Artykuły

Warszawa. Przekręt z "Carmen"

"Carmen" na Torwarze nie było, a hiszpańscy organizatorzy przedstawienia wyjechali z kilkuset tysiącami złotych za bilety.

To miało być niezwykłe wydarzenie. "Carmen" z Małgorzatą Walewską [na zdjęciu] na Torwarze. Jest skandal, narażone na szwank dobre imię śpiewaczki i ludzie żądający zwrotu pieniędzy za bilety.

Czuję się oszukana i rozżalona. Przecież to ze względu na mnie wiele osób zaangażowało się w ten projekt. Sama prosiłam ministra kultury o wsparcie - mówi nam Walewska. Jest jedną z ofiar madryckiej firmy Allegro Productions specjalizującej się w produkcji spektakli muzycznych i operowych, ale ostatnio częściej określanej jako banda oszustów i krętaczy.

Bajeczna scena miłosna

Firma planowała wystawić na Torwarze multimedialne widowisko "Carmen" według Bizeta. Polska śpiewaczka miała wystąpić w nim wraz z włoskim tenorem Marcello Bedoni porównywanym ze słynnym tenorem Jose Cura. Kostium dla Walewskiej szyła Ewa Minge, ubierająca również Jolantę Kwaśniewską.

- Pomysł był fascynujący - mówi Walewska, która w czerwcu na konferencji opowiadała z zapałem o tym, jak kamery śledzić będą Carmen niczym w programie Big Brother. - Kiedy przyleciałam ze Stanów specjalnie na próby, okazało się, że żadnych prób nie ma.

Cicho wokół skandalu

Premiera zaplanowana była na 17 listopada. Bilety rozeszły się już kilka miesięcy wcześniej. Kupiła je między innymi siostra i kuzynka Małgorzaty Walewskiej, a także przyjaciele, którzy w dniu premiery zadzwonili do niej spod drzwi Torwaru, na których wisiała kartka, iż spektakl został odwołany. Szefów Allegro Production nie było już wówczas w Polsce. Dostali za bilety kilkaset tysięcy złotych.

Kosztowały od 80 do 200 zł, VIP-owskie 500. Indywidualni nabywcy stracili blisko 33 tys. złotych. Do tego bilety kupiło kilkanaście firm. A tylko jedna z nich zapłaciła 25 tys. złotych. Do podobnej sytuacji doszło w Pradze, gdzie Allegro Productions też miało wystawić spektakl i nagle się zwinęło. Trudno jednak pohamować gniew ludzi w Polsce, którzy wykupili bilety na spektakl i do dziś walczą o odzyskanie pieniędzy. To kilkanaście dużych korporacji oraz wielu indywidualnych posiadaczy niewartych już nic biletów. Najbardziej stratna w tej aferze jest duża firma informatyczna, która wydała na bilety dla swoich pracowników i specjalnych klientów około 25 tysięcy złotych.

- Kiedy zadzwoniłam do firmy Sharky & Sharky, przez którą kupowaliśmy bilety, żeby porozmawiać jeszcze o poczęstunku po spektaklu - opowiada pracowniczka poszkodowanej spółki - dowiedziałam się, że spektakl został odwołany, bo śpiewak nie może przyjechać do Polski.

Szybko okazało się, że powód odwołania prób jest inny. Z projektu wycofał się główny sponsor, spółka Majewski de Rosset, wydawca magazynu konsumenckiego "Benefit", której jeden z właścicieli poszukiwany jest za malwersacje finansowe. W "Carmen" włożyć miał 130 tysięcy euro.

Wycieczka do Stuttgartu

Poszkodowani rozpoczęli własne śledztwo, kontaktowali się ze sobą mailowo, spotykają się też na założonej przez siostrę Walewskiej stronie internetowej. Sama śpiewaczka nie otrzymuje od jednego z szefów Allegro Sebastiano Raffy odpowiedzi na maile.

Allegro Productions wystosowało do jednej z oszukanych firm list z przeprosinami i obietnicą zwrotu pieniędzy oraz z zaproszeniem, w ramach rekompensaty, do Stuttgartu, gdzie w przyszłym roku wystawi... "Carmen".

W ustalonym terminie pieniądze nie pojawiły się na koncie, z czasem wpłynęło na nie 500 euro. Do dziś firma nie otrzymała reszty sumy. W Stuttgarcie bilety na "Carmen" świetnie się sprzedają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji