Artykuły

Najważniejsza jest technika

- Gdybym miała dzieci, zabroniłabym im siedzieć na sofie. Niech siedzą na podłodze, to dużo zdrowsze. Nasz tryb życia, to ograniczenie ruchów, ma także wpływ na technikę tańca współczesnego - mówi Susanne Linke, 65-letnia niemiecka tancerka i choreograf, gość Gdańskiego Festiwalu Tańca.

Magdalena Hajdysz - Jako tancerka i choreograf od blisko 40 lat śledzi pani świat tańca. Czym różni się obecnie taniec współczesny od jego początków z czasów, kiedy zaczynała pani swoją karierę?

Susanne Linke - Myślę, że podstawową różnicą jest sposób edukowania młodych tancerzy. Swoją edukację rozpoczynałam pod okiem pionierki niemieckiego tańca współczesnego Mary Wigman, która była prawdziwym przykładem ducha lat 20. i 30. początku XX wieku. Wigman odrzucała balet klasyczny. Skupiała się na ekspresji poprzez ciało. Ważne było dla niej, aby czuć ciało, jako całość, a także być świadomym stanu, w jakim się jest. Drugi etap mojej edukacji opierał się na balecie klasycznym i technice tańca współczesnego (modern dance). W Folkvang Hochschule technika klasycznego baletu była absolutną podstawą codziennego treningu. Pozwala ona lepiej panować nad swoim ciałem i być bardziej świadomym jego funkcjonowania. W latach 60 i 70. bardzo modne było tańczyć według techniki Marthy Graham, której nikt już dzisiaj nie ćwiczy. Przez te 40 lat pojawiło się wiele nowych technik - jak technika kontakt improwizacji, technika releasingu (wydłużania ruchu), joga, pilates. Lecz to są bardziej ćwiczenia, nie taniec. Nowe techniki są dobre i zdrowe dla ciała, ale na scenie się nie sprawdzają.

Czym więc według pani jest taniec?

- Wykorzystywanie centrum, rytmu i ruchu, to jest taniec. To jest ruch, który ma pewien rytm i pewną dynamikę, może być wykonywany rzez laika, amatora dla przyjemności - i to także taniec - ale taniec jako profesja wymaga techniki, bo inaczej można sobie zrobić krzywdę, doznać urazu. Juz samo to, jak ustawić stopy, kiedy wykonuje sie plie, jest bardzo ważne i wymaga wielu lat pracy. Chodzi o to, żeby zachować kontrolę nad swoim ciałem, żeby ruch wykonywać ze świadomością ciała. Gdy tańczy się, wykorzystując technikę, każdy nawet niepozorny ruch wymaga ogromnej pracy i dużego wysiłku.

Jak ocenia pani kondycję współczesnych tancerzy ?

- W moim pokoleniu nie było tego przekonania, że trzeba tak bardzo o siebie dbać. Nie robię sobie żadnych terapii. Jeśli moje życie będzie krótkie, to trudno. Kiedyś świat wyglądał inaczej. Obecnie wielu młodych ludzi ogranicza swoją "ruchliwość" do wysyłania sme- ów i pisania na komputerze, jeżdżenia samochodem, oglądania telewizji, siedzenia na sofie. Kiedy kraje stają się coraz bogatsze, brak ruchu staje się ogromnym problemem, pojawiają się problemy z otyłością i choroby. Gdybym miała dzieci, zabroniłabym im siedzieć na sofie. Niech siedzą na podłodze, to dużo zdrowsze. Trzeba mieć świadomość, co współczesny świat robi z naszymi dziećmi, trzeba być surowym i pilnować dyscypliny. W wirtualnym świecie gier komputerowych najgorsze jest to, że odnosi się zwycięstwo, prawie nic nie robiąc, a nasze ciało staje się coraz bardziej ociężałe. Ten tryb życia, to ograniczenie ruchów ma także wpływ na technikę tańca współczesnego.

Dlaczego zdecydowała się pani dokonać rekonstrukcji swojego solowego spektaklu z 1985 roku?

- Mam taką zasadę, że nigdy nie oglądam nagrań ze swoich spektakli. Nie mam zwyczaju do nich wracać. Jednak niedawno Norbert Servos pisał książkę o mojej twórczości i musiałam obejrzeć video ze "Schritte verfolgen", żeby go sobie dokładnie przypomnieć. I muszę przyznać, że byłam pod dużym wrażeniem swojego solo. Pomyślałam, że dobrze byłoby je "odnowić" i wróciłam do niego po 22 latach. Reakcja publiczności była bardzo pozytywna. Dla mnie ten spektakl, to pytanie, co jest poza granicą śmierci, to ciekawość na temat nieznanego. Tu na ziemi mamy swoje życie, które możemy do pewnego stopnia zbadać i poznać, a o śmierci, o tym, co jest po drugiej stronie, nie wiemy nic.

Susanne Linke urodziła się w 1944 rokuw Luneburgu. Tańczyc zaczęła doipero w wieku 20 lat. Uczęszczała do esseńskiej Folkwang Hochschule, kierowanej przez Kurta Jossa, który ściągnął do tamtejszej placówki najlepszych pedagogów. Niewiele młodsza od Piny Bausch, chodziła do niej na zajęcia. Główne podwaliny jej własnego stylu pochodzą ze szkoły Mary Wigman, niemieckiej pionierki tańca nowoczesnego (modern dance), uczennicy Rudolfa von Labana. Jednak absolutną podstawą tanecznej edukacji Susanne Linke był klasyczny balet, technika na trwałe zapisana w jej ciele, który sprawił, że posiada ona rzadko spotykaną u współczesnych tancerzy kontrolę nad każdym swoim ruchem. Jej własny, niepowtarzalny styl nie jest jednak jedynie efektem dobrej edukacji - późno wykryte zapalenie opon mózgowych spowodowało, że Linke zaczęła mówić i słyszeć dopiero w wieku sześciu lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji