Artykuły

XXX Jubileuszowy Przegląd Piosenki Aktorskiej

O XXX Jubileuszowym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej pisze oraz rozmawia z Magdą Kumorek Maria Jolanta Ostrowska w Gentelmenie.

Jubileuszowy Przegląd Piosenki Aktorskiej za nami. Mimo cięć budżetowych, dyrektor PPA Konrad Imiela stanął na wysokości zadania. Ze względu na to, że zmienia się moda i oczekiwania widzów wobec artystów, dokonano pewnego rodzaju liftingu festiwalu. Osoby, które cenią klasykę, mogły się wybrać na recital Edyty Geppert, Krystyny Jandy, która zaśpiewała swoje "Piosenki z teatru" albo na recital Katarzyny Groniec "Listy Julii". Klasę i doskonały warsztat aktorski pokazała też Bente Kahan, znakomita norweska aktorka i pieśniarka o korzeniach żydowskich. Równolegle do "Nurtu Głównego" odbywały się imprezy "Nurtu OFF", a także nocne imprezy w Klubie Ośrodek. Dużym wydarzeniem podczas tegorocznego festiwalu było przedstawienie "Muszka owocówka" berlińskiego Teatru Volksbuhne. Grupa naukowców wzięła pod lupę muszkę owocówkę w nadziei, że uda im się odpowiedzieć na pytanie, skąd się wzięła miłość i gdzie się podziała? Monologom, dialogom i zabawnym scenom towarzyszyły piosenki Marleny Dietrich, arie Verdiego, Pucciniego, kompozycje Webera, walce Straussa i mazurki Chopina. Idąc z duchem czasu, postawiono na awangardę - artystów zdolnych i niepokornych. Do nich na pewno należy Maria Peszek i koncert "Maria Awaria". Ostry, dosadny język, może niektórych bulwersować. Aktorka podczas koncertu bawi się słowem i widać, że bardzo jej to odpowiada. Muzyka szybko wpada w ucho, można się zrelaksować, potańczyć. Podobnie było na koncercie Cezarego Studniaka i Leszka Możdżera. Niezapomnianym przeżyciem był występ Camille 0'Sullivan, irlandzkiej aktorki i wokalistki. Uroda, temperament, talent. Trzy w jednym. Publiczność siedziała jak zahipnotyzowana. Aktorka prowadziła dialog z publicznością, żartowała. Swoją drogą nie jest źle u naszych rodaków ze znajomością języków. Podobnie było podczas występu Ivy Bittowej, czeskiej awangardowej skrzypaczki i wokalistki o wyjątkowych możliwościach głosowych. Kiedy śpiewała a capella odnosiło się wrażenie, jakby w gardle miała tysiące instrumentów. Imitowała śpiew owadów, ptaków. Wreszcie Gala. Tegoroczny koncert "Gra szklanych paciorków" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, poświęcony był najwybitniejszym monologom z literatury światowej. Współpracowali przy nim najlepsi muzycy, m.in. Jan Kanty Pawluśkiewicz, Satanowski, Smolik. Prozą zajęli się Młynarski, Wołek, Zabłocki i inni. Połączenie różnych stylistyk muzycznych z różnymi gatunkami poetyckimi dało niezły efekt. Udało się stworzyć widowisko na bardzo wysokim poziomie. Duże wrażenie robiła scenografia i kostiumy. Rewelacyjna w roli Ofelii była Bogna Woźniak. W roli Lolity świetnie odnalazła się Karolina Trębacz, która rozcinając nożyczkami sukienkę, ukazała fragment piersi. Bardzo sugestywnie odegrał swoją rolę Sambor Dudziński, leżąc na scenie niczym cierpiący Chrystus we fragmencie "Idioty" Dostojewskiego. Doskonały był Jan Peszek, który wcielił się w rolę profesora Badaczka z "Ferdydurke". Niezapomnianą kreację stworzyła Magda Kumorek we fragmencie z Becketa. Widowiskowy był Bartek Porczyk owładnięty zapachami Jan Baptysta Grenouille. Fantastyczne warunki wokalno-aktorskie. O innych już nie wspomnę.... Kiedy zrzucił z siebie futrzaną pelerynę niczym od Galliano i stanął przed nami nagusieńki jak go Pan Bóg stworzył - zobaczyliśmy aktora w pełnej krasie. Ale nagość w tym wypadku była uzasadniona. W trzeciej części - futurystycznej wystąpił Krzysztof Dracz. Po prostu genialny. Natomiast Jacek Borusiński swoją balladą z "Władcy pierścieni" rozbawił publiczność do łez.

***

Rozmowa z Magdą Kumorek.

Kto śpiewa modli się dwa razy

Co Pani sadzi o Justynie Wasilewskiej - zwyciężczyni Złotego Tukana na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej?

- Zasłużyła sobie na tę nagrodę. Aż trudno uwierzyć, że w tym drobnym ciałku jest taki mocny głos. Był w niej ogromny ładunek dramatyzmu. Naprawdę świetne.

Od kilku lał mieszka Pani we Wrocławiu. Dlaczego wybrała Pani właśnie to miasto?

- Chciałam uciec z Warszawy. Czułam, że to nie jest to miejsce, w którym w konkretnym momencie swojego życia chciałam się znaleźć. Studiowałam w warszawskiej Akademii Teatralnej. Zaraz po studiach zaczęłam intensywnie pracować. Grając przez dwa lata w serialu "Samo Życie, zaczęłam się zastanawiać, co jako artystka chciałabym powiedzieć. Wiele się nauczyłam i zawsze będę dziękować za tę szansę. Potrzebowałam natomiast czasu na spotkanie z samą sobą. I tak się cudownie złożyło, że kiedy podjęłam decyzję o odejściu z serialu, okazało się, że jestem w ciąży. A poza tym, mężczyzna, z którym się związałam, jest z Wrocławia.

Kiedy zaczęła się Pani przygoda z piosenka aktorską?

- Pierwszy raz wystąpiłam na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej osiem lat temu. Zdobyłam wtedy Srebrnego Tukana. To był rok, kiedy w ogóle zaczęłam jeździć po różnych festiwalach. Czułam się coraz pewniej. Nie ze względu na nagrody, chociaż cieszyły. Wchodząc na scenę, byłam po prostu szczęśliwa. A potem Wojtek Kościelniak zaprosił mnie do swojego pierwszego projektu, drugiego i tak się zaczęło. Od tamtej pory piosenka aktorska jest mi bardzo bliska.

Nie dziwię się. Jest w Pani muzyka...

- Jest takie powiedzenie, że jak ktoś śpiewa, modli się dwa razy. Są momenty, kiedy będąc na scenie przeżywam pewnec rodzaju mistyczne uniesienie. Tak było podczas tegorocznych, koncertów galowych, kiedy całym ciałem czułam energię jaką dostaję od ludzi.

Wasz dom tętni muzyką. Mąż jest kompozytorem i aranżerem. Często rozmawiacie w domu o pracy?

- Nie sposób o tym nie rozmawiać. Mąż ma w domu studio, więc słyszę nad czym pracuje. Ja z kolei uczę się piosenek, a syn razem ze mną. Zna wszystkie na pamięć. Jest uzdolniony muzycznie

Ma odpowiednie geny. Jest więc szansa, że będzie muzykiem.

- Nie miałabym nic przeciwko temu. Jak będzie, pokaże przyszłość. Póki co, gra na perkusji. To było jego marzenie. Wymyśla różne rytmy. Jeżeli będzie chciał, poślemy go do szkoły muzycznej, jeśli wybierze inną drogę, będziemy go w tym wspierać. W tej chwili mój pięcioletni syn wspiera mnie w pracach ogrodowych. Razem sadzimy pomidory. Bacznie przyglada się, jak jego mama wkłada ziarenko do ziemi. Później widzi jak powstaje z tego roślinka. Dla niego to dobra szkoła życia. Jest niecierpliwy. Uczę go, że malutkimi krokami można dojść do sukcesu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji