Artykuły

Świeca na wietrze

Tamara Karren: W programie sztuki "Wielki szlem" przeczytałam zapowiedź wystawienia przez Polski Teatr ZASP sztuki Sołże­nicyna. Wzbudziło to oczywiście moje zainteresowanie. O utworach scenicznych Sołżenicyna nie mówi się wiele.

Leopold Kielanowski: Żyjemy właśnie teraz jakby "pod zna­kiem Sołżenicyna". Jeszcze przed ukazaniem się jego "Archipelagu Gułag" jego twórczość wzbudza­ła ogromne zainteresowanie szczególnie przez nie często spotykaną w współczesnej literaturze odważną postawę, piętnującą to co dzieje się na "nieludzkiej zie­mi" i o czym świat woli nie wie­dzieć.

T. K.; Oczywiście na wschodzie Europy, w krajach podporządko­wanych komunizmowi nie wolno o tym mówić.

L. K.; Ale okazało się, że pod zamarzłą ziemią płynie strumień ożywczej wody. Myślę właśnie o Sołżenicynie i o tych nielicznych, a może i licznych, ale nam nie­znanych, którzy świadczą o prote­ście ujarzmionych narodów, tak rosyjskiego jak i ukraińskiego, o tak zwanym "samizdacie".

T. K.; Niestety, "samizdat" zo­stał ostatnio mocno przykrócony przez wiele aresztowań i wzra­stający ucisk. Ale ferment trwa i budzi on nie tylko podziw, ale i nadzieję. Słowa Sołżenicyna do­cierają jakoś do jego rodaków i trzeba wierzyć, że będą docierały nadal także z banicji na Zacho­dzie. Wielkie wrażenie, jakie książki Sołżenicyna wywarły na Zachodzie, wypływało przede wszystkim z tego, że były "stam­tąd", że pisał je Rosjanin, a nie Polak, Bałt, czy inny przedstawi­ciel narodów ujarzmionych. Dla nas, Polaków, te sprawy obozowe były dobrze znane, tragicznie zna­ne z opowiadań i świadectw ty­sięcy ludzi, naszych rodzin, na­szych bliskich, nas samych. "Inny Świat" Herlinga-Grudzińskiego, "Na nieludzkiej ziemi" Czapskie­go czy jego "Wspomnienia staro­bielskie" to tylko kilka przykła­dów.

L. K.: Ale gdy Polacy o tym pisali, świat wolał tego nie sły­szeć. Dopiero gdy odezwał się głos "stamtąd", został tutaj usłyszany.

T. K.: Myślę, że w pismach Soł­żenicyna pulsuje jakaś niezna­na przedtem siła moralna, która nadaje moc jego słowom. I dlatego nie może ich zagłuszyć sowiec­ka propaganda, ani posłuszne jej wypowiedzi zachodnich gęgaczy.

L. K.: Tak. Sołżenicyn działa potężnie swoją siłą ducha, ja­kimś gorącym przeświadczeniem w słuszność tego, co głosi. I tu przechodzimy już w problemy sztuki, która ma być przez teatr nasz wystawiona, w problemy "Świecy na wietrze".

T. K.: O ile wiem jest to drugi utwór sceniczny Sołżenicyna?

L. K.: Tak. Pierwszym był "Olen i Szaraszowka". Te dwa wyrazy, wzięte z żargonu obozo­wego, można chyba najlepiej przetłumaczyć jako "Prostaczek i miłośnica". Akcja rozgrywa się w obozie, a bohaterami jej są oficer skazany zaraz po wojnie na obóz i młoda dziewczyna, która oddaje się strażnikom, by przeżyć te po­tworne czasy. "Świeca na wie­trze" jest jedynym oprócz "Sierp­nia 1914" utworem Sołżenicyna, który dzieje się poza obozem. I chociaż umieścił on akcję utworu poza Rosją, jest to chyba najbar­dziej autobiograficzna wypo­wiedź autora. Pisał ją Sołżenicyn równolegle z "Pierwszym krę­giem" w r. 1960 i spodziewał się wtedy, że będzie mógł ją wysta­wić na scenie w Rosji. Dlatego też umieścił akcję sztuki w ja­kimś nienazwanym kraju i dał postaciom międzynarodowe imio­na. Ale ta zewnętrzna łuska je­szcze bardziej uwypukla rosyjskość atmosfery utworu.

T. K.: Ale obóz i w tym utwo­rze odgrywa doniosłą rolę, czuje się go stale...

L. K.: Oczywiście. Obaj główni bohaterowie "Świecy na wietrze" przeszli przez obóz i Sołżenicyna zajmuje właśnie problem, jak ten czas odosobnienia na nich wpły­nął. Pobyt w obozie nie zmienił ich zasadniczo, tylko spotęgował ich cechy charakteru. Jeden, jak­by "alter ego" autora, nauczył się patrzeć na sprawy tego świata z perspektywy wieczności. Lata przebywania w obozie pogłębiły go, kontemplacja nauczyła cenić przede wszystkim wnętrze czło­wieka. Właśnie ten "płomień", który jest w człowieku, a który gasi nasza współczesna cywiliza­cja komercjalna. Drugi - chciał­by nadrobić utracone lata, zdo­być jak najszybciej stanowisko, głośne imię, łatwe szczęście i wszelkie dobra materialne. I tu tkwi waga sztuki. Autor atakuje nastawienie współczesnego świa­ta, dążące do jak największej pro­dukcji dóbr materialnych. Prze­ciwstawia mu światopogląd spi­rytualistyczny, zgubiony dzisiaj tak na Wschodzie w ustroju ko­munistycznym, jak na Zachodzie w kapitalizmie. Wszędzie dobra materialne przesłaniają istotny sens życia człowieka.

T. K.: Myślę, że Sołżenicyn atakuje również współczesną naukę.

L. K.: Tak. Stawia zasadnicze pytanie: jak naukowcy mogą pra­cować w zgodzie ze swoim sumie­niem, jeśli dorobek ich badań i postęp naukowy służą często ce­lom przeciwnym ludzkości, celom niszczącym człowieka? Moralna odpowiedzialność uczonych i nau­ki za kształt świata jest istotnym tematem "Świecy na wietrze". Czyżby sumienie było w naszych czasach pojęciem już przebrzmia­łym? Czy wolno nauce iść "na służbę tyranom"? Oto pytania, które rzuca on w swoim utworze.

T. K.: "Świeca na wietrze" po­rusza jakby szerszy temat, aniżeli obraz życia w obozach pracy przy­musowej. Chyba sięga do samego dna i szuka przyczyn nieszczęść, które trapią dziś ludzkość?

L. K.: Ma pani słuszność. Wi­dzę "świecę na wietrze" jako mo­ralitet współczesny, próbujący od­naleźć prawidła postępowania człowieka zgodnego z wrodzonym mu poczuciem moralnym, tak czę­sto dzisiaj zagłuszanym pogonią za przemijającymi dobrami mate­rialnymi. Właśnie dzisiejszy świat to jest ten wicher straszli­wy, który gasi wewnętrzne życie jednostki, gasi wewnętrzny pło­mień.

T. K.: Oczywiście nie tu miej­sce na podanie fabuły sztuki, ale chyba nie zaszkodzi wspomnieć, że utwór ten dzieje się w środo­wisku naukowców, biologów i cy­bernetyków, i ukazuje próby nau­kowców przemiany osobowości człowieka, powiedzmy dokładnie - kobiety.

L. K.: Tak, pani Tamaro. I mo­że to wystarczy. Boję się zawsze, aby opowiedziana akcja sztuki nie była równocześnie jej interpreta­cją czy komentarzem, z koniecz­ności jednostronnym. W każdym razie sztuka ta jest istotą wypo­wiedzi autora, zgodnie z jego stwierdzeniem, które już kiedyś wypowiedział, że w naszym wie­ku, gdy technologia kieruje ca­łym naszym życiem, gdy dobrobyt materialny uważany jest za naj­wyższy cel, gdy wpływ religii na całym świecie zmalał, szczególna odpowiedzialność ciąży na pisa­rzu. On musi być sumie­niem Świata.

Sztuka "Świeca na wietrze" zo­stała odrzucona przez cenzurę teatrów w Moskwie, mimo że nie atakuje ona bezpośrednio ustroju komunistycznego. Dotąd nie wy­stawiły jej także teatry na Zachodzie. Nasza premiera w Tea­trze ZASP będzie więc również pierwszą realizacją sceniczną te­go utworu. Mam nadzieję, że ta prapremiera odbędzie się w dru­giej połowie czerwca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji