeby erotyczne. Samodzielny, stanowczy, odważny kontra trzymający się kurczowo spódnicy żony przedstawiciel męskiego gatunku. Inne wartości mają dla nich cel: doznania metafizyczne przeciwko "zwykłemu" szczęściu.

Pomieszanie partnerów, do którego w końcu dochodzi, sprawia, że mamy na scenie typowy czworokąt. Okazuje się, że znane porzekadło - przeciwieństwa się przyciągają jest adekwatne, ale prowadzi do niespełnienia i braku zrozumienia w związku. Dopiero wymiana partnerów względem temperamentu powoduje zadowolenie. Przynajmniej w jednym przypadku... Bo jak się okazuje, nikt nie chce żyć na dłuższą metę z kobietą, która jest w stanie wszystko oddać byleby być na ustach wszystkich. Każdy potrzebuje normalności, ekstrawagancja jest dobra, ale tylko na chwilę.

Motywem przewodnim jest... kiszona kapusta! Elena będąc w związku małżeńskim pod naciskiem swojego wybranka katowała się przez dwadzieścia lat tą potrawą, by utrzymać idealną figurę. Do tego stopnia, że po rozstaniu kapusta staje się jej potrawą na złe chwile. Zamiast obżerać się słodyczami kobieta pochłania wielkie ilości kiszonej kapusty. Twórcy wiedząc, że tym samym robią wielki apetyt widzom w przerwie częstują tym specyfikiem.

Pomimo schematycznego i nieoryginalnego tematu, całość przyjemna dla oka. Niewątpliwie to jedna z lepszych sztuk wystawianych w ostatnim czasie na małej scenie rzeszowskiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji