Artykuły

Powtórka z rozrywki

Tłumy przybyły w niedzielny wieczór do Teatru Polskiego na premierę sztuki Eurypidesa pt. "Alkestis". Według mitologii tytułowa bohaterka jest symbolem miłości małżeńskiej, kobiety, która poświęciła swe życie w zamian za życie męża.

Niestety, jest to kolejny spektakl na dużej scenie, który okazał się niewypałem. Reżyser Zbigniew Maciak, ani aktorzy absolutnie nie poradzili sobie z materią sztuki. Drugi akt jest powtórzeniem pierwszego, tylko inna jest kolejność scen. Odnosiłam wrażenie, że "Alkestis" przygotowano dla ludzi, którzy mają bardzo słabą pamięć i trzeba po kilka razy powtarzać im to samo, by wreszcie zapamiętali. Wystarczy w tym miejscu wspomnieć o scenie między Apollem a Tanatosem. W drugim akcie wyrobił się u widzów "odruch Pawłowa", gdy padały słowa "Ludzie z Feraj" natychmiast wszystkie oczy wznosiły się ku górze, czy może już opadnie kurtyna. Wcześniej, bowiem na te słowa opadała dwukrotnie.

W dzisiejszych czasach, treści tej sztuki do nikogo już nie trafiają. Przynajmniej nie trafiły do widzów na premierze, z której część wyszła już po pierwszym akcie. Reszta rozmawiała, kręciła się okrutnie, ziewała i oglądała wystrój teatru.

Jedynym momentem wytchnienia było pojawienie się na scenie podpitego Heraklesa, czyli Roberta Więckiewicza. Udało mu się nieco rozładować napiętą atmosferę na widowni. Dobra jest też muzyka Jacka Grudnia i scenografia Dariusza Kunowskiego. To jednak spektaklu nie obroni.

Szkoda, że nowy dyrektor Waldemar Matuszewski, rozpoczął swoje urzędowanie od takiej właśnie premiery. Chociaż na jego obronę trzeba przyznać, że gdy obejmował teatr, trwały już próby tego spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji