Artykuły

Obrazek z życia Werony

Bartosz Zaczykiewicz - reżyser "Romea i Ju­lii" w Teatrze Śląskim, podkreślał w przedpremierowych wypowiedziach, że pragnie stworzyć spektakl przeznaczony przede wszystkim dla młodego odbiorcy.

I chyba cel swój osiągnął. Oglądałam przedstawienie w towarzystwie młodzieży "wczesnogimnazjalnej" i przyznaję, że słuchała ona Szekspira w sku­pieniu. Najwyraźniej nie znając intrygi, śledziła wydarzenia z za­ciekawieniem, należnym kinu akcji, a nawet zgotowała owację odtwórcom postaci tytułowych, manifestujac oklaskami identy­fikację z ich (postaci) problema­mi. To najkrótsza recenzja tego przedstawienia - zwarty, intry­gujący obrazek, inkrustowany dosadnym przekładem Stanisła­wa Barańczaka i zalecający się piękną oprawą plastyczną, au­torstwa Andrzeja Witkowskie­go. Dla dwunastolatka - bom­ba, by tak rzec. Dla kogoś, kto czeka na Szekspira - za mało.

To nie jest przedstawienie złe czy kiepsko grane; wydaje się nawet, że zespół włożył w jego przygotowanie sporo wysiłku i nadziei na piękny efekt. Zawie­rzenie powiedzeniu, że "Szekspir obroni się sam" przyniosło jed­nak banalną powierzchowność i to chyba boli najbardziej. Naj­większą wadą katowickiej pre­miery jest, obok ilustracyjności, brak pomysłu reżysera na okre­ślenie motywacji postaci. Przede wszystkim Romea i Ju­lii. Jeśli to była młodzieńcza bu­rza hormonów i poryw niekon­trolowanej namiętności, to dla­czego młodzi kochankowie głównie koturnowo deklamują swe kwestie, nie nasycając ich żarem budzącej seksualności? I nie chodzi bynajmniej o to, by przerabiać tragedię Szekspira na "Nagi instynkt", ale o to, by drżenie oczu i rąk, stawało się pieszczotą nawet z odległości kilkunastu metrów. Jeśli jed­nak reżyser stawiał tezę, że po­tajemne małżeństwo dwojga młodych było dowodem ich ży­ciowej niedojrzałości, braku wy­obraźni, buntu czy przekory wo­bec świata rodziców, to dlacze­go bohaterowie są w tym bun­cie tacy mdli i pozbawieni wyrazu? Brak reżyserskiej interpre­tacji ratuje oczywiście Szekspir, bo w końcu zawsze pozostaje "karząca ręka Opatrzności", na którą można powołać się w ostateczności. Choć też nie bardzo, bo wkroczenie Opatrz­ności jest tutaj bardziej skut­kiem, a nie przyczyną...

Brak prawdy psychologicz­nej, zmienności nastrojów i emocji (a tyle ich w tekście!) kładzie się cieniem na wiary­godności Romea i Julii. Ewa Kutynia (zwłaszcza w scenach z ojcem) wydaje się czasem wy­chodzić poza płaski relief, kre­śląc rozterki dziewczyny we wzruszającej amplitudzie pokory i goryczy jednocześnie, ale Artur Święs jako Romeo nie wychodzi poza schemat nie­szczęśliwego kochanka. I nawet jego rozpacz brzmi jakoś preten­sjonalnie, wyrażana jest bo­wiem tonem identycznym, jak miłosne zaklęcia pod balkonem (którego w przedstawieniu zresztą nie ma). Trudno powie­dzieć, co zaważyło na takiej koncepcji portretowania głów­nych postaci - brak doświadczenia życiowego czy sceniczne­go? Oboje są przecież piękni, młodzi, znani z innych udanych ról... A może po prostu nie wie­dzieli co mają grać?

W tej sytuacji - choć akcja toczy się wartko, a wyekspono­wanie wątków komicznych ba­wi widownię - trudno mówić o mądrym czy poruszającym przedstawieniu, pełnym migotliwości emocjonalnej i wielo­znaczności. Rzecz wyłożona jest jasno i bez miejsca na "zbędne" refleksje. Na trudne pytania pa­dają tylko proste odpowiedzi.

O tym, że mogło być inaczej przekonują jednak aktorzy o niezwykłym instynkcie sce­nicznym, którzy wpasowują się w tę poetykę komiksu, ale nie potrafią grać bez serca. I nic nie szkodzi, że to tylko postacie z tyłu sceny. Wyrastają ponad pierwszy plan, bo jest w nich prawda, groza życia, posmak nieszczęścia, jakie obróci się przeciw ich własnym decy­zjom. I żeby nie było wątpliwo­ści - Grzegorz Przybył jako Merkucjo, Roman Michalski ja­ko Capuletti i Janusz Ostrow­ski jako Książę dostali od gim­nazjalistów brawa głośniejsze niż inni aktorzy. Nie za bli­skość pokoleniową, sądzę, ale za swoje kreacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji