Szekspir jak science fiction
SZEKSPIR JAK SCIENCE FICTION
KLASYKA W NOWOCZESNYM WYDANIU. Szekspir lubi eksperymenty. W grudniu na scenie Teatru Rozmaitości zobaczymy nową wersję "Burzy" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego z Januszem Gajosem w roli Prospera. Reżyser skandalizującego "Hamleta" znów nas zaskoczy "niepoprawną" interpretacją XVII-wiecznego dramatu. Za czasów Szekspira nawet role żeńskie grali mężczyźni, teraz odwrotnie: m.in. w męskiej roli ducha Ariela zobaczymy Magdalenę Cielecką.
Rozmowa z Magdaleną Cielecką
MC: Ariel będzie mężczyzną czy kobietą?
M.Cielecka: U Szekspira nie jest ani jednym, ani drugim. To postać nie z tego świata. Ale wydaje mi się, że kobieta może wydobyć z tej roli więcej ulotności, tajemnicy. Ale mój Ariel nie jest duchem ani aniołem z bajek, to raczej postać z science fiction...
MC: Szekspir i science fiction?
M. Cielecka: Klasyka nie musi być skansenem. Nieważne - Sarah Kane czy Szekspir, ważne, czy porusza. Jeśli tak, nie ma znaczenia, czy tekst powstał w XVII czy XXI w.
MC: Ale "Burza" to stara baśń o władzy, opowiadana już wiele razy w filmie i teatrze...
M. Cielecka: Warto szukać nowego spojrzenia. Może okazać się, że wyspa Prospera to miasto zrujnowane po tajemniczym kataklizmie. Świat się skończył, na scenie pojawiają się osoby, które sobie czegoś nie wyjaśniły. A może oni już nie żyją? Może "Burza" nie jest o tym, o czym myśleliśmy, że jest...