Artykuły

Widziałem "Kordiana"

Tak się złożyło, że ostatnio widziałem dwa przedstawienia "Kordiana". W Łodzi w reżyserii T. Minca z Andrzejem Mayem w roli tytułowej i w Warszawie w Teatrze Powszechnym. Cóż, jak zwykle przy takiej okazji, nasuwają się porównania. Trudno jednak przeprowadzić je i dojść tą drogą do wiążących wniosków. Przedstawienie łódzkie jest bowiem znacznie bliższe tradycji inscenizacyjnej dramatu Słowackiego. Inscenizacja Hanuszkiewicza natomiast odbiega dalece od wszelkich wyobrażeń o kształcie formalnym dramatu romantycznego. Porównać jedynie można kreacje aktorskie obu przedstawień. I pod tym względem łódzki "Kordian" wypada chyba gorzej.

Właśnie przeczytałem artykuł "Kordian odmieniony" w numerze 10 "Za i Przeciw". Znalazło się w nim wiele cennych sformułowań i spostrzeżeń o dramacie Słowackiego. Inspirowany artykułem W. J. Tkaczuka postanowiłem podzielić się z Redakcją "Za i Przeciw" swoimi uwagami i refleksjami, jakie nasunęły mi się po obejrzeniu inscenizacji Hanuszkiewicza.

Hanuszkiewicz zrobił niewątpliwie przedstawienie ciekawe - to wrażenie pierwsze. Reakcja widowni, wśród której prym wiedzie młodzież, była wręcz entuzjastyczna. Hanuszkiewicz, co sam często wyznaje, chce sobie zdobyć młodego widza. I trzeba przyznać - udało mu się to. Jego "Kordian" jest młody - nie tylko aktorsko, lecz także rekwizytami i scenografia. Moim zdaniem - młodzież dąb się na to "złapać". Nie znaczy to. że neguje wartość takiego przedstawienia dramatu. Nie, ale wydaje mi się, że Hanuszkiewicz za daleko odbiega od tradycji. Zastrzegł się wcześniej, że z dramatu monumentalnego, jak zawsze traktowano "Kordiana", chce zrobić sztukę kameralną. Czy rzeczywiście Hanuszkiewicz zrobił z "Kordiana" sztukę kameralną? Spierałbym się o to. W zamyśle reżyserskim podziwiałem natomiast dużą konsekwencje. Hanuszkiewicz pozostał więc sobie wierny od początku do końca. l nie tylko w tym przedstawieniu, lecz przede wszystkim w swoim Teatrze. Wystarczy wymienić "Rzecz Listopadową", "Nieboską komedię", "Śmierć Dantona" i chyba najlepsze, wbrew temu, co twierdzi W. Tkaczuk - "Wesele". Mnie osobiście denerwują w tych przedstawieniach powtarzające się rekwizyty (wśród nich już prawie nieodzowny mikrofon na długim sznurze). Nie przypuszczam też, aby młodzi ludzie mogli uczyć się literatury w Teatrze Hanuszkiewicza. Nie piszę już o samym tekście "Kordiana", który został pocięty i zmontowany w sposób nie do poznania. Nie twierdzę, że wiersz Słowackiego stracił przez to na uwadze. Ale może w niektórych scenach elementy inscenizacyjne usuwają w cień treści. A przecież dramat Słowackiego jest przede wszystkim dramatem treści, a nie formy.

Reasumując te moje refleksje mogę stwierdzić, że przedstawienie Hanuszkiewicza było bez wątpienia efektowne, w wielu miejscach znakomite (np. moim zdaniem najlepsza scena, w której biorą udział Kordian, Strach i Imaginacja, gdzie bardzo funkcjonalnym rekwizytem okazała się drabina malarska). Ale pozostał mi jakiś brak słowa, brak pełnej idei romantycznej, brak samego Słowackiego. Od strony aktorskiej przedstawienie w Teatrze Powszechnym wydaje mi się interesujące. Zachwycił mnie zwłaszcza Daniel Olbrychski, znakomicie podający tekst Imaginacji. Olbrychski to jeda z najciekawszych zdobyczy polskiego filmu i jak należy przypuszczać po roli Gucia w "Ślubach panieńskich" i Imaginacji w "Kordianie" - również i teatru.

No cóż, przepraszam za chaos moich refleksji. Proszę jednak o usprawiedliwienie, gdyż jego genezą jest moja natychmiastowa reakcja na artykuł w "Za i Przeciw". Moje uwagi dotyczą jedynie spraw najogólniejszych, zewnętrznych. O analizę warstwy merytorycznej dramatu Słowackiego w inscenizacji Hanuszkiewicza nie będę się kusił. Zrobił to przecież doskonale autor artykułu "Kordian odmieniony".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji