Artykuły

Komu starsza pani składa wizytę (recenzji część pierwsza)

"Szczęk oręża, oto niewinność, która przygotowuje swój triumf" Albert Camus "Caligula"

Guellen. Małe miasteczko "gdzieś w środkowej Europie", zapomniane przez Boga i przez ludzi. Dookoła kwitnie życie, kraj się uprzemysławia, ludzie bogacą, a w Guellen - nic. Zastój, nędza. Dróg wyjścia z beznadziejnej sytuacji szukać mogą guelleńczycy tylko w pomocy z zewnątrz. I pomoc ta nadchodzi, choć w zgoła nieoczekiwanej postaci.

Przed laty opuszczała Guellen Klara Waescher - młoda dziewczyna w ciąży, skrzywdzona przez równie niedoświadczonego jak ona młodzieńca nazwiskiem Alfred Ill. Wyparł się on przed sądem ojcostwa dziecka i podstawił fałszywych świadków. Dziecko urodziło się w Hamburgu, ale żyło tylko rok. Natomiast jego matka stoczyła się na dno.

Dalsza historia Klary brzmi jak bajka, w hamburskim domu publicznym poznaje ją stary miliarder Zachanassian, zakochuje się w niej, żeni i wkrótce umiera, czyniąc z Klary jedyną spadkobierczynię ogromnej fortuny. Sztuka szwajcarskiego pisarza Fiedricha Durrenmatta "Wizyta starszej pani" wystawiona przez Teatr Nowy zaczyna się właśnie w momencie, gdy miliarderka Klara Zachanassian wraca po latach do rodzinnego Guellen. Mieszkańcy miasteczka wiele sobie po tej wizycie "Klaruni" obiecują. Nastroje te ujmuje lapidarnie Ill - niegdyś uwodziciel, a dziś stary, zabiedzony sklepikarz - gdy mówi: "Zachanassian musi wybulić swoje miliony".

A Klara? Klara posuwa się dalej niż w najśmielszych marzeniach wyśnili guelleńczycy: ofiarowuje miasteczku miliard dolarów. W zamian jednak żąda... sprawiedliwości. Krzywda, jakiej doznała przed laty, musi być wyrówmna. Guellen otrzyma miliard, jeśli ktoś z jego mieszkańców zabije Alfreda Illa.

Warunek Klary Zachanassiatn zostaje przez guelleńczyków w pierwszym odruchu z oburzeniem odrzucony. Jak można żądać cd Europejczyków tak ohydnej zbrodni! Ale nędza miasteczka jest wielka, a pokusa radykalnego z nią zerwania bardzo realna. Guelleńczycy zaczynają więc żyć na kredyt, lepiej jeść, lepiej się ubierać. Apetyty rosną - na ulicach miasteczka pojawiają się nowoczesne samochody, rozpoczyna się budowę nowych domów, w życie mieszkańców wkrada się luksus...

A Klara Zachanassian czeka, wie bowiem, że dla guelleńczyków nie ma odwrotu, że nie wyrzekną się lepszego życia, w którym się już rozsmakowali. Cokolwiek by wiec mówili, istnieje dla nich jedno tylko wyjście: zbrodnia. Przemawiając pod koniec sztuki do mieszkańców Guellen, nauczyciel mówi: "Jeżeli nie możecie ścierpłeś zła, jeżeli pod żadnym pozorem nie możecie żyć w świecie niesprawiedliwym, tylko wtedy wolno wam przyjąć miliard pani Zachanassian i spełnić warunek związany z tym darem".

Dochodzimy więc do tego, że "sprawiedliwy świat" dostępny jest dla guelleńczyków tylko poprzez popełnienie mordu na Alfredzie Illu, nowej niesprawiedliwości. Nieważne, kto popełni zbrodnię, ktoś ją popełnić musi. Zresztą sam Ill byłby współuczestniczył w zbrodni, gdyby warunek Klary dotyczył innego mieszkańca GUellen.

Pesymistyczny i ponury jest obraz świata namalowany przez Durrenmatta. Pod znakiem zapytania staje jakakolwiek moralność, nie ona decyduje w ostatecznym rachunku o ludzkim działaniu. Każdemu uczciwemu człowiekowi może złożyć wizytę starsza pani i pchnąć go na drogę występku. Jedna niesprawiedliwość pociąga za sobą drugą. Ofiara - jak w podanym na wstępie cytacie Camusa - sięga po oręż, by wziąć sobie rewanż na krzywdzicielu Dokąd zatem zmierza ludzkość? Czy istnieje w ogóle cnota, czy warto kultywować jakieś ideały?

Taki jest filozoficzny podtekst "Wizyty starszej pani", typowy zresztą dla rozpowszechnionych na Zachodzie prądów intelektualnych. Nie jest to filozofia mówiąca: jesteś na bezdrożu, nie usiłuj nawet znaleźć z niego wyjścia , gdyż wyjścia nie ma.

Przed paru dniami ukazała się w "Trybunie Ludu" recenzja z łódzkiego przedstawienia "Wizyty starszej pani" pióra Jacka Fruehlinga. Znalazłem w niej takie sformuowanie:

"Fakt, że Waescher-Zachanassian, dziewczyna z domu publicznego, rządzi światem, mianuje i obala rządy i ich premierów, jest chyba najostrzejszym oskarżeniem systemu, który trzyma w rękach miliony guelleńczyków."

Doprawdy trudno pogodzić się z takim uproszczeniem problemu. Wydaje się, że skończyliśmy już ze schematami myślowymi, według których system kapitalistyczny ma monopol na konflikty i upadek moralny, a u nas moralność święci niczym niezmącone triumfy. "Strasznie pani" zgodnie z filozofią Durrenmatta może złożyć wizytę każdemu człowiekowi w każdym zakątku świata. Niech nas nie łudzi fakt, że Klara Zachanassian jest miliarderką, a u nas miliarderów nie ma. Nie chodzi tu przecież o ekonomikę, ale o moralną stronę konfliktu. A moralne konflikty zdarzają się także i w naszym ustroju. i to wcale nie rzadko.

Zadaję sobie pytanie, czy Kazimierz Dejmek zrobił słusznie, wystawiając u nas u nas "Wizytę starszej pani" i przenosząc do naszego widza cały pesymizm i realizm moralny Durrenmatta?

Ale na to pytanie postaram się odpowiedzieć osobno, w II części recenzji.

Teatr Nowy: Fryderyk Durrenmatt; "Wizyta starszej pani", komedia tragiczna w 3 aktach. Przekład - Marceli Ranicki i Andrzej Wirth; Inscenizacja i reżyseria: Kazimierz Dejmek; scenografia: Iwona Zaborowska; kierownik literacki: Jan Koprowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji