Artykuły

Wiech w Komedii

Bo i gdzież by, jak nie w Teatrze Komedia? Bawił nas całe lata, bawi do dziś jeszcze - piewca przedmiejskiej gwary i warszawskiej pogody życia znakomity satyryk i humorysta. Jego "Cafe pod Minogą" osiągnęła w kilku wydaniach ponad 150 tys. egzemplarzy, doczekała się ekranizacji. Mimo to, a może właśnie dlatego, również adaptacja tej popularnej powieści Stefana Wiecheckiego mogła dziś liczyć na pełne powodzenie - tym bardziej, że i jej sceniczna realizacja udała się stołecznej Komedii.

Kto był pomysłodawcą przeniesienia "Minogi" na scenę teatralną - nie wiem. Jemu to jednak należy się przede wszystkim laur odkrywcy. Pomysł jest przedni, adaptacja dramaturgiczna Jana Majdrowicza - zgrabna, inscenizacja plastyczna Mariana Stańczaka pomysłowo gospodaruje niewielką scenką żoliborskiego teatru.

Tadeusz Cygler wyreżyserował przedstawienie z rozmachem, z wyczuciem kreowanej przez Wiecha rzeczywistości powieściowej, z dużym doświadczeniem scenicznym i życiowym. Aktorzy wzbudzają podziw dla swego zapału i rzetelności, z jaką wczuwają się w tekst "Minogi", w slang i atmosferę prozy Wiecha. Ani przez moment nie szarżują - bawią się ze smakiem, bawiąc publiczność.

W każdej ze scen, które zmieniają się w tym przedstawieniu jak w kalejdoskopie, czuje się solidną robotę reżysera, choreografa (Jerzy Kapliński) i wykonawców, i w kawiarence Aniołków (Bogumił Kłodkowski i Zofia Merle), i u majora Kuźmy (Lech Pietrasz), i na Kercelaku (znakomity kolektyw aktorski) i w mieszkaniu Niuni i Ksawerego Trestków (Benigna Sojecka i Tadeusz Somogi), i na powstańczej barykadzie i w posiadłości hrabiego Mokobrodzkiego (Witold Kałuski) w Kozichdupkach. Akcja toczy się wartko, przeplatana zabawnymi skeczami ulicznymi i dysputami Aniołkowej z Rypalską (Helena Bortnowska). Zręcznie usytuowane przez Mariana Stańczaka na proscenium, wypełniają one dyskretne i błyskawiczne zmiany dekoracji. Nie ma czasu na nudę i zniecierpliwienie. "Cafe pod Minogą" w Komedii zaskakuje widza pomysłowością, wdziękiem i humorem z minuty na minutę. Dostarcza prawdziwie dobrej rozrywki.

Baterię Wiechowskiego humoru osłabia może nieco nazbyt operetkowo ujęty i poprowadzony wątek miłosny między Danką Kuźma (Jolanta Wesołowska) i Marianem Kitajcem (Jerzy Woźniak). Przerywają ją songi i piosenki Kazimierza Winklera (słowa) i Mariana Lidy (muzyka). Ale może to i doorze. Widz ma dzięki temu okazję odetchnąć między celnie dobranymi sytuacjami i dialogami z kart powieści, a wśród piosenek zdarzają się i takie, które wzbudzają żywy entuzjazm!" "Zazdrość jest siostrą miłości" - za swą przebojowość (nieosiągalną niestety głosem Ireny Karel) "Na Kercelaku" - za swą bazarową żywiołowość.

W sumie rzecz wyjątkowo udana, i aż wierzyć się nie chce, że zawdzięczamy ją w dużej mierze spółce Majdrowicz - Lida, tej samej, której "Miłość szejka" do dziś jeszcze straszy w teatrze na Nowogrodzkiej. Jakaż szkoda, że ta właśnie nie Wiech (w tym samym opracowaniu) przyciąga teraz tłumy żądne komediowo-muzycznej rozrywki do stołecznej operetki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji