Artykuły

Warszawa. Premiera "Wyzna(nia)" na Festiwalu Kultury Żydowskiej

"Wyzna(nie)" napisała Katia Czarny, absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, rocznik 1979. Spektakl wyreżyserował Krzysztof Rzączyński, autor nagradzanych krótkometrażowych filmów fabularnych i dokumentalnych (m.in. "Ślub" i "Krajobraz przed ciszą"), który na scenie debiutował w Teatrze Dramatycznym, reżyserując spektakl "Przestrzeń Shelley". Grają aktorki Teatru Żydowskiego: Małgorzata Trybalska, Małgorzata Majewska i Joanna Rzączyńska.

Wszyscy są tuż po trzydziestce. O swojej pracy mówią, że jest głosem pokolenia, choć historia dotyczy trzech kobiet związanych ze środowiskiem żydowskim. - Nie chcemy być postrzegani tylko przez pryzmat historii, chcemy być postrzegani jako ludzie żyjący tu i teraz. To nie jest spektakl o Holokauście ani o Marcu '68 - mówi Krzysztof Rzączyński. - To spektakl o naszym pokoleniu, o przeżyciach związanych ze zmianą ustroju, zachłyśnięciem się wolnością i o problemie tożsamości, który jest taki sam niezależnie od tego, czy jesteśmy Polakami, Czechami, Francuzami, Żydami czy Cyganami - tłumaczy. Co nie oznacza, że to spektakl wyłącznie dla 30-latków. - Te problemy dotyczą zarówno ludzi młodych, jak i ich rodziców - podkreśla reżyser.

Bohaterki sztuki, tak jak jej twórcy, urodziły się na przełomie lat 70. i 80. W liceum były przyjaciółkami. Łączy je jeszcze jedno: wszystkie są Polkami żydowskiego pochodzenia. Obiecały sobie, że 10 lat po maturze spotkają się na placu Grzybowskim. To już za chwilę. Każda z nich szykuje się do tego spotkania. Czy do niego dojdzie?

Każda próbuje rozliczyć swoje dotychczasowe życie, dokonać tytułowego wyznania. Opowiadają swoje historie w symultanicznych monologach. Ich losy potoczyły się bardzo różnie. Jedna wyjechała do Izraela i tam wyszła za mąż, druga jest silnie zaangażowana w ortodoksyjne środowisko żydowskie w Warszawie. Trzecia została dziennikarką i ze swoim pochodzeniem nie chce mieć nic wspólnego - do tej pory nie może poradzić sobie z tym, że o swoim żydostwie dowiedziała się dopiero po śmierci babki Żydówki.

Przedstawienie spodoba się zwłaszcza tym, którzy lubią teatr kameralny, zmuszający do myślenia, gdzie aktorzy są na wyciągnięcie ręki. Już sam tytuł zdeterminował jego formę. - To bardzo ascetyczna sztuka. Scenografia ogranicza się do krzeseł, chust i starej skrzynki ze zdjęciami. Chcemy się z widzem komunikować bezpośrednio i w różnych przestrzeniach. Mamy już zaproszenia z kilku miast w Polsce - zdradza Rzączyński.

Spektakl będzie miał premierę 1 września w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera. Przedstawienie pokazywane będzie w niedużym, ale utrzymanym w żydowskim klimacie klubie Fundacji Shalom o nazwie Mamele, gdzie na stołach leżą koronkowe obrusy, a w powietrzu czuć ulatniający się zapach migdałów. Takie miejsca sprzyjają intymnym wyznaniom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji