Artykuły

Stoimy na krawędzi emocjonalnego i duchowego bankructwa

- Myśl o festiwalu, który by budował pamięć o tym, co zaraz zginie, czego już nie ma i co zostało uratowane, zrekonstruowane, powstała dzięki spotkaniu z człowiekiem, który prowadzi niewielką organizację pracującą na rzecz Indian Tarahumara. Jego ludzie codziennie ryzykują życie, usiłując chronić środowisko Tarahumara w Sierra Madre, ich duchowość, język, rytuały - mówi Grzegorz Bral, dyrektor Brave Festival. Przeciw Wypędzeniom w Kulturze.

W piątek we Wrocławiu zaczyna się piąta edycja Brave Festival. Przeciw Wypędzeniom w Kulturze. Przegląd ginących tradycji, wierzeń, obyczajów różnych kultur i plemion na świecie poświęcony jest w tym roku Wszystkim Modlitwom Świata.

Rozmowa z Grzegorzem Bralem [na zdjęciu], pomysłodawcą, szefem festiwalu, reżyserem i twórcą Teatru Pieśń Kozła

Magda Podsiadły: Pracujesz z grupą teatralną, która zdobywa najważniejsze nagrody na festiwalu w Edynburgu, grasz eksperymentalnego "Macbetha" na scenie Royal Shakespeare Company w Stradfordzie i jeszcze porywasz się na organizację tak trudnego projektu jak Brave Festival.

Grzegorz Bral: Festiwal ma charakter nie tylko kulturalny, ale i polityczny, społeczny, charytatywny. Ściągamy ludzi z rejonów bardzo często ubogich, źle administrowanych, zniewolonych przez dyktatury, gdzie mniejszości plemienne, kulturowe są marginalizowane.

Chodzi nam o ludzi, którzy wołają o pomoc w przetrwaniu ich rdzennej kultury, tradycji, wartości, i o tych, którzy im to ocalenie niosą. Szukamy ludzi dzielnych - artystów, społeczników. Tych, którzy mają niewielkie szanse na przetrwanie we współczesnym świecie, ale nie poddają się w wysiłkach, by uchronić kulturową tożsamość i nie dać się spalić w cywilizacyjnym tyglu.

Nie zawsze się udaje. W zeszłym roku nie udało się ściągnąć z afrykańskiej wioski w buszu grupy tancerzy wielkich masek Nuna. A w tym roku?

- Nie dotrą do nas berberyjscy pieśniarze Ahellil i grupa tuareskich kobiet grających na imzad, świętym instrumencie Sahary, bo rząd Algierii uznał te grupy za zbyt archaiczne i prymitywne, by mogły godnie reprezentować kraj.

Jak wpadłeś na pomysł Brave Festival?

- W Meksyku. Wyruszyłem śladami Antonina Artaud do Indian Tarahumara, bo tam narodził się teatr okrucieństwa i rozpoczęła wielka europejska alternatywa teatralna. Pragnąłem dotknąć mitu, którym karmił się europejski teatr. Ale w miejsce głębokiej, uduchowionej kultury, która przez pięćset lat opierała się obcym wpływom, ujrzałem rozprutą autostradami świętą niegdyś ziemię i indiańskie dzieci sprzedające na poboczach świecidełka i precjoza. Indianie zostali wyparci ze swoich terenów.

My tutaj nie rozumiemy, co znaczy naruszyć ziemię przodków, święte miejsca, miejsca mocy. To nie jest złamanie tabu, ale zerwanie najważniejszych więzi, jakie łączą społeczność, zaświadczają o jej sile i tożsamości. To jest niewyobrażalna agresja wobec drugiego człowieka, jego kultury, jego systemu wierzeń i wartości. Dzisiejszy nowoczesny świat ze swoją polityką i ekonomią uważa się za coś lepszego od tego, co zastaje, co dawne, co trwało od wieków.

Myśl o festiwalu, który by pokazał oblicza takiego procesu, budował pamięć o tym, co zaraz zginie, czego już nie ma i co zostało uratowane, zrekonstruowane, powstała dzięki spotkaniu z człowiekiem, który prowadzi niewielką organizację pracującą na rzecz Indian Tarahumara. Jego ludzie codziennie ryzykują życie, usiłując chronić środowisko Tarahumara w Sierra Madre, ich duchowość, język, rytuały. Czterech jego współpracowników zostało zabitych przez handlarzy narkotyków, bo te działania są niewygodne dla ich interesów.

Wierzysz, że festiwalem uda się coś uratować czy zaświadczyć o czymś, czego już nie ma?

- My, współcześni, stoimy na krawędzi emocjonalnego i duchowego bankructwa i jeżeli stracimy energetyczne korzenie naszej kultury, czyli to, co zwie się tradycją, to utracimy wszystko. Taki projekt jak Brave pokazuje, że świat można zmieniać na lepsze za sprawą jednej dobrej rzeczy dziennie. Trzeba żyć, jak mówią Indianie Navaho, dla siódmego pokolenia, które przyjdzie po nas. I nie o materialnych rzeczach to jest myśl, lecz o wartościach, które po sobie zostawimy.

Każdy, kto kupi bilet na choćby jeden spektakl podczas Brave, zrobi tę dobrą małą rzecz?

- Tak, bo od kilku lat dochód z biletów przekazujemy na rzecz organizacji charytatywnej Rokpa w Zurychu, która w Tybecie edukuje dzieci i pomaga zachować ich rodzimą kulturę.

Dlaczego duchowość to hasło tegorocznego Brave Festival?

- Bo nie ma kultury tradycyjnej bez duchowości.

A czym jest dla ciebie?

- Sposobem na bycie dobrym człowiekiem. Arystoteles dodawał jeszcze: uprawiam duchowość, by poznać samego siebie, odkryć swój potencjał.

Co polecasz w tym roku?

- Koncert Toumani Diabaté, słynnego malijskiego griota, pieśniarza i mistrza gry na korze. Spektakl mnichów z Tybetu - ceremonia sypania mandali z piasku - który potrwa dziewięć dni. Całonocne czuwanie Janka Bernada, czyli muzyka Kresów i polskie przedchrześcijańskie pieśni obrzędowe. Koncert La Kaita, wielkiej pieśniarki flamenco z Hiszpanii, oraz rytuał kut na wodzie, który na barce na Odrze odprawi szamanka uznawana za narodowy skarb Korei.

Więcej o Brave Festival, który potrwa od 3 do 11 lipca na www.bravefestival.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji