Artykuły

Między jawą a snem

Calderon de la Barca, wielki dramaturg hiszpański; uważał daleką Polskę za kraj niemal baśniowy, w którym zdarzyć się może wszystko. Napisane ok. 1636 roku "Życie jest snem" rozgrywa się tedy w Polsce tylko pozornie, gdyż imiona bohaterów, a nade wszystko obsesyjne poczucie honoru pozostają hiszpańskie, zaś sam temat sztuki - granej w znakomitej imitacji Ja­rosława Marka Rymkiewicza - wyrasta ponad czas, jest uniwersalny.

Uczony król Basilio wyczytał w gwiazdach, że jego jedyny syn okaże się tyranem, zakuwa więc Segizmunda w łańcuchy i ciska do wieży, gdzie ten będzie się skarżył niebu na okrucieństwo losu. A gdy oj­ciec podda go próbie i osadzi na tronie okaże się okrutnikiem przeto znów zostanie uwięziony, aby śnić, że kiedyś był księciem. Obroty losu po­konają jednak ostrożnego ojca, żołnierze nie zechcą na na­stępcę tronu księcia Moskwy Astolfa, podniosą bunt, wyzwo­lą Segizmunda. Ten zaś spełni wyroki gwiazd, upokarzając ojca, a potem upokorzy gwiaz­dy, okazując wielkoduszność.

Zakończenie odrzućmy, jest płaskie - dwa wymuszone ślu­by stanowią daninę złożoną obyczajom epoki. Poprzez hi­storię Segizmunda Calderon mówi nam o rzeczach ważniej­szych: o wątłej granicy między jawą a snem, o niepewności istnienia i ułudach świata. A także o tym, że człowiek wy­chowany jak zwierzę, może przeobrazić się w zwierzę, ma jednak wolną wolę i nie pod­lega przeznaczeniu.

Przedstawienie będzie się podobać. Waldemar Zawodziński - także współautor oprawy scenograficznej - prowadzi je konsekwentnie i jasno, oszczęd­nymi środkami tworząc prawdziwie teatralne widowisko. Operująca wieloma planami scenografia pozwala na poto­czyste zmiany miejsca akcji, interesujące są kostiumy za­projektowane przez Zuzannę Korwin.

Wykonawcy natomiast nie zdali mi się w pełni gotowi, chwilami zawodzili głosowo, być może nie wyczuwając wy­mogów rozbudowanej sceny. Hanna Bieluszko (Rosaura) mia­ła piękne momenty liryczne, a przekrzyczane - dramatyczne. Ireneusz Kaskiewicz (Clotaldo) był bardziej polskim szlachciurą, niż hiszpańskim grandem, co odbierało wiarygodność jego rozważaniom o honorze. Ładne sceny mieli Mariusz Saniternik (Clarin), Bronisław Wrocławski (Astolfo) i Andrzej Głoskowski (Basilio), główny ciężar wziął jednak na siebie Dariusz Siat­kowski jako Segizmundo, prze­konywający i przejmujący zwłaszcza w finale.

Niektóre z ról powinny więc dopiero rozkwitnąć, dojrzeć, a wówczas dobry spektakl stanie się bardzo dobrym spektaklem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji