Artykuły

Świeżość wizji

"Dama pikowa" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Maciej Weryński w Życiu.

Jest kilka powodów, dla których tą "Damę pikową" warto zobaczyć (i usłyszeć). Najnowsza inscenizacja operowa Mariusza Trelińskiego z pewnością przypadnie do gustu tym wszystkim, którym... przypadł do gustu jego teatr operowy. Przede wszystkim z powodu rozmachu, piękna ściśle plastycznego (scenografia autorstwa Borisa F. Kudlicki, kostiumy - w przypadku Hrabiny, olśniewające - Magdaleny Tesławskiej i Pawła Grabarczyka). I nowości, świeżości wizji. Mariusz Treliński, który "Damę pikową" zrealizował najpierw w Berlinie, zaserwował widzom właściwie swój stały, sprawdzony już w poprzednich inscenizacjach, sposób na operę. Nawet skądinąd skuteczny. Znane arcydzieło po jego obróbce zyskuje inne punkty ciężkości, zostaje pozbawione odniesienia do konkretnego czasu (a jeżeli czas pozostaje, to jest nim teraźniejszość). W przypadku "Damy pikowej" czas jest zapewne współczesny, a rozpoznać go można głównie dzięki postaci Hrabiny.

Wiek kobiet

Ona też zmieniła się u Trelińskiego najbardziej. To już nie jest staruszka (czy też "stara wiedźma", jak często bywa nazywana przez pozostałe postaci dramatu), to w pewnym sensie typowa współczesna kobieta bez wieku. Zgoda, znamy jej przeszłość, więc nikt nie da się złapać na jej brak zmarszczek. A jednak na zawsze pozostaje na etapie "czterdziestoparolatki na wygląd". Jak Zsa Zsa Gabor czy inna hollywoodzka, wściekle bogata, potworzyca. I tak jest traktowana przez innych - z fascynacją i nienawiścią. Nie sposób odmówić tej postaci siły (w wykonaniu Małgorzaty Walewskiej Hrabina zyskuje także na jej niewątpliwej sile scenicznej), to ona wstrząsa tu najbardziej, choć przecież nie jest na scenie obecna tak często jak Herman czy Liza i jej partia nie została napisana jako główna. A jednak to właśnie ten moment, kiedy Hrabina przeistacza się w tę babę-dziwo bez pięknej sukni, kiedy nagle jej starość zostaje obnażona na fotelu jak z futurystycznej

wizji z lat 70., jest chyba najmocniejszy emocjonalnie w całym spektaklu. Nie wiem, czy celowo i nie wiem, czy słusznie.

Trzy karty

Głównym bohaterem dramatu jest wszak Herman, to jego przeistaczanie się z zakochanego czystą miłością młodzieńca w opanowanego jakąś wymyśloną ideą (zagadki trzech kart, które zawsze wygrywają) powinno najbardziej przykuwać uwagę. Tu się tak nie dzieje i pewnie nie tylko z powodu niedyspozycji głosowej Pawła Wundera (przyznam, że nie bardzo wyobrażałem go sobie jako Hermana, może za bardzo zrósł się w mojej świadomości z rolą Ubu). W konfrontacji z tą niesamowicie silną postacią Hrabiny i on, i Liza (po prostu poprawna Lada Biriucov) nie są zbyt wyraziści. W tej sytuacji na "chwilowych bohaterów" wyrastają postaci drugiego, a nawet trzeciego planu. Przede wszystkim te, których odtwórcy potrafią odnaleźć w niezbyt sprzyjającym mu uwspółcześnionym otoczeniu... ducha Czajkowskiego - Książę Jelecki (Artur Ruciński) i Polina (Małgorzata Pańko, pięknie śpiewająca swój romans z I aktu).

Nie jest to więc "Dama pikowa", jaką znamy. Ale też nie jest taka, jakiej moglibyśmy oczekiwać, znając inne prace Trelińskiego w operze. W moim przekonaniu zabrakło jej tej jednej, spójnej myśli, która by potwierdziła: tak, warto było ją przenicować, odwrócić, uformować na nowo, do karf dorzucić flippery, a całość zaczynać od "demontowanej" na uwerturze sceny z Hrabiną w domu gry. Ale jednocześnie nie da się odmówić jej momentów blasku, jak wspomniana scena w sypialni Hrabiny czy poruszający widok zawieszonego w przestrzeni między szarym, ruchliwym od ptaków, niebem a odbijającą je sceną-rzeką mostem, z którego Liza będzie musiała skoczyć... I jeszcze jeden powód, dla którego warto się na tę Damę..." wybrać: świetna orkiestra, znakomicie prowadzona przez powracającego po długiej przerwie do roli dyrygenta operowego Kazimierza Korda. Orkiestra, która czasem musi przejmować na siebie ciężar wzbudzania emocji. I orkiestra, i dyrygent w dyspozycji.

Piotr Czajkowski "Dama pikowa", Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie, reż. Mariusz Treliński

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji