Artykuły

Okrucieństwa powszedniości

Państwowy Teatr Śląski, im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach - Mała Scena: Eugeniusz Ionesco - KRZESŁA tragifarsa. Przekład. K. Eberhardt i M. Bechczyc-Rudnicka. Obsada: Halina Cieszkowska. Mieczysław Jasiecki, Edmund Ogrodziński. Reżyseria: Józef Wyszomirski. Scenografia: Wiesław Lange. Premiera 18 maja 1957 r.

PEWIEN były recenzent teatralny miał podobno po katowickiej premierze "KRZESEŁ" westchnąć z ulgą: "Jak to dobrze, że nie jestem już recenzentem teatralnym i że nie muszę pisać o tej sztuce". To prawda może być szczęśliwy z tego powodu, jeżeli przed tym bez zastrzeżeń chwaliło się "Dziewczęta z Zorzy". Schemat, który odfajkowywał radośnie różne produkcyjniaki, jest całkowicie nieprzydatny przy ocenie "Krzeseł". Tam wystarczyło rzecz streścić, podkreślić jej polityczny dydaktyzm i na tym rola recenzenta się kończyła. Recenzent inkasował honorarium, teatr ordery i pochwały a rozwój sztuki nie posunął się w ten sposób ani na krok naprzód, myśl ludzka nie zdobywała ani jednego nowego głębszego doświadczenia.

Ale oto i oglądamy rzecz nową na scenie, teatr nowych ludzkich rozczarowań i tęsknot, nowych sformułowań i osądów. Ten, któremu wystarczało prostactwo niektórych sztuczydeł socrealistycznych, rodzaj sztuki typu ,KRZESŁA' uzna być może za "formalizm". Kto zachwycał się "Brygadą szlifierza Karhana", z trudem pojmie maniacki upór Eugeniusza Ionesco w kierunku dokonania możliwie najbardziej drobiazgowej analizy ludzkiej psychiki. Kto polubił lub przynajmniej przyzwyczaił się do fasadowego optymizmu, niechętnie chyba zstąpi w zakamarki ludzkiej myśli, w gąszcz jej rudymentalnych konfliktów i skojarzeń.

Sztuka Ionesco przeznaczona jest dla ludzi myślących, posiadających nadto żywą i twórczą wyobraźnię. Na szczęście wyobraźnia nie jest jedynie przywilejem ludzi wykształconych, tak jak myślenie nie jest jedyną ich... wadą. Dlatego trudna sztuka Ionesco jest, moim zdaniem, mimo wszystko sztuką dla mas - pod warunkiem, że przyjdą one do teatru po odrzuceniu schematycznych wyobrażeń o teatrze, z dobrą wolą zaangażowania swojej wyobraźni. Te warunki dyktuje publiczności teatralnej nie tylko Ionesco. Już Bertolt Brecht, wielki niemiecki reformator teatru, pisząc swoje socjalistyczne moralitety, jak dotąd największe osiągnięcia prawdziwej sztuki realizmu socjalistycznego, domagał się od publiczności teatralnej współudziału w przedstawieniu, rzucał w jej stronę poetyckie aluzje i filozoficzne formułki z żądaniem, by jej myśl i wyobraźnia same dotarły do sedna rzeczy.

DWOJE starych ludzi w "KRZESŁACH" Ionesco ukazuje nam w nie codziennym dialogu, wśród niecodziennych zdarzeń, dziejących się w sferze wyobraźni, okrucieństwa współczesnej nam powszechności. Jesteśmy przerażeni bezsensem ich istnienia, nieuniknionymi klęskami i wszystkich ich poczynań i myśli. Dwoje starych ludzi, dwoje rozbitków na wzburzonej fali życia - to oddala się od siebie, to znów zbliża na odległość myśli. Ich namiętności gasną, zanim się dokonają, ich tęsknota przemienia się w fizyczny ból, cała szarość ich życia, ich wzajemnego obcowania coraz bardziej upodabnia się do grudki popiołu, która każdy człowiek nosi w sobie na szczęśliwą okoliczność śmierci.

Oboje tęsknią jednak, pragną się przydać światu. Mają mu przecież coś do powiedzenia. Ale nie są w stanie sformułować swoich myśli; gdy przychodzi czas próby, poddają się swojej okrutnej codzienności. Czekają na mówcę, on wypowie za nich to. co się w nich ledwo tli. Na tę uroczystość przychodzą liczni, wyimaginowani goście. Przychodzi nawet sam cesarz. Wreszcie zjawia się mówca - otoczony tłumem wielbicieli, dopraszających się o autograf. Ale mówca nie umie nawet mówić ich szarym, rudymentalnym językiem - mówca bełkocze! Staruszkowie zostali oszukani. Oszukali zresztą sami siebie, przywołując na pomoc to, co toczyło niby rak ich codzienność.

Czy tak? Czy taki jest sens sztuki Eugeniusza Ionesco? Krąg codziennych okrucieństw zamyka się bezapelacyjnie. Nie ma z niego wyjścia. Na pociechę zostaje nam w pamięci jaskrawo oświetlony krajobraz poatomowy. A więc - ostrzeżenie?

Można i tak rozumieć sztukę Ionesco. Ale zamiary autora zapewne nie poszły tak daleko. Zilustrował on w swojej sztuce fragment modnych na współczesnym Zachodzie upodobań filozoficznych. Ich pesymizm graniczy czasami z negacją wielu tradycyjnych wartość. Często jednak staje się procesem oczyszczającym dla myśli ludzkiej, zmusza ją do solidniejszej pracy, do twórczej introspekcji w zagadnienia życia. Zbyt łatwo do niedawna potępialiśmy tego rodzaju system filozoficzny, nie wdając się zresztą w żadną zasadniczą polemikę z jego założeniami. Teraz widzimy, że aby przeciwstawić się im, nie wystarczy wymachiwać formułkami i dogmatami. Sztuka Ionesco zmusza do myślenia, przedstawia przecież życie naprawdę gdzieś istniejące, być może nawet tak samo skondensowane jak w "Krzesłach". Można więc odrzucić zasadę nieuchronności takiego życia w naszym wieku, a nawet trzeba tę zasadę odrzucić - ale warto zrozumieć autora "Krzeseł", warto rozumieć jego teatr.

SPEKTAKL na Małej Scenie jest wielkim teatralnym koncertem. Reżyser Józef WYSZOMIRSKI ukształtował całość przedstawienia jak gdyby na zasadzie muzycznej, choć nie według kanonów klasycznych. Jak w muzyce konkretnej, której fragmenty zresztą bardzo trafnie i "zrozumiale" towarzyszą kilku ocenom, przedstawienie ucieka od jakiejkolwiek konwencjonalnej syntezy. Mimo to podstawowe pierwiastki psychiki ludzkiej, z których składa się dialog, wiążą się logicznie w zrozumiały szereg. Trzy punkty kulminacyjne, których uroczysta teatralność jeszcze bardziej wzmaga grozę przedstawionej sytuacji, są równocześnie znakomitymi osiągnięciami reżysera i aktorów: gra miłosna Starej ze swym nie widzialnym gościem, staruszkowie rozdzieleni przez tłumy oraz wielka mowa niemowy.

Role trojga aktorów są niezwykle trudne. Halina CIESZKOWSKA jest na pewno bardzo dobrą aktorką. Dawno jednak nie widzieliśmy jej na scenie w tak świetnej kreacji. Zastosowana tu została bardzo rozległa skala środków aktorskich. Talent i do świadczenie aktorskie Cieszkowskiej okazały się konieczne.

Rola Starego - przy mieniącej się postaci Starej - została przez reżysera, jak gdyby dla kontrastu, dyskretnie przytłumiona. Mieczysław JASIECKI zagrał ją z przejmującą wyrazistością. On także przejął główny ciężar reprezentacji idei sztuki. Ukoronowaniem tego świetnego koncertu aktorskiego było wyjście Mówcy, któremu młody Edmund OGRODZIŃSKI dał oprawę uroczystej godności, ale tym pełniejszą osobliwej grozy.

Wiesław Lange jest współtwórcą tego niezwykłego przedstawienia, jako autor scenografii. Po przedstawieniu słyszałem głosy, uznające scenografię Langego ja ko najwyższa wartość spektaklu. Trudno jednak dzielić to dobre przedstawienie na jakieś wartości autonomiczne. Lange zsynchronizował scenografię z nastrojem i tonem sztuki. Ale poszedł także i dalej, niż sam autor. Ukazał ostateczne konsekwencje pesymizmu Eugeniusza Ionesco.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji