Artykuły

Premiera spektaklu w hołdzie powstańcom

- To jest spektakl o pamięci. O micie, który funkcjonuje. O duchach, które się dobijają do nas z prośbą o pamięć i o to, żeby załatwić rzeczy, których one nie zdążyły załatwić za swojego życia. Chcę, żeby był to rodzaj hołdu złożonego wszystkim ludziom, którzy w powstaniu zginęli - mówi MARCIN LIBER, reżyser widowiska "Zawiadamiamy Was, że żyjemy. Dubbing 44".

Miała być sztuka napisana przez Dorotę Masłowską, autorkę głośnej "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną", ostatecznie laureatka Nike udostępniła tylko fragment swojego tekstu. Spektakl w 65. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego "Zawiadamiamy Was, że żyjemy. Dubbing 44" reżyseruje Marcin Liber, młody twórca, który w 2007 roku przygotował dla MPW multimedialne widowisko "Gwiazdy spadają w sierpniu". Na potrzeby najnowszego spektaklu reżyser skompilował teksty Doroty Masłowskiej, Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, Moniki Powalisz, Sylwii Chutnik i Magdaleny Fertacz. W obsadzie: Małgorzata Rożniatowska, Agnieszka Podsiadlik, Anna Sroka, Stanisław Brudny, Mirosław Zbrojewicz i Leon Charewicz. Premiera 1 sierpnia o północy w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Rozmowa z Marcinem Liberem:

Na spektakl "Zawiadamiamy Was, że żyjemy. Dubbing 44" składają się teksty pięciu różnych autorek. Czy łatwo było je połączyć i stworzyć jedną spójną całość?

MARCIN LIBER: To pozostawiam ocenie publiczności. Dostałem do pracy bardzo ciekawą materię, ponieważ wszystkie te teksty są dla mnie ważne. Znalem je wcześniej i mogłem zrobić kompilację z tych dramatów i stworzyć taki "the best of".

O czym opowiada spektakl?

- O pamięci. O micie, który funkcjonuje. O duchach, które się dobijają do nas z prośbą o pamięć i o to, żeby załatwić rzeczy, których one nie zdążyły załatwić za swojego życia. Chcę, żeby był to rodzaj hołdu złożonego wszystkim ludziom, którzy w powstaniu zginęli.

Ciekawa będzie też oprawa muzyczna, bo piosenki na żywo zagra grindcore'owy zespół Antigama.

- Jestem ich fanem. Pracowaliśmy wspólnie już wcześniej. Bardzo szanuję ich za bezkompromisowość i ogromną energię, jaka drzemie w tym zespole. Zapraszając do tego projektu Antigamę, budujemy atmosferę na poziomie dźwięku, taką, jaką możemy sobie wyobrazić, że towarzyszyła przez cały czas trwania powstania. A wówczas w Warszawie nie było cicho.

Podobno miał pan zaledwie dwa tygodnie na przygotowanie spektaklu.

- Rzeczywiście, ten czas był bardzo krótki i bardzo intensywny. Tak się złożyło, ale ja lubię pracować w ten sposób.

Już drugi raz współpracuje pan z Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie dwa lata temu pokazywał pan "Gwiazdy spadają w sierpniu". Czy młodym twórcom trudno jest opowiadać o wydarzeniach sprzed ponad pół wieku?

- Trudno. Dlatego do tytułu dopisałem podtytuł "Dubbing 44", ponieważ mam świadomość, że my historię nie z naszego doświadczenia możemy wyłącznie zdubbingować, to znaczy podłożyć głos pod relacje i opowieści osób, które przeżyły tamte wydarzenia. To nie jest nasze doświadczenie. Naszym udziałem jest historia, która pozostała. I o tym też mówimy.

A jakich reakcji spodziewa się pan ze strony powstańców?

- Trudno przewidzieć. Traktuję to przedstawienie jako moją autonomiczną wypowiedź i jestem przyzwyczajony do kontrowersji, jakie teatr wywołuje. I podejrzewam, że reakcje na ten spektakl mogą być skrajne.

Czyli na pewno będzie to rzecz kontrowersyjna.

- Nie było to naszym założeniem. Ale jeśli znamy literaturę Sylwii Chutnik, to wiemy, że pisząc o postaci pani Marii, opowiada o powstaniu z innej perspektywy, o której nieczęsto się mówi. To znaczy z perspektywy kobiety i Żydówki walczącej w powstaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji