Artykuły

"Hamlet" w Głuchej Dolnej

TWÓRCZOŚĆ Szekspira funkcjonuje w dorobku światowej kultury w sposób, przynależny jedynie dokonaniom artystów największych. Obok bowiem nurtu głównego, którym płynie - a jest nim stale żywa recepcja, literacka i teatralna, tych dzieł - staje się ona także źródłem strumyków "ubocznych'', odpływających niejako od głównego-nurtu: stanowi nieustający punkt odniesienia dla twórczości innych pisarzy, do których zaliczyć można jugosłowiańskiego dramaturga lvo Breśana i jego "Przedstawienie "Hamleta" we wsi Głucha Dolna". W nowym repertuarze utwór ten mają dwa nasze teatry: "Teatr "Wybrzeże" i Teatr Dramatyczny w Elblągu. Spodziewać się zresztą można, że sztuka ta przeżyje swój własny festiwal na naszych scenach, jako że zainteresowanie nią jest ogromne. Nic zresztą dziwnego - rzecz jest znakomicie pomyślana od strony kompozycyjnej, operuje wieloznacznymi i wie!e mówiącymi treściami, porywa temperamentem i groteskową śmiesznością (gorzkniejącą co prawda od czasu do czasu). Jednak - przy całym uznaniu dla Breśana - jego sztuka nie jest aż tak dobrze napisana, jak jest trudna do wystawienia. Nie jest to tekst, który "obroni się sam". O tym, jak wiele zależy tu od teatru świadczą dwie wspomniane realizacje.

Aby zrobić z tej sztuki naprawdę dobre przedstawienie trzeba mieć przede wszystkim znakomity zespół aktorski. Aktorzy muszą tu grać "podwójnie" - mają bowiem być chorwackimi chłopami, którzy z kolei amatorsko i nieporadnie odgrywają postacie z Szekspira i muszą jeszcze (bagatela) dobrze tańczyć i śpiewać. Sztuka ta ponadto, stwarzając co najmniej kilka możliwości dla powstania wielkich kreacji aktorskich, wymaga jeszcze nadzwyczaj precyzyjnie prowadzonej gry zespołowej.

POWRÓĆMY jednak do samego dramatu. Oto w zapadłej chorwackiej wsi gdzieś w początkowych latach umacniania się władzy ludowej, postanowiono rozpocząć działalność kulturalną, będącą do niedawna przywilejem klasy wyzyskiwaczy. Ponieważ jeden z miejscowych chłopów oglądał niegdyś przedstawienie "Hamleta" i streścił je "na swój oczywiście sposób" na zebraniu Frontu Narodowego, zdecydowano (a właściwie orzekł o tym przewodniczący spółdzielni i miejscowy dzierżymorda, Bukara), iż tę właśnie sztukę przygotuje miejscowy aktyw pod kierownictwem wiejskiego nauczyciela. Darmo ten ostatni, jako jedyny w całej wsi znający i sztukę i jej autora, próbuje tłumaczyć bezcelowość całego przedsięwzięcia. Nie przekonuje nikogo i otrzymuje polecenie "przerobienia" szekspirowskiej tragedii na rzecz rewolucji społecznej, gdzie Król i Królowa będą przedstawicielami wyzyskiwaczy, zaś Hamlet bojownikiem o wyzwolenie społeczne, całość zaś skończy się tryumfem mas pracujących.

I tak oto zaczyna się rozwijać ów "podwójny" dramat - machlojki i kombinacje kliki pod wodzą Bukary dziwnie zaczynają przypominać intrygę z elsynorskiego dworu. Osoby odgrywające Szekspirowskie postacie na amatorskiej scenie, w życiu prywatnym powiązane są tymi samymi zależnościami. Młody Skoko (Hamlet), jedyny uczciwy we wsi, będzie usiłował dochodzić sprawiedliwości dla swojego ojca, którego zaprowadziły do więzienia oszustwa Bukary (Klaudiusz), wspierane cichym przyzwoleniem przewodniczącego Frontu Narodowego, Pulja (Polaniusz). Na dodatek Skoko kocha córka Pulja - Andzię (Ofelia), co utrudnia mu zemstę i co później pogłębi jeszcze jego rozpacz, gdy dowie się o szpiegostwach ukochanej, do których zmusił ją ojciec wraz z Bukarą. Szekspirowska intryga w Głuchej Dolnej toczyć się będzie aż do tragicznego finału z chocholim tańcem, będącym zakończeniem o wiele bardziej pesymistycznym niż u Szekspira. Tutaj oportunizm wiejskiej społecrności, w której Skoko darmo woła o "choć jednego człowieka" jest przerażający.

W Teatrze "Wybrzeże" "Przedstawienie "Hamleta" we wsi Głucha Dolna" wyreżyserował Kazimierz Kutz. Grane jest ono z zachowaniem całej środowiskowej rodzajowości, co pozwala na wydobycie pełnego komizmu - ale i całej goryczy - zdarzeń perspektywy elsynorskiej i wsiowej. Jedynie w takim ujęciu ma na przykład sens znakomita scena, gdzie dialog pomiędzy Ofelią i Hamletem, zastąpiony zostaje - w myśl przykazań Bukary - przyśpiewką ludową - w rodzaju "cepeliada- usia-siusia". I tak przedstawienie wsiowego, "Hamleta" przeistacza się w zasadzie w występ amatorskiego zespołu pieśni i tańca, bo właściwie jedyna rzecz, jaką potrafią robić na scenie mieszkańcy Głuchej Dolnej, to śpiewać i tańczyć kolo (sceny choreograficzne w opracowaniu Danuty Kuczyk stanowią zresztą całe rozbudowane sekwencje i wypadają znakomicie).

Kutz temu wypaczonemu pojęciu "ludowości" przeciwstawia jakby autentyczne wartości sztuki ludowej - służy temu liryczna w nastroju ludowa piosenka, śpiewana przez Ewę Szczecińską pomiędzy poszczególnymi scenami, potęgująca charakter balladowości całego przedstawienia.

Scenografia i chłopskie kostiumy Mariana Kołodzieja służą również nadaniu całości charakteru wiejskiej rodzajowości. Na proscenium ustawił on kosze przepełnione spółdzielczymi plonami - dorodnymi owocami i jarzynami, zaś przed salą zebrań i prób wprowadził' żywego osła(!). Dającym do myślenia dowcipem było także ustawienie w teatralnym hallu straganów z pięknymi owocami z PGR "Malinowo"...

ZGOŁA w innym kierunku inscenizacyjnym poszła Krystyna Meissner, reżyser przedstawienia w Teatrze Dramatycznym w Elblągu. Sam pomysł, jaki, przyświecał tu realizacji sztuki Bresana, wydaje się znakomity - oto rzecz cała nie będzie grana w siedzibie teatru, ale w zakładach pracy i spółdzielniach rolniczych na terenie całego województwa. Premierę i pierwsze przedstawienia kupił Zamech. Sztuka rozgrywa się w pomieszczeniu, spełniającym przed południem rolę stołówki - nie ma tu sceny, widzowie siedzą na krzesłach, akcja rozgrywać się będzie wokół nich. W sali trwa remont: porozstawiane drabiny, jakieś farby, płótna - to scenografia Pawła Adamskiego. Wchodzą postacie ze sztuki, malowanie ma zostać przerwane, bo będą się tutaj toczyć sprawy ważniejsze - zebranie, próby przygotowywanego właśnie przedstawienia "Hamleta". Malarze utyskując wychodzą, by powracać po każdej ze scen i czytać gazety to, co u Bresana płynie z głośnika, a także by uczestniczyć w niektórych partiach sztuki.

Rodzi się pytanie zasadnicze: kim są postacie z elbląskiego przedstawienia? Z pewnością nie są wieśniakami, choć tak wynikałoby z tekstu. Sceniczna sytuacja, miejsce gdzie przedstawienie się rozgrywa oraz kostiumy sugerują, że mamy do czynienia z robotnikami, zaś Bukara to może prezes spółdzielni (ale nie rolniczej). Puljo - może przewodniczącym rady zakładowej, Majkaca (Królowa) przypomina bardziej zapyziałą sprzątaczkę niż chutliwą bufetową, Andzia to jakieś dziwne pokurcze (czemu Maria Makowska chodzi pogarbiona jakaś i na dodatek ciągle kuśtyka na złamanym obcasie?).

Trudno w tym nadmiarze pomysłów się rozeznać, a co najważniejsze - przy takim ustawieniu sztuki traci sens całe elsynorsko-wsiowe zderzenie wydobyte w realizacji Kutza, zaś niektóre sceny (jak ta z przyśpiewką) stają się wręcz niezrozumiałe.

W przedstawieniu gdańskim na duże słowa uznania zasługuje cały zespół aktorski. Znakomitą rolę Bukary zagrał Stanisław Michalski, a obok niego - prostacka, ale "z pretensjami" bufetowa Majkaca w wykonaniu Haliny Słojewskiej, chwiejny Puljo Tadeusza Gwiazdowskiego, wsiowa Andzia Zofii Walkiewicz czy farsowy wręcz Simurina Jerzego Łapińskiego.

O aktorstwie w przedstawieniu elbląskim nie da się niestety tego powiedzieć. Aktorzy nie bardzo wiedzą kogo grata, a więc nie mogą uciec się do rodzajowości i obyczajowości, po drugie - gra oko w oko z publicznością, na wyciągnięcie ręki, gdy nie można schować się za kostium, rekwizyt czy dekorację, wymaga już umiejętności nie tyle wystarczających, co wręcz wirtuozowskich, których zabrakło. Wtedy na nic się zda nawet lawina pomysłów inscenizacyjnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji