Róże bez kolców
"13.VII.1948. Wczoraj byliśmy na "Fantazym" - premiera złączona z jubileuszem i Teatru Polskiego, i Szyfmana... Wyszłam z "Fantazego" owiana wielką poezją... Myślałam potem długo, co musiał przeżywać Słowacki po napisaniu tej sztuki."
,,9.XII.1964 ...Drugim silnym wrażeniem był "Fantazy" w Teatrze Telewizji... to jest tekst znakomity. Gdyby Polska miała większe znaczenie jako państwo, albo chociaż w kulturze - to "Fantazy" byłby dotąd grany na całym świecie. I jakie to dzisiejsze zarówno w finezyjnym dowcipie, precyzji intelektualnej, jak w tragizmie".
Tak pisała Maria Dąbrowska w "Dzienniku", z którego wybór arcyciekawych uwag o teatrze ukazał się w "Pamiętniku Teatralnym" (zeszyt 2, 1973). Ta "wielka komedia" Słowackiego jest arcydziełem bezspornym. W podupadłym dworze ziemiańskim na Podolu, gdzie odbijała się zarówno echa powstań i Sybiru, jak włoskich wojaży arystokratycznych, wieprzowatość życia i brudnych interesów miesza się z romantycznymi porywami i urojeniami; snują się ludzie, którzy "aż do grobu śmieszą", miłość mąci romansowe głowy i zapala serca gorące.
Wśród zabawnych perypetii komediowych, ocierających się czasem o farsę a zakończonych niezwykłym i niespodziewanym akcentem dramatycznym, toczy się nieustanna, migotliwa gra między autentycznością przeżyć i ich pozowaniem, między szczerością uczuć i frazesową sztucznością, między prawdą wewnętrzną i zewnętrznym fałszem. między wzniosłością i błazeństwem. Gra ta nie tylko przeciwstawia sobie poszczególne postacie, ale bardzo subtelnie toczy się wewnątrz każdej z nich oddzielnie. A nad wszystkim rozbija się istna bania olśniewającej poezji.
Powiew tej poezji czuje się w przedstawieniu w "Ateneum". Uskrzydlone słowa płyną swobodnie z rzadką w naszych teatrach troską o piękno ich kształtu i toku. Reżyser Maciej Prus i doborowa obsada aktorska, zadbali o to, jak również o delikatny rysunek postaci i sytuacji, o lekki ton komediowy, o jasność biegu akcji. A jednak przy tylu atutach czegoś brakowało temu przedstawieniu. Myślę, że było ono zbyt artystowskie, przesunięte wyłącznie w sferę poezji. Zbyt piankowe. Uładnione już w samej dekoracji: na pustej scenie róże jak obrazek z bomboniery pomadek. Róże bez kolców, a pomadkowy posmak też tu zalatuje, prawda, że z wyrobów pierwszej jakości, dających rozkosz podniebieniu, ale bez ostrzejszej przyprawy. Powstał z tego raczej chłodny utwór klasycystyczny, parnasistowski, o nieskazitelnych liniach, niż dzieło romantyka pełne pasji, bolesnej drwiny i ironii, mocno osadzone w świecie rzeczywistym. Tak to odebrałem, co nie przeszkadza uznaniu znakomitości kilku kreacji aktorskich.
JERZY KAMAS ma gest wielkiego pana, wirtuozersko operuje słowem i milczeniem. Jego Fantazy to człowiek rozumny, o dużej inteligencji, góruje ma nad otoczeniem, przenikliwą myślą analizuje je i siebie samego. Fantazy inny niż ci, których dotąd oglądaliśmy na scenie. ALEKSANDRA ŚLĄSKA początkowo zbyt bezpośrednio i dosłownie przeżywa dramatyczne uniesienia Idalii, ale w drugiej części znajduje dystans komediowy i prowadzi rolę z mistrzowską finezją. Prawdziwym koncertem jest jej duet z Rzecznickim. Gra go Jan Świderski i z drugorzędnej, zwykle niemal niezauważanej roli czyni postać skupiającą na sobie uwagę widza.
Ignacy Machowski jako rosyjski Major - jowialny, szczery, narysowany z prostotą utrzymaną do końca, do dramatycznej sceny śmierci.
Halina Kossobudzka stwarza pełną, zabawną postać Hrabiny Respektowej. Hrabią Respektem jest Jerzy Kaliszewski. Stellę o dużym uroku dziewczęcym zaprezentowała Grażyna Barszczewska. Mniej barw ma para kochanków: Diana - Ewa Milde i Jan - Andrzej Seweryn. W roli kamerdynera Kajetana Jan Żardecki. Parę epizodycznych postaci reżyser skreślił bez szkody dla całości.