Artykuły

Płock. Premiera "Mazepy" u Szaniawskiego

W niedzielę w teatrze premiera "Mazepy". - To dynamiczny spektakl, ktoś kogoś goni, kocha, chce się pojedynkować. Ale warto zajrzeć głębiej. Wtedy będzie można dostrzec dramatyczne uczucia.

Tak zapowiadają krótko twórcy przedstawienia.

"Za pięć dwunasta" reżyser Krzysztof Prus, scenograf Marek Mikulski i aktorzy wydają się pewni swego. Wyluzowani, z uśmiechem podkreślają, że Marek Walczak, który wciela się w postać Jana Kazimierza, jest łudząco podobny do króla z portretów z epoki. Prus, spoglądając na Jacka Mąkę (gra Wojewodę) i jego syna Łukasza (wciela się w Zbigniewa, wojewodowego potomka) żartobliwie nawiązuje do treści "Mazepy" - gdzie Zbigniew platonicznie kocha Amelię (Katarzyna Anzorge), żonę swego ojca. - Ja się nie wtrącam - mówi reżyser z przymrużeniem oka.

Wydaje się, że z takim właśnie lekkim nastawieniem wszyscy podeszli do płockiego "Mazepy".

Spektakl ma być dynamiczny, skrojony tak, by prezentował najważniejsze fragmenty utworu Słowackiego. - Owszem, mówimy wierszem, trzymamy się średniówki, jesteśmy ubrani w kostiumy nawiązujące do epoki. Ale gdybyśmy je zdjęli i założyli marynarki, niewiele by to zmieniło. Chcę przez to powiedzieć, że spektakl nie jest anachroniczny, jest uniwersalny - podkreśla Piotr Bała, grający Chmarę.

Jednak tym wszystkim, którzy spodziewają się nowocześnie udziwnionego "Mazepy", Prus odpowiada: - Nie w moim stylu jest ubieranie aktorów w skóry i sadzanie ich na motocyklach.

Ma inne podejście do widza XXI wieku. Przywołuje swoje pierwsze wrażenie ze spotkania z utworem. Przyznaje, że "Mazepa" wydał mu się wtedy melodramatem i utworem ze świata płaszcza i szpady. Jednak, gdy z czasem coraz bardziej się w niego zanurzał, dostrzegł coś więcej. Nie tylko w jednowymiarowych z pozoru bohaterach.

- Do naszego spektaklu można podejść na dwa sposoby - mówi. - Jednych może zadowolić warstwa powierzchowna, czyli pojedynki czy gonitwy. Ale, mam nadzieję, nie zabraknie takich, którzy zechcą odkryć w spektaklu drugie dno. Choćby nieodwzajemnioną miłość czy bolesną zazdrość. Czyli silne uczucia, które targają też widzem XXI wieku, nie tylko ludźmi epoki romantyzmu czy baroku. I w tym dostrzegam nowoczesne podejście do "Mazepy". W spektaklu obecne jest też zderzenie kultur na Kresach, zachodniego racjonalizmu ze wschodnim irracjonalizmem, z domieszką kultury żydowskiej, nie brakuje też magii. Niejeden z nas, ludzi współczesnych, tęskni za tamtym dawnym, niejednorodnym i niepowtarzalnym światem.

Prus przyznaje z uśmiechem, że twórcy spektaklu - niczym romantycy - postawili Amelię w centrum uwagi. - Wynikają z tego same problemy, jak w życiu - zapowiada.

Jeszcze jednym łącznikiem między światem dawnym a współczesnym ma być widoczny w spektaklu motyw życia i śmierci. Prus zdradza, że tak też będzie podzielony spektakl - w pierwszej części bohaterowie cieszą się życiem, druga zaczyna się od zamurowania żywcem Mazepy (Mariusz Pogonowski) w komnacie Amelii.

To połączenie ma mieć również odbicie w scenografii. - Faktycznie, jest mroczna, ale zwłaszcza w części pierwszej nie brakuje tam światła. I choć spektakl jest podzielony, to przenikanie się światła z mrokiem jest dowodem, że życie i śmierć w "Mazepie" przeplatają się ze sobą przez całe przedstawienie - zaznacza scenograf Marek Mikulski.

Reżyser podaje też przykład Mazepy, który balansuje między życiem a śmiercią i właśnie wtedy czuje wolność, jest spełniony.

Dodatkowym smaczkiem towarzyszącym "Mazepie" jest pytanie, czy i za trzecim razem w płockim Teatrze Dramatycznym publiczność zostanie zawojowana przez duet: Krzysztof Prus - Mariusz Pogonowski. W 2000 r. ten pierwszy debiutował w Płocku ze spektaklem "Gdyby" Bogusława Schaeffera, w którym z kolei swoją przygodę z naszym miastem zaczynał Pogonowski. Trzy lata później był "Ślub" Witolda Gombrowicza - jak mówi Prus, w tym przedstawieniu Pogonowski ugruntował swoją pozycję w płockim teatrze. Oba spektakle zebrały świetne recenzje.

Można jeszcze kupować wejściówki na przedstawienie premierowe (niedziela, początek o godz. 19) - 40 zł. Na każde kolejne bilety kosztują: 25 zł normalny, 20 zł ulgowy i 12 zł szkolny. W tym miesiącu "Mazepa" będzie prezentowany jeszcze siedmiokrotnie: 12, 15, 16, 17, 18, 29 i 30 września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji