Artykuły

Warszawa. Magister Olbrychski?

Aktor pisze pracę magisterską, żeby wykładać w Akademii Teatralnej. Daniel Olbrychski podkreśla, że brak tytułu naukowego nie jest konsekwencją tego, że wyrzucono go z PWST.

Kmicic i Hamlet

- Kiedy Andrzej Wajda przyszedł do szkoły szukać kandydata do roli Rafała Olbromskiego w "Popiołach", Jerzy Kreczmar, rektor i opiekun mojego roku, bardzo serdecznie i skutecznie polecił mnie reżyserowi - opowiada wybitny aktor. - Na planie przez kilka miesięcy pracowałem ze znakomitymi aktorami, wziąłem udział w premierze krajowej i międzynarodowej, a potem musiałem grzecznie wrócić do szkoły. Koledzy byli już na trzecim roku, a ja, pomimo moich doświadczeń, na drugim.

Olbrychski kontynuował studia, coraz częściej jednak dostawał kolejne ciekawe propozycje filmowe. Rektor Jerzy Kreczmar wezwał go do gabinetu.

- Daniel, mam z tobą problem - powiedział. - Do szkoły przychodzą dziennikarze na wywiady, a to nie wpływa dobrze na atmosferę. Czy masz propozycje od dobrych reżyserów? Odpowiedziałem, że od najlepszych. On zaś na to: - Daję ci błogosławieństwo, idź swoją drogą. A za kilka lat zdasz egzamin eksternistyczny. Niestety, nie mogło się zebrać wystarczająco liczne grono chętnych do zdawania i nie mogłem przystąpić do egzaminu.

Aktor stawał się coraz większą gwiazdą. Miał już na koncie "Śluby panieńskie" i "Hamleta" w Teatrze Narodowym.

- Rano broniłem Jasnej Góry jako Kmicic, a wieczorem grałem duńskiego księcia. Niestety, "życzliwi" donieśli do Wincentego Kraśki, sekretarza Wydziału Kultury KC, że nie mam odpowiednich uprawnień i zrobiła się z tego poważna sprawa - mówi aktor. - Adam Hanuszkiewicz ironizował, że jeśli się moja osoba komuś nie podoba, to on, na afiszu "Hamleta", zamiast mojego nazwiska, może postawić trzy gwiazdki. Postanowiłem zdać egzamin eksternistyczny.

Egzamin z kolegami

W komisji zasiedli m.in. Aleksander Bardini, Jan Świderski.

- Moi profesorowie, ale podówczas już i koledzy. Musiałem pokazać scenę. Zdecydowałem się zagrać rozmowę Hamleta z matką, którą grała Zofia Kucówna. Już zbierałem się do wypowiedzenia pierwszych słów, zdążyłem nabrać powietrza w płuca, gdy zza komisyjnego stołu wstał profesor Bohdan Korzeniewski i powiedział: - Panie Danielu, pani Zofio, dziękujemy. Wszyscy widzieliśmy spektakl, ja - nawet dwukrotnie. I zapytał, czy zapoznałem się z listą lektur. - Nie tylko się zapoznałem, ale i większość pozycji przeczytałem - odparłem. Uściśnięto mi dłoń i powitano w gronie zawodowców.

Z egzaminu aktor pojechał do teatru i wywiesił na tablicy ogłoszeń kartkę o treści: "Drodzy Koledzy, od dzisiaj gracie z zawodowcem. Daniel Olbrychski".

Kiedy Andrzej Strzelecki został rektorem Akademii Teatralnej, poprosił Daniela Olbrychskiego, żeby wykładał wiersz w tzw. klasie mistrzowskiej.

- Szanuję bardzo Andrzeja Strzeleckiego i zgodziłem się na próbę, a potem rozsmakowałem w pedagogicznej pracy. Pracowałem na zlecenie. Rektor Strzelecki uznał, że ze względów proceduralnych lepiej będzie mnie zatrudnić na etacie, muszę jednak napisać pracę magisterską. Nie zdziwiłem się. To oczywiste, że w gronie pedagogów Akademii Teatralnej obowiązują pewne standardy. Obiecałem napisać pracę. Nie widzę w tym problemu. Popełniłem parę książek, lubię pisać.

Magisterka o sobie

Jako temat Daniel Olbrychski wybrał swoje role w filmowych adaptacjach klasycznych dzieł napisanych wierszem.

- Myślałem, że będę miał czas podczas wakacji, ale zdarzył mi się film z Angeliną Jolie oraz rola u mojego przyjaciela Miklosa Jancso. Jesień też się zapowiada ciekawie, ale magisterium traktuję poważnie. Muszę tylko znaleźć czas. Mam już 15 stron rękopisu.

Zapytaliśmy Daniela Olbrychskiego, czy rozmawiał o swojej pracy z Angeliną.

- Nie wiedziałaby, o co chodzi - odparł. - W Ameryce nie ma takich wymogów. Aktorzy nie mają tytułów naukowych.

Czy aktor będzie miał tremę przed obroną magisterium?

- Myślę, że będzie to miła rozmowa o moich rolach w "Weselu", "Panu Tadeuszu" i "Zemście". Do pracy dołączę recenzje, również te krytyczne.

Artyści z tytułami

- Uczelnie artystyczne działają zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym - mówi profesor Krzysztof Globisz, prorektor krakowskiej PWST - i muszą mieć określoną liczbę profesorów i doktorów.

- Wybitni artyści nie dowartościowują się tytułami naukowymi - dodaje profesor Andrzej Strzelecki, rektor Akademii Teatralnej w Warszawie. - Mogę ich zatrudniać na zlecenie, ale trzeba przestrzegać zapisów ustawy. Profesorowie odchodzą. Ostatnio zmarł Zbigniew Zapasiewicz, dlatego namawiam Krystynę Jandę, Wojciecha Pszoniaka, Krzysztofa Majchrzaka, którzy wrócili na uczelnię jako wykładowcy, żeby rozpoczęli przewód doktorski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji