Artykuły

Studium człowieka

Pewnego dnia to domu noclegowym zatrzymuje się stary wędrowiec Łuka. Nie ma żadnych dokumentów, może uciekł z katorgi, może jest pielgrzymem poszukującym prawdy. Wyznaje religię szacunku i życzliwości dla ludzi. Każdemu stara się dopomóc, każdego wesprzeć, choćby poprzez złudę. Konającej na gruźlicę żonie Kleszcza opowiada o ciszy i odpoczynku na drugim brzegu istnienia. Daje wiarę zmyślonym i egzaltowanym opowieściom miłosnym Nastki. Zapala wyobraźnię Aktora wiadomościami o wspaniałych sanatoriach, w których bezpłatnie leczą alkoholików. Piepieła podtrzymuje w zamiarze zerwania z przestępczym procederem i rozpoczęcia nowego życia przy boku uczciwej dziewczyny Nataszy. Ta sprawa nie jest jednak prosta. Siostra Nataszy i żona Kostylewa, wyrachowana i bezwzględna Wasylissa, była dotąd kochanką Złodzieja. Porzucona obecnie postanawia za jednym zamachem pozbyć się starego męża i niewiernego kochanka. Prowokuje awanturę i bójkę, podczas której Piepieł uderza śmiertelnie Gospodarza. Zjawia się policja, Złodziej i Wasylissa wędrują do więzienia, skatowana Natasza do szpitala. Łuka korzystając z zamieszania znika. (Z "Przewodnika teatralnego" S. Marczaka- Oborskiego).

Na scenę warszawskiego teatru "Ateneum" weszła sztuka M. Gorkiego "Na dnie" - dramat, który od przeszło siedemdziesięciu lat wywołuje równie często zachwyty, jak i prowokuje do polemiki. Na jego temat napisano już tysiące rozpraw i komentarzy. Powodem była niejednoznaczność dramatycznych sytuacji, brak jasnej i klarownej konkluzji, zamykającej całość oraz zagadkowość postaci Łuki, animatora scenicznych zdarzeń.

Wreszcie stała się rzecz nieczęsto spotykana - w tej dyskusji zabrał głos sam autor. W 1933 roku ukazuje się jego artykuł "O sztukach", dający wykładnię interpretacyjną.

W warszawskim przedstawieniu, reżyserowanym przez Jana Świderskiego, Łuka (Ignacy Machowski) zjawia się przed nami w aureoli siwych włosów, z mlecznobiałą brodą i uśmiechem na twarzy - słodkim i nic nie znaczącym. Jakże bardzo ten Łuka przypomina dobrotliwego Boga-Ojca z rysunków Effela. Wrażenie to pogłębia kolorystyka przedstawienia (scenografia: Lidia i Jerzy Skarżyńscy). Na tle ponurych ścian piwnicy, prycz-barłogów i strzępów brudnej odzieży, Łuka w spodniach i na wierzch wypuszczonej koszuli ze zgrzebnego płótna staje się świetlistą plamą. Nagłe i tajemnicze jego pojawienie się w tej piwnicy, na dnie nędzy człowieczej, jest jak zniebazstąpienie.

Pierwszą rzeczą, jaką Łuka zrobi po zejściu do tego świata nędzy i brudu, będzie umycie się. W warunkach tej plugawej piwnicy jest to czynność równie absurdalna, jak przelewanie morza dziecinnym wiaderkiem. A jednak, Łuka jest czysty. Podobnie prawdy, które głosi, są czyste, więcej - są sterylne. Dlatego żadna z nich nie sprawdzi się w świecie, na który zstąpił. Ich urokowi po kolei ulegać będą wszyscy lokatorzy nory zwanej domem noclegowym Kostylewów, zaczadzeni nieziemskim pięknem zapragną wyrwać się z tego świata na dnie i... przeżyją kolejno swój wielki krach. Waśka Piepieł, który pod wpływem opowieści Łuki definitywnie decyduje się zerwać z dotychczasowym życiem złodzieja, w bójce, podjętej zresztą w obronie skrzywdzonej Nataszy, zabija Kostylewa. Czeka go więzienie, może katorga. Samobójstwo popełnia Aktor, który podobnie jak Piepieł, pod wpływem Łuki pragnie się wyrwać ze świata, w którym się znalazł. Kiedy Łuka odejdzie z piwnicy Kostylewów, równie zresztą tajemniczo, jak się w niej zjawił, jej lokatorzy powiedzą o nim: "obiecał każdemu jakiś raj, a drogi nie pokazał"

"Na dnie" Gorkiego, tak jak ujrzeliśmy ten dramat na scenie teatru "Ateneum" w reżyserii Jana Świderskiego, wydaje się przypowieścią o kryzysie humanizmu opartego na łatwym i w końcu bardzo powierz-chownym wzruszeniu ludzką niedolą. Taką konkluzją zdaje się kończyć akt trzeci. Po nim właściwie już nic się nie dzieje, nie dzieje się przynajmniej w sensie fizycznym. Zabójstwo Kostylewa dokonane przez Piepieła. Osadzenie tego ostatniego wraz z żoną zamordowanego w więzieniu oraz nagłe i tajemnicze odejście Łuki zamykają akcję dramatyczną. I wtedy następuje akt IV, najtrudniejszy, z kluczową dla całej sprawy postacią Satina, tego, który wypowiada sławne: "Człowiek! To brzmi dumnie". Kim on jest? I to jest drugie pytanie. Każdy inscenizator dramatu Gorkiego musi sobie na nie odpowiedzieć. Kim jest? Antynomią Łuki? Czy może kapłanem religii, którą ten pielgrzym odchodząc pozostawił ludziom?

Warszawskie przedstawienie nie daje na to pytanie odpowiedzi. Jest w tym czwartym akcie na scenie "Ateneum" zbyt wiele symboli, które potęgują tylko i tak już skomplikowaną niejednoznaczność tego dramatu, oto ustawiona pośrodku sceny prycza, na której odbywa się ponura wieczerza celebrowana przez Satina, staje się czymś, co przypomina ołtarz. Z tej pryczy Aktor oburącz podnosi do ust szklankę wódki niczym kapłan kielich ofiarny. A kiedy Baron przynosi wiadomość o samobójstwie Aktora i Satin mówi: "Ech, głupiec! Zepsuł pieśń"!, już nie bardzo wiemy, czy słowa te odnoszą się do piosenki, którą uczestnicy wieczerzy śpiewali, czy też może do wielkiej "pieśni" Łuki?

Warszawskie przedstawienie "Na dnie" jest swoistym studium człowieczeństwa. Prawdy głoszone przez Łukę, bez względu na to, jaki nada się tej postaci charakter, są katalizatorem przyspieszającym działanie właściwie wszystkich bohaterów utworu. W tym działaniu ujawniają się ludzkie charaktery i postawy, ich nieskończona brzydota i równie nieskończone piękno. Przedstawienie warszawskie jest wielkim studium, po-dzielonym na małe, może nawet bardzo małe rozdziały, stanowiące niemal autonomiczne obrazy. Wiele z nich nosi cechy teatralnej perfekcji, ale chyba nie udało się z nich stworzyć jakiejś konsekwentnej całości inscenizacyjnej i interpretacyjnej.

Jest to przedstawienie naprawdę wielu ciekawych ról, przedstawienie w całym tego słowa znaczeniu aktorskie. Obok wymienianego już Łuki Ignacego Machowskiego, warto na pewno poświęcić uwagę Aktorowi Jerzego Kamasa i Baronowi Władysława Kowalskiego. Każda z tych dwu ról, za pomocą innych środków stworzona, jest wstrząsającym portretem człowieka. A na dobrą sprawę uwagę tę odnieść można także do całego zespołu aktorskiego. Sądzić więc należy, że do teatralnej kroniki przedstawienie warszawskie przejdzie dzięki przynajmniej kilku rolom wartym zapamiętania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji