Artykuły

Teatr STU: jak z pszczółki Mai wyrósł nam Belzebub

- To przedstawienie o artyście. Uważam, że to świetny pomysł, żeby zastanowić się nad jego rolą w obecnej rzeczywistości, a sam Witkacy jest do tego idealny - mówi ZBIGNIEW WODECKI, autor muzyki i odtwórca głównej roli w "Sonacie Belzebuba" w Teatrze STU.

Jak się Pan czuje w roli Belzebuba?

- Nie ma chyba Belzebuba, który dostałby tak w tytek na próbach od reżysera jak ja. Momentami miałem wrażenie, że prawdziwym Belzebubem jest Krzysztof Jasiński. Traktuje swój teatr jak pępek świata. No i dobrze, bo robi tam rzeczy niezwykłe. Było więc ostro, zwłaszcza że aktorem kutym na cztery łapy nie jestem i miałem problemy z zapamiętaniem tekstu. A tak serio, to zdaję sobie sprawę, że nie ucieknę od tego, że jestem Wodecki. Przecież nawet gdy wyjdę na scenę z rogami i ogonem, to i tak wszyscy zobaczą pszczółkę Maję.

Więc co to za diabeł, który przypomina postać z bajki?

- Właśnie chodzi o to, by pokazać, że w każdym z nas, nawet w pszczółce Mai jest też druga, ciemna strona. Każdy z nas ma w sobie odrobinę diabła. Zdradzę Pani, że trochę w tym spektaklu sam siebie obnażam, bo udając inną postać można się właśnie uzewnętrznić.

Długo zastanawiał się Pan, czy przyjąć propozycję Krzysztofa Jasińskiego?

- Ani chwili. Po pierwsze dlatego, że go lubię. Poza tym chciałem się sprawdzić. Jako aktor zadebiutowałem ze 20 lat temu w filmie Jacka Bromskiego "Ceremonia pogrzebowa". Zagrałem muzyka w scenie ze skrzypcami na kościelnym chórze. Od dłuższego czasu zastanawiałem się, czy potrafię zagrać kogoś innego niż skrzypek. Padło na Belzebuba. Przyjąłem więc tę propozycję z chęci popisania się.

No i nie dość, że popisze się Pan jako aktor, to jeszcze skomponował Pan muzykę do tekstów Witkacego, co chyba nie było zadaniem łatwym.

- Niekoniecznie. Rzecz w tym, żeby ktoś poczuł tzw. bluesa. To dla muzyka prawdziwa przyjemność. Ja pracując nad "Sonatą..." Witkacego takiego bluesa poczułem. Nie zapisywałem tej muzyki, miałem ją przez cały czas w głowie, a potem pędziłem do studia, żeby to wszystko nagrać.

Słyszałam jednak, że praca nad tym przedstawieniem kosztowała Pana spora nieprzespanych nocy...

- To fakt. Przy moich poprzednich kompozycjach najpierw tworzyłem melodię. Potem pisało się do niej słowa. A tu odwrotnie. Dostałem gruby scenariusz, w którym Jasiński ciągle nanosił jeszcze jakieś poprawki. Musiałem to wszystko w trakcie sobie poukładać. Ja tak mam, że jak nie mogę sobie poradzić z jakimś taktem, to nie zasnę. W końcu musiałem iść do lekarza po środki nasenne, bo nie dotrwałbym do premiery. Z drugiej strony jednak poczułem, że praca nad "Sonatą" otworzyła mi jakieś dodatkowe klapy w mózgu, które do tej pory były zamknięte.

Jaka właściwie to będzie muzyka?

- Wynikająca z mojej wyobraźni. Ma ona charakter musicalowy. Na ogół jest dość szybka, energiczna, ale nie brak też momentów, w których można odjechać. Uważam, że bardzo dobrze ją zrobiłem i jestem z niej dumny. Trochę strach, że to mówię, bo to znaczy, że pora umierać. Ale naprawdę mi się podoba.

A o co właściwie chodzi w tym przedstawieniu?

- Zamierzenie jest takie, żeby pokazać jak Witkacy widział piekło. Rzecz zaczyna się od tego, że tytułowy Belzebub bierze w swe łapy zdolnego faceta, który dąży do absolutu. Bierze przy okazji prochy, dzięki którym ma nieprawdopodobne wizje. Ale więcej nie zdradzę. Powiem tylko, że jeśli ktoś czytał Witkacego, to będzie miał trochę zabawy, bo jego teksty zostały sprytnie wplecione w scenariusz. Generalnie jest to przedstawienie o artyście. Uważam, że to świetny pomysł, żeby zastanowić się nad jego rolą w obecnej rzeczywistości, a sam Witkacy jest do tego idealny. Był nie tylko genialnym dramatopisarzem, ale i malarzem, fotografem, słowem artystą absolutnym. No i na dodatek wciąż otacza go mgiełka tajemnicy. Niby się zastrzelił, a w jego trumnie znaleziono zwłoki kobiety.

Opowiada Pan to tak spokojnie. Rozumiem więc, że wszystko już zostało dopięte na ostatni guzik...

- To się okaże już dziś wieczorem. Ale ciągle w głowie mi się nie mieści, co ten Jasiński powymyślał.

" Sonata Belzebuba"

Premiera spektaklu na podstawie tekstu Stanisława Ignacego Witkiewicza pod tym samym tytułem odbędzie się dziś o godz. 19. [pierwszy pokaz, premiera planowana jest na 20.11 - e-teatr.pl] Sztukę wyreżyserował Krzysztof Jasiński. Prócz Zbigniewa Wodeckiego w przedstawieniu wystąpią jeszcze m.in. Beata Rybotycka, Karol Śmiałek, Joanna Kulig, Konrad Mastyło, Agata Myśliwiec, Marcin Zacharzewski, Karolina Chapko, Paulina Chapko, Magdalena Góra, Adrianna Piechówka, Łukasz Zięba. Scenografię zaprojektowali Anna i Sławomir Czyżowie. Autorem choreografii jest Piotr Galiński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji