Artykuły

Człowiek na rozdrożu

Inscenizacja "Dziadów" według Adama Mickiewicza w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu ma podtytuł "...albo młodzi czarodzieje". Adam Sroka, decydując się na wystawienie tego dzieła, odszedł od akcentowania wielkości i romantyczności, skupiając się na akcencie współczesnym.

Reżyser skompensował tekst I, II i IV części "Dziadów". Stanowią one pierwszą część przedstawienia. Powstał tym samym zwarty i spójny spektakl, konsekwentnie podporządkowany zamysłowi reżysera: pokazuje, jak z romantycznego kochanka Gustaw przemienia się w Konrada. Doświadcza on przy tym rozterek i wahań bliskich nam współczesnym. Inne bowiem racje - na scenie w dyskursie starych i młodych - prezentuje realny świat, inne - w obrzędzie dziadów -pozazmysłowy. Owo rozpięcie między realnością i irracjonalriością, wędrówki duszy, które są udziałem Konrada - przeżywamy także i dziś, choć w nieco inny sposób. Ziemia jest piekłem i rajem miłości, zdaje się mówić Gustaw, człowiek nie jest tylko okruchem, zagubionym w kosmosie, twierdzi Konrad.

Bardzo trafną decyzją obsadową jest powierzenie przez Adama Srokę roli Gustawa-Konrada Sławomirowi Federowiczowi. Z dużą satysfakcją obserwuję kolejne role tego aktora. Tutaj w "Dziadach" dźwiga on ciężar całego przedstawienia. Jest skupiony i na pozór chłodny, ale wewnątrz gorący i rozwichrzony. Wszak miota nim zwątpienie, rozpacz, nadzieja i bunt. Federowicz zarówno kiedy gra, ale też kiedy tylko jest - magnetyzuje widza. Ubrany w sztruksy, martensy, golf i płaszcz, wydaje się jednym z nas - tyle że na scenie.

Zamysł reżysera znakomicie przełożyli - każde w swoim tworzywie - scenograf Iza Toroniewicz oraz Krzysztof Szwajgier - autor muzyki. W pierwszej części widzowie siedzą w dwóch półkolach na scenie. Przestrzeń tę wypełniają bardzo surowe sprzęty - dwie ławki, wózki oraz wiszące nad nią olbrzymie koło, niczym część jakiejś maszynerii zegara. Scena guseł została rozegrana w niezwykle sugestywny sposób: chór i widma wypowiadają swoje kwestie, siedząc naprzeciw siebie. Prostokąt sceny z siedzącymi tam widmami powoli zjeżdża w głąb - wszystko to w rytm mocnej rockowej muzyki. Krzysztof Szwajgier wyraźnie ją różnicuje: raz jest to łagodna, niczym z katarynki melodia, innym razem ostry rock, w drugiej części pojawia się szybka skrzypcowa solówka. Ta część spektaklu rozgrywa się na proscenium, gdzie stoją metalowe budowlane rusztowania, na których ma miejsce m.in. monolog Konrada. W finale podnosi się opuszczona dotąd żelazna kurtyna, a za nią ta sama przestrzeń co w pierwszej części, choć w dymach i niesamowitym oświetleniu.

Opolskie "Dziady albo młodzi czarodzieje" wprawiają zapewne widza w zdumienie. Taka jest zresztą reakcja publiczności po pierwszych przedstawieniach. Być może bierze się ono stąd, iż bardzo przejrzysty układ tekstu, scenografia i muzyka - wszystko to przybliża nam odwieczne rozterki i pytania o życie, miłość i śmierć. Oglądając ten spektakl przekonujemy się o jego przedziwnej wprost aktualności, jakby tekst powstał całkiem niedawno. Dzięki sile wyobraźni i kreacji autorów opolskich Dziadów spektakl uświadamia nam, widzom, że często stajemy na swoistym psychicznym rozdrożu. Wybierając drogę nie mamy do końca pewności co do słuszności wyboru. Zwłaszcza jeśli jesteśmy młodymi czarodziejami.

"Dziady albo młodzi czarodzieje" wg Adama Mickiewicza, adapt., insc. i reż. Adam Sroka, scen. Iza Toroniewicz, muz. Krzysztof Szwajgier, Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu, Duża Scena, premiera 20 grudnia 1997

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji