Artykuły

Kartoteka, oszczerstwo i morderstwo

Tendencje do zacierania granic między różnymi dyscyplinami sztuki, odświeżające poszukiwania artystyczne w rejonach "przygranicznych" dotyczą zarówno literatury, sztuk plastycznych, teatru, jak i dziedzin twórczości o niedługich jeszcze dziejach: fotografii i filmu. Jeśli jednak do sztuki, która korzysta z języka teatru i filmu dodamy jeszcze specyfikę przekazu telewizyjnego, otrzymamy twór wcale nie awangardowy, wcale nie niezwykły, lecz w miarę typowe przedstawienie telewizyjnego teatru. Telewizja, prezentując wzmocnioną dawkę obu tych sztuk - doświadczeń techniki teatralnej i filmowej - spełnia rolę środka uspokajającego.

Przed paru dniami obejrzeliśmy na szklanym ekranie "Kartotekę" Tadeusza Różewicza, wyreżyserowaną przez Krzysztofa Kieślowskiego. Nazwisko tego reżysera kojarzy się z dorobkiem filmowym. I skojarzenie to zawodzi, gdy Kieślowski wykorzystuje w przedstawieniu swoje doświadczenia filmowe.

Niektóre momenty spektaklu to obrazy warszawskiej ulicy, a miejscem akcji jest budujące się osiedle Ursynów (mamy więc do czynienia z elementami filmowego dokumentu). Nie tylko jednak doświadczenia warsztatu filmowego Krzysztofa Kieślowskiego, raczej postawa twórcy rejestrującego w swoich filmach niepokoje współczesnego polskiego społeczeństwa wpływa na kształt spektaklu.

Telewizyjna inscenizacja przedstawia uwspółcześnioną wersję dramatu, sprawia, że na sceny z życia głównego bohatera patrzymy jak na fragmenty biografii naszego sąsiada zza ściany lub może kogoś mijanego na ulicy, ale bliskiego przez wspólność tych samych warunków życia, narodowych, historycznych doświadczeń. Realia M-2, w których rozgrywa się spektakl, wnętrza zwykłego mieszkania z typowymi segmentami, tapczanem itd. wprowadzają w klimat dramatu zwyczajność, a nawet pospolitość.

Projekcja psychiki człowieka dwudziestego wieku, ale i waga problemów moralnych, ślady dziejów narodu, to wszystko w sztuce Różewicza nabiera już charakteru uniwersalnego. Jednym z środków artystycznych jest metafora. Inscenizacja Kieślowskiego jej nie gubi, ale wprowadza w aktualny kontekst. Utwór o zupełnie innym charakterze, przygotowany przez krakowską telewizję, pokazało piątkowe studio teatralne: "Oszczerstwo" łona Luki Caragialego w reżyserii Krzysztofa Kwinty. Dramat ten należy do klasyki rumuńskiej dramaturgii. Krakowska inscenizacja była popisem sprawności, dobrego warsztatu realizatorów, lecz samo "Oszczerstwo" wydało mi się zbyt literackie. Główna bohaterka, ogarnięta obsesją zemsty, przez dziesięć lat sypia z zabójcą swego ukochanego męża, nim sprowokuje go, by przyznał się do winy. Na naszych oczach rozgrywa się skomplikowana psychodrama, wątek kryminalny miesza się z subtelnością ludzkich racji, motywów, słabości. Całość jest okraszona chwilami biblijną stylistyką. Dzieje się to i wszystko w karczmie, wśród ubogich rumuńskich chłopów.

Czy sztuka przedstawia społeczno-polityczne realia tamtych czasów? Na mnie zrobiła wrażenie dramatu namiętności, w którym obyczajowe tło i chłopscy bohaterowie są jedynie elementem dekoracyjnym.

Propozycją lżejszego kalibru był kolejny odcinek filmu sensacyjnego "07 zgłoś się". Polski inspektor jest człowiekiem doskonale zrównoważonym, kulturalnym, no i rozgarniętym. Nie ma on nic wspólnego z władczo agresywnym Kojakiem czy zwariowanym, roztrzepanym, acz sprytnym porucznikiem Columbo. Nasz inspektor jest sobie spokojny, małego formatu, ale w sam raz. Miewa zawsze tak trafną intuicję, że aż chwilami wydaje się metafizyczny. Nie taki więc znowu z niego szaraczek.

Fabuła "Brudnej sprawy" nie była zbyt zawiła, choć mniej uważnym widzom trzeba było tłumaczyć, kto, kogo i dlaczego: w każdym razie wszystko do siebie pasowało, o ile nie wdawać się za bardzo w szczegóły...

Zaimponował mi również swoją przemyślnością narzeczony (przykład polskiego pracownika technicznego niższego szczebla) Ewy-denatki, który najwyraźniej na własną rękę poprowadził śledztwo, bez pomocy wyspecjalizowanych organów służby kryminalnej.

Należy jednak pochwalić realizatorów "07 zgłoś się" za dobre tempo akcji, no i za to, że pokazują nam kawałek Polski. W tym odcinku "wielki świat", czyli półświatek stolicy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji