Artykuły

Plaut niezdradzony?

Joanna Kasperek nie gra przygłupiej czy topornej dziewuchy, jakiej moglibyśmy się spodziewać w farsie. Bromia jest zjawiskową postacią, odartą z płci przez kostium i makijaż, nawiązujący do komedii dell'arte - o "Mężu zdradzonym, czyli Amfitrionie" w reż. Bogdana Hussakowskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach pisze Agnieszka Kozłowska-Piasta.

Można by tę sztukę nazwać po prostu farsą; mamy intrygę bogów Merkurego i Jowisza, komedię pomyłek, zdradzonego męża Amfitriona, a wszystko prowadzi do szczęśliwego i radosnego końca. Przedstawienie toczy się wartko, publiczność reaguje żywiołowo na każdy dwuznaczny żart czy ruch, śmiejąc się i bijąc brawo. To już olbrzymi sukces, aby z pokrytej patyną komedii starożytnej zrobić żywy, zagrany w dobrym tempie spektakl. "Mąż zdradzony, czyli Amfitrion" Plauta w reżyserii Bogdana Hussakowskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach z pewnością takim sukcesem jest.

Dużą rolę odegrał tu współczesny przekład Ewy Skwary, która od wielu lat z powodzeniem tłumaczy i wydaje kolejne dzieła rzymskiej literatury starożytnej. Jednak bez dobrej reżyserii, nawet przekład zdałby się na niewiele. To przecież nadal jest tekst starożytny. Mamy trzy jedności: czasu, miejsca i akcji, mamy statyczne sceny, długaśne monologi, wręcz niestrawne dla współczesnego widza, mamy maksymalnie trzech aktorów na scenie i typowo Plautowskie oko do widza: już w pierwszej scenie wiemy, co zdarzy się w całej sztuce. Bogdan Hussakowski poradził sobie z tymi "starożytnymi przeciwnościami losu", a "Amfitriona" można z powodzeniem uznać za spektakl sezonu w kieleckim teatrze.

To z pewnością zasługa reżysera i dobrze poprowadzonych aktorów, którzy stworzyli przerysowane i farsowo jednoznaczne kreacje. Nadpobudliwy, energiczny, wulgarny i złośliwy Merkury, zagrany przez Dawida Żłobińskiego skacze z balkonu na scenę, przechodzi po oparciach krzeseł widowni, rzuca ogryzkami. Cwaniaczkowaty, leniwy, bezczelny, nieco głupkowaty jest niewolnik Sozja w wykonaniu Mirosława Bielińskiego, który tym razem zdecydowanie nie nadużywa środków ekspresji. Władczy, królewski, pompatyczny Jowisz Pawła Sanakiewicza, zakochany głównie w sobie, a przy okazji w ziemskiej kobiecie Alkmenie, roztacza swój czar nie tylko na scenę, ale i na widownię. Nieco akademicki i sztywny Amfitrion (Hubert Bronicki) sprawia wrażenie posągu, wokół którego toczy się akcja. Niezdecydowanie i przesadną różnorodność Marzeny Ciuły, od liryczności, przez naiwność do twardego stąpania po ziemi, możemy z powodzeniem zrzucić na karb granej przez nią postaci - toż to Alkmena, kobieta w ciąży i na dodatek tuż przed rozwiązaniem. Do tego szczypta biegania po widowni i piętrach teatru i chyba najbardziej farsowy z możliwych temat - zdrady małżeńskiej. Czy reżyserowi chodziło tylko o rozrywkę? Mam wrażenie, że jednak nie.

Plaut tworząc w starożytnym Rzymie swoje liczne komedie bawił się konwencjami. Korzystał ze starożytnej greckiej skarbnicy: naśladował styl obyczajowej komedii Menandra, chyba znał twórczość Arystofanesa, osiągnięcia starożytnego mimu. Łączył mówiony dialog z piosenkami, tworząc dzieła śmieszne i raczej dla prostego ludu, a nie wykształconej i elokwentnej elity. Miał świadomość igrania z ogniem, w końcu starożytnych bogów nie wypadało ośmieszać. Byli oni zwykle tematem tragedii i eposów, a nie niepoważnych komedii. Pewnie dlatego w "Amfitrionie" kazał Merkuremu w pierwszej scenie wyjaśniać publiczności, że spektakl nie jest komedią, ale tragikomedią, a w tekst sztuki wplótł parodie typowo tragicznych elementów: lamentu Alkmeny czy pełnej patosu opowieści posłańca relacjonującego niesłychane wydarzenia - w tym wypadku służącej opowiadającej o porodzie.

Bogdan Hussakowski też zaszył w "Amfitrionie" zabawę konwencjami, zabawę w teatr i to właśnie kreacja służącej Bromii pozwoliła to odkryć. Joanna Kasperek nie gra przygłupiej czy topornej dziewuchy, jakiej moglibyśmy się spodziewać w farsie. Bromia jest zjawiskową postacią, odartą z płci przez kostium i makijaż, nawiązujący do komedii dell'arte. Gdy pojawia się na scenie wysuwając głowę zza kulis, czaruje i intryguje, wprowadzając zupełnie inny klimat i nastrój: zaskoczenia, niepewności. Mija dobra chwila, nim orientujemy się kim jest i po co pojawiła się na scenie. Jest wystylizowana nawet w swoim strachu i przejęciu nowiną o narodzinach dwóch synów Amfitriona i Jowisza, które - jak na antyk przystało - działy się poza sceną. Nijak nie przystaje do reszty - jakby spadła z obcej planety prosto w środek obyczajowej farsy.

Tej zabawie w antyczny teatr służą także zaprojektowane przez Joannę Braun dziwaczne kostiumy, czerpiące z estetyki starożytnej, lecz uwspółcześnione i nieco naigrywające się z aktorów w nie ubranych i ról, jakie przyszło im grać. Sozja nosi dziurawą czapkę z nosem klauna, łachmaniarski płaszcz, ale współczesny plecak. Amfitrion i Alkmena mają dziwaczne nakrycia głowy, jak wieńce laurowe czy diademy z elementami jakby pochodzącymi od rycerskich zbroi, przykrywającymi nos. Scenografia to szpaler geometrycznych, wąskich stożków, wsparty na starożytnych akantach, który otwiera się jak brama w scenie zstąpienia bóstwa, znanej od starożytności jako deus ex machina. Triumfujący Jowisz, jak król-słońce (czyżby nawiązanie do Molierowskiego "Amfitriona"?) wjeżdża na scenę, pozdrawiając tłumy, na skuterze ozdobionym starożytną kolumienką. Mrugnięciem oka do widza jest także z pewnością pokazanie publiczności, w jaki sposób w teatrze uzyskuje się dźwięk grzmotu.

Dzięki tym kilku elementom można uznać, że "Amfitrion" w reżyserii Bogdana Hussakowskiego nie jest jedynie sprawnie wyreżyserowaną starożytną farsą, uwspółcześnioną w zabawny sposób, ale grą z widzem na poziomie wyższym od fabularnego. Ta gra jest jednak bardzo subtelna, a żywiołowość i farsowość poziomu fabuły przytłacza i zakrywa tę warstwę. Można za to winić kieleckich aktorów, doświadczonych w graniu współczesnych fars. A może niepotrzebnie doszukuję się innych poziomów, bo chodziło tylko o rozrywkę i to Bromia nie wpisała się w ten klimat?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji