Artykuły

Wrocław. Sambor jedzie do Edynburga

Śpiewam, ale nie jestem śpiewakiem. Używam fortepianu, ale nie jestem pianistą. Gram, ale nie jestem aktorem. Tak naprawdę to jestem ponadczasowy - wyznaje z błyskiem w oku Sambor Dudziński [na zdjęciu], jeden z najbardziej niezwykłych i nieprzewidywalnych artystów młodego pokolenia.

Już od najbliższego piątku (...) będzie występował na największej na świecie (ponad półtora milionów biletów sprzedanych w zeszłym roku!) imprezie z pogranicza teatru, muzyki i sztuki kuglarskiej - słynnym Festiwalu Sztuk w Edynburgu.

A teraz z zupełnie nowym programem w zanadrzu rusza na podbój Edynburga. Zaprezentuje tam jednoosobowy spektakl/koncert/performance (niepotrzebne skreślić) zatytułowany "Time(less) Machine". To trudna do przetłumaczenia gra słów, która oznacza mniej więcej "Ponadczasowy (a może "Bezczasowy"?) wehikuł czasu".

Tytułowym wehikułem będzie przedwojenna maszyna rolnicza, do której nasz bohater podłączył nowoczesne syntezatory, pokaźny zestaw nietypowych instrumentów z całego świata oraz całą masę mniej lub bardziej potrzebnych akcesoriów.

Przy pomocy tej maszynerii Sambor generuje dźwiękową materię, w której tradycja łączy się z nowoczesnością, klasyczne fortepianowe pasaże z elektronicznymi bitami, a folkowe zagrywki z anarchistycznym poczuciem humoru. Jak na prawdziwego, ponadczasowego i lekko szalonego wojownika sztuki przystało.

I według wielu wskazówek na niebie, a szczególnie na ziemi - ma naprawdę duże szanse, by zdobyć serca widzów Edinburgh Festival Fringe 2009. Już sam fakt, że jest jedynym Polakiem biorącym w nim udział, budzi szacunek, a przedfestiwalowe pokazy wywołały entuzjazm krytyków.

Bo Dudziński ma w sobie coś z szalonego naukowca z dziecięcych bajek. Jest wokalistą, multiinstrumentalistą, kompozytorem, performerem, raperem, beatboxerem, lalkarzem, kolekcjonerem instrumentów etnicznych i konstruktorem dziwacznych machin dźwiękowych. Krytycy (ci, którzy go słyszeli) z lubością porównują go do Bobby'ego McFerrina, Prince'a czy nawet Jay Kaya z grupy Jamiroquai.

Ale w rzeczywistości Sambor jest jeszcze bardziej szalony: zdarzało mu się rapować "Kapitał" Marksa, śpiewać kompozycje Chopina z własnymi tekstami, grać na fortepianie głową czy przerabiać "Summertime" Gershwina na beatbox. A nawet stworzyć (w 2000 r. na millenium Wrocławia) Etniczną Symfonię Perkusyjną łączącą w niezwykły i magiczny sposób perkusyjne brzmienia z całego świata. Wszystkie dokonania Sambora można poznać na stronie www.sambordudzinski.pl.

Warto wspomnieć jeszcze o jednym: razem z kolegami z wrocławskiej PWST Konradem Imielą (obecnym dyrektorem Przeglądu Piosenki Aktorskiej) i Cezarym Studniakiem kilka lat temu stworzyli Formację Chłopięcą "Legitymacje". Ten absolutnie anarchiczny ansambl muzyczno-aktorski stał się lokalną legendą na Dolnym Śląsku i nie tylko. Kto nie zna, niech zajrzy na stronę www.legitymacje.art.pl. Ukoronowaniem ich działalności była niesamowita Gala "Wiatry z mózgu" podczas PPA w 2005 r. Dziś Legitymacje niestety są już wspomnieniem.

Ale Sambor Dudziński, jak widać, doskonale się rozwija i idzie własną drogą. Teraz zawiodła go do Edynburga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji