Artykuły

Efektowne hasełko do sprzedaży w mediach?

Spektakle Szybkiego Teatru Miejskiego Teatru Wybrzeże w Gdańsku: "Padnij" w reż. Piotra Waligórskiego, "Nasi" w reż. Anny Trojanowskiej, "Kobiety zza wschodniej..." w reż. Magdaleny Ostrokólskiej, "Przebitka (Gra aborcyjna)" w reż. Agnieszki Olsten. Opinia Jacka Sieradzkiego.

Miało być chwytane na gorąco życie miasta, więc wynajęto widzom zwykły miejski autobus. Tyle że ten, którym wożono nas po Gdańsku, wypucowany był jak na paradę. Nie stawał na przystankach. O tłoku nie było mowy. Pierwszy zgrzyt. Szliśmy potem zaułkami, wstępowaliśmy na skrzypiące drewnem klatki schodowe rozsypujących się kamienic. Wkraczaliśmy do mieszkań, skąd pousuwano część mebli, a pod ścianą ustawiono krzesełka dla widowni. Ale fakt użycia konkretnego wnętrza nie odgrywał roli. Mieszkanie było po prostu jeszcze jedną salą teatralną. Do tego cholernie niewygodną, część widzów wręcz nic nie widziała. Drugi zgrzyt.

Miało być tak, że każde słowo będzie autentyczne, a rzeczywistość nie zostanie poddana liftingowi. Guzik prawda. Poszczególne opowieści (owszem, inspirowane prawdziwymi zdarzeniami) scenarzyści i reżyserzy włożyli w schematy sceniczne. Niektóre od czapy (historia o aborcji w formie gry fabularnej), inne banalne (dwóch domorosłych nazistów w walce o babę).

Najgorzej wypadła rzecz o imigrantkach ze Wschodu, której całkowicie poskąpiono konstrukcji. Zrozumiałe - była najsłabszym widowiskiem. Idea była wszak taka, by wszystko "odteatralizować". Gdy jednak przyszło co do czego, liczyły się kryteria konwencjonalnego teatru. Następny zgrzyt. Szukali prawdy, autentyzmu, bezpośredniego dotknięcia rzeczywistości? Zapomnieli, że z "prawdą" najlepiej chodzi w parze "skromność", a z "autentyzmem" - na przykład "skupienie"? Gdyby historie składające się na STM zostały opowiedziane gdzieś w piwnicy, bez inscenizacyjnych podpórek, z pełną koncentracją na samym opowiadaniu - czyniłyby może piorunujące wrażenie. Ale nie w ramach cyrku z obwożeniem po mieście! Z wypatroszonymi mieszkaniami, inspicjentem przypominającym o wyłączaniu komórek, z konwencjonalnymi ukłonami po występie! Nie w ramach imprezy tak podkolorowanej i powierzchownej, tak zadętej i rozrzutnie zakrojonej...

Przecież ekipa obsługująca przedsięwzięcie była parokroć liczniejsza od publiczności zabranej do autobusu! Czyżby liczyło się co innego: blichtr, nowinka, efektowne hasełko do sprzedaży w mediach?

Szkoda wysiłku realizatorów idącego głównie w gwizdek. Szkoda zwłaszcza obrazka zatytułowanego "Padnij" - o żonach zawodowych żołnierzy na kontraktach w Iraku. Autorom oraz reżyserowi udała się rzecz najważniejsza: spojrzenie pod podszewkę gazetowej informacji. Znaleźli pod nią wielowymiarowy portret prostych kobiet, w których życiu odciska się, dramatycznie i groteskowo, wojskowa hierarchia mężów, a także samotność, złość na los, poczucie niespełnienia, paniczny strach. Rzecz powstała w myśl zasad "teatru dokumentalnego", przekroczyła jednak ramki określone przez wyjściową doktrynę i stała się jedną z ciekawszych kreacji sezonu. Za jej powstanie przedsięwzięciu Macieja Nowaka należą się brawa. Śmiem tylko twierdzić, że tej miniaturze byłoby w sumie lepiej po prostu w teatrze, bez całej tej propagandowej zadymy dookoła.

Choć oczywiście nie da się odgonić bolesnego pytania, czy wówczas w naszym szybkomiejskim życiu kulturalnym ktoś w ogóle zechciałby ją dostrzec?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji