Artykuły

Arcypatologie polskie

Odchodząc z Torunia do Starego Teatru Krystyna Meissner na pożegnanie wystawiła arcykrakowskie "Wesele". Był to jedyny, jak się zdaje, powód sięgnięcia po tę sztukę.

Wesele odbywa się pod gołym niebem na tle wielkich chochołów przypominających ludzkie sylwetki. Z bronowickiej izby pozostała tylko podłoga, kuchenny stolik, taborety, skrzynia, fotel i, na otarcie łez, rycerska zbroja, co dobitnie pokazuje skutki wyprzedaży majątku narodowego i stan gospodarstw chłopskich.

Izba musi też pełnić rolę stodoły, gdyż po kątach leżą snopki zboża, ale dzięki temu weselnicy mają gdzie usiąść lub się położyć. Zasłana słomą podłoga jest jedynym miejscem, gdzie daje się uprawiać seks. Państwo młodzi, nieco zdesperowani, daremnie usiłują odbyć noc poślubną na wąskim stoliku, Kaśka zaś gotowa jest oddać się Kasprowi na skrzyni. Wiadomo, że deficyt mieszkań wpływa destrukcyjnie na życie seksualne Polaków.

Zabawa na początku skupia się wokół stolika zastawionego butelkami z wódką. Weselnicy piją ją po rosyjsku szklankami, ale dzięki temu szybko wpadają w stan pozwalający im rozprawiać o sprawach bolesnych z rozbawieniem. Z zadowoleniem przygląda się zabawie Ksiądz, naprawdę zaś zaciera ręce Żyd, który czerpie zyski z handlu wódką. Wraz z nim pojawia się córeczka, nienasycona erotycznie i manipulująca inteligencją twórczą. Rozbrzmiewająca w tych scenach melodia żydowska dyskretnie zwraca uwagę na nadmierny wpływ Żydów na polską gospodarkę, politykę i kulturę.

Koszmary przychodzą wraz z delirium. Najpierw Isia jako dziecko z rodziny patologicznej, zmuszone sypiać pod stołem, śni, że ożył jeden z chochołów i budzi się z przeraźliwym krzykiem. Potem pijanym weselnikom objawią się wśród chochołów różne postacie. Chłopka, której mąż zasnął na podłodze samotnie podryguje w tańcu, bo uroiła sobie, że w głębi sceny partneruje jej zmarły konkuben. Dziennikarz ścigany jest przez błazna, aż musi uciekać na widownię. Poetę prześladuje rycerz spod Grunwaldu z husarskimi skrzydłami odzwierciedlający żałosny stan wiedzy historycznej. Pan Młody z niesmakiem odwraca głowę od zabawy sprzedajnego hetmana z trzema czarnymi damulkami (ci, co biorą pieniążek moskiewski są też miłośnikami damskich wdzięków). Dziadowi chłop z zakrwawionymi dłońmi skarży się, że nie ma gdzie umyć rąk i wyciera je o policzki. Dwaj chłopcy, ledwo trzymający się na nogach nim padną na podłogę (reżyserka nie ukrywa bolesnego problemu, szerzącego się wśród dzieci - pijaństwa) zapowiadają pojawienie się przybysza z Ukrainy, który chce konferować z Gospodarzem. Przybysz ów nosi wspaniały kożuch, ale jest bez butów, co dobrze oddaje obecny stan ukraińskiej gospodarki.

Narada z przedstawicielem Ukrainy rozbudza w weselnikach nadzieję na odmianę losu (pozostała po nim złota podkowa). Gospodarz próbuje przemawiać do zebranych, ale przerywa mu Nos wygłaszając pochwałę alkoholizmu. Zamieszanie wprowadza jeden z chłopów (zapewne członek PSL) domagający się ujawnienia tajnego porozumienia z Ukrainą, licząc zapewne na korzystne umowy handlowe. Wszyscy oczekują na przybysza ze Wschodu, lecz on nie powraca. Nie udaje się także Jaśkowi z przyczyn technicznych zorganizować zebrania okolicznych chłopów. Wszyscy w końcu senni, skacowani i zmarznięci popadają w odrętwienie i stają się podobni do grupy chochołów wgłębi.

Reżyserka za wszelką cenę szukając sposobu na oryginalne rozwiązanie scen z osobami dramatu i zakończenia osłabiła poetycką siłę "Wesela", uczyniła mało czytelną jego ideę. Odchodząc od realiów historycznych nie wprowadziła współczesnych podtekstów poza paroma dość przypadkowymi. "Wesele" przez to rozgrywa się w społecznej próżni. Ostatni obraz staje się w tej sytuacji figurą czysto retoryczną. Trudno się przejąć oskarżeniem, że wszyscy byliśmy i jesteśmy chochołami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji