Artykuły

W poszukiwaniu człowieka

TEATR "Ateneum" otworzył nowy sezon premierą "Na dnie" Maksyma Gorkiego. W dorobku dramaturgicznym autora "Matki"- pisze w programie przedstawienia René Śliwowski- ta właśnie sztuka jest najbardziej, z filozoficzno- moralnego punktu widzenia, niejednoznaczna, dając teatrom wprost nieograniczone możliwości interpretacyjne.

Istotnie; i nie może być inaczej, skoro właśnie w tej sztuce Gorkiego na plan pierwszy wysuwa się nie intryga, nie określone zdarzenie dramatyczne czy problem społeczny, lecz człowiek- a jeszcze ściślej: jego człowiecza natura, złożona, trudna do jednoznacznego ujęcia, tyleż wolna, co i zdeterminowana.

"Na dnie" jest więc esejem o człowieku, jest także poszukiwaniem człowieka, jego- mówiąc w uproszczeniu- definicji.

Ta okoliczność skłaniała czasem reżyserów, także i polskich, do skrajnych, także negatywnych interpretacji, bądź w kierunku sceptycznym, bądź w duchu "menażerii ludzkiej". Zresztą sam Gorki także ujawniał znamienne wahania w ocenie postaci z własnej przecież sztuki- w zasadzie jednak ogromna powaga, z jaką traktował materię "Na dnie", odbiła się również na jej tradycji scenicznej. Stąd mimo przemian, jakie zaszły w sztuce teatru, i pomimo oddalenia w czasie historycznej ramy utworu, "Na dnie" pozostało sztuką żywą i pobudzającą do refleksji.

Myślenie o człowieku, odnajdywanie i nazywanie różnych jego stron, wartościowanie postaw- to wciąż aktualne tematy i w sztuce, i w życiu społecznym. Człowiek bywa uwikłany, bywa, że znajduje się na dnie - ale zawsze poprzez poszukiwanie i dążenie do prawdy zaznaczać będzie w bezosobowym świecie rzeczy i sytuacji swą odrębność, swą wartość.

Polska tradycja sceniczna "Na dnie" liczy blisko 70 lat i jest zaledwie o pół sezonu teatralnego skromniejsza od rosyjskiej i radzieckiej. Reżyserowali sztukę m.in. Tadeusz Pawlikowski i Leon Schiller, a w nowszych czasach Lidia Zamkow, Władysław Krasnowiecki, Jan Maciejowski, Jerzy Zegalski. Znakomitą rolą Barona, którą niegdyś grał Kazimierz Kamiński, zapisał się w schillerowskiej inscenizacji z roku 1949 Jan Świderski. Ale i inne postacie mają nie byle jaką tradycję interpretacyjną: starego Łukę grali m.in. Kazimierz Fabisiak i dwukrotnie Kazimierz Opaliński, Aktora- Ludwik Solski, w spektaklu Lidii Zamkow Leszek Herdegen, Satina- Władysław Krasnowiecki i Mariusz Dmochowski.

Jan Świderski inscenizował "Na dnie" po raz pierwszy w roku 1955- był to pokaz dyplomowy studentów warszawskiej PWST. Po raz drugi sięgnął po sztukę obecnie; zaproponował teatr prawdy psychologicznej z jakby do połowy uchyloną czwartą ścianą, co pozwoliło nadać adresowanym do widowni kluczowym kwestiom sztuki (m.in. z roli Satina) walor zdecydowanie współczesnej moralistyki. Dziad Łuka znajduje w tym przedstawieniu następcę i kontynuatora właśnie w osobie Satina: gdy pierwszy wyruszy na kolejną wędrówkę, by szukać nowych, metafizycznych uzasadnień dla swej dobroci, pozostanie na scenie następca, który znajduje te racje w drugim człowieku. Stąd pomiędzy III a IV aktem sztuki (odejście Łuki) zarysuje się w postaci Satina wyraźniejsza przemiana; rolę tę trzeba uznać za osiągnięcie młodego aktora, Tadeusza Borowskiego.

Nie wyróżniam go wszakże z obsady, ponieważ "Na dnie" Świderskiego - i w tym decydujący walor przedstawienia - jest w całości spektaklem aktorskim, w którym wszystkie postaci uzyskały wyraziste, indywidualne oblicza. Oczywiście - tradycja nakazywałaby przyjrzeć się niektórym rolom osobno, m.in. zaś roli Barona: Władysław Kowalski szkicuje ją ostrożnie, scena po scenie, stopniowo wzbogacając rysunek kukły o głębokie, ludzkie rysy. Ale, jak wspomniałem w spektaklu wszystkie role uzyskały znamiona indywidualne, bogate, trzeba by więc przepisać afisz: Jerzy Kaliszewski - Kostylew, Anna Seniuk - Wasilisa, Joanna Jędrka - Natasza, Lech Ordon - Miedwiediew, Bohdan Ejmont - Kleszcz, Anna Ciepielewska- Anna, Roman Wilhelmi - Waśka, Katarzyna Łaniewska - Nastia, Barbara Rachwalska - Kwaszenia, Zdzisław Tobiasz - Bubnow, Jerzy Kamasz - Aktor, Ignacy Machowski - Łuka, Andrzej Seweryn - Alosza, Andrzej Zaorski - Krzywa Szyjka, Bogdan Baer - Tatar; (epizodycznie) Henryk Łaciński- Policjant.

Reżyseria Jana Świderskiego, tak uważna i kompetentna w pracy z aktorem, objawiła pewną słabość w aranżacji scen zbiorowych, które w dwóch, trzech wypadkach niepotrzebnie przypominały żywe obrazy. Doskonały, "gęsty" jest I akt sztuki, wyrazisty finał, dobra scenografia Lidii i Jerzego Skarżyskich. Razem - spektakl, na który trzeba pójść: dla aktorów i dla pytań, jakie narzuca myślącej widowni.

Teatr "Atenemu". Maksym Gorki "Na dnie"- sceny dramatyczne w 4 aktach. Przekład Anny Kamieńskiej i Jana Śpiewaka. Muzyka: Tadeusz Bard. Premiera prasowa 13 października 1972 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji