Artykuły

Słowa i czyny!

Jeśli już sezon ubiegłoroczny dawał liczne dowody posuchy w życiu teatralnym Warszawy, to w bieżącym panuje susza niemal absolutna. Dyskusjom, w których wiele się mówi o modelu nowoczesnego, współczesnego teatru, stylu jego pracy, wygłaszanym przez przedstawicieli środowisk teatralnych przemówieniom, w których podkreśla się znaczenie teatru dla... i dążenie poprzez teatr ku..., nie towarzyszą niestety odpowiednio budujące czyny. Spośród iluś tam tegorocznych premier, których tytuły nawet uciekają z pamięci, jedynie "Trzy siostry" u Hanuszkiewicza były przedstawieniem godnym przyzwoitego teatru. Czekało się więc na jakieś wydarzenie, które by przerwało tę smętną ciszę. No i "wydarzenie" nadeszło, ciszę na chwilę przerwało, tyle że zamiast raźniej, zrobiło się jeszcze smutniej.

Oto w Teatrze Narodowym jeden z okrzyczanych "młodych - zdolnych" reżyserów wystawił "Romans o Sarmacyjej", coś w rodzaju antologii tekstów z historii literatury polskiej, skleconej na zasadzie: "muzyka własna, słowa szwagra" a co miało być głębszą, swoistą refleksją o kraju, narodzie, jego losach i głównych wadach. Albowiem wytykanie Rzeczypospolitej jej błędów i wad jest wciąż jeszcze zajęciem bardzo modnym. Czy przedstawienie przyniosło ową zamierzoną refleksję? Tego nikt nie wie, choć wielu je oglądało. Dużo tam szumu, ruchu, wszelkiej plątaniny, wydziwiań przeróżnych, a więc tzw. inwencji reżyserskiej, tak oszałamiającej, że widzowie nie mogą się zorientować, o co chodzi.

Niektórym bowiem kandydatom na artystów teatru czy filmu wydaje się, że jeśli banał ustroją w papuzie piórka formalnych igraszek, to przeistoczy się on w głęboką filozofię. Tymczasem banał zawsze banałem pozostaje, a tyra bardziej jest niestrawny, im bardziej minoderyjnie zaserwowany. Jeśli więc na krygowaniu się wokół banału polegać ma nowatorstwo w sztuce, to przepraszam - zapisuję się w konserwatysty. Jeśli na brawurze tylko - to również zgłaszam sprzeciw. I Fortuna nie tylko dzięki brawurze zdobył złoty medal w Sapporo; odwaga - odwagą, ale i skakać potrafi. A że patrzy na siebie samokrytycznie, widzi własne błędy i chce je wyeliminować, to tylko daje nadzieję na niejeden jeszcze jego sukces. Przeciwnie, niż w przypadku niektórych młodych twórców, którzy raczkując dopiero, już uważają siebie za znakomitości.

W teatrach więc smutno i licho, ale za to wystartowało nowe pismo "Literatura". W deklaracji programowej czytamy, że redakcja periodyku bardzo poważnie myśli o przyszłości. Gdyż wartości powstające dziś, dopiero po jakimś czasie mogą być naprawdę właściwie ocenione. Trudno nie powitać z zadowoleniem powstania nowego literackiego forum, zwłaszcza, że życie nie rozpieszczało nas dotąd nadmiarem pism literackich. Do deklaracji zaś nie przywiązujmy przesadnej, wagi. Deklaracje to jak rezolucje, które np. Lenin zaliczał do najnudniejszego gatunku literackiego - zaledwie sygnalizują intencje. Ich spełnienie - oto, co liczy się najbardziej. Na razie "Literatura", choć taka "przyszłościowa", awangardyzmem nam nie grozi. Nazwiska tu raczej znane, niespodzianek w sobie większych raczej nie kryją. Miejmy więc nadzieję, że i o współczesnych pomyśli, starając się i im dać co nieco zadowolenia. Czynami.

Serdecznie pozdrawiam

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji