Artykuły

"Czarna magia"

Tak brzmi tytuł tego spektaklu adaptowanego i wyreżyserowanego przez Piotra Paradowskiego, widniejący na afiszu i w programie teatralnym. Tyle, że słowo "program" trzeba tu jednak traktować bardzo umownie, gdyż tenże program składa się tylko z jednej kartki papieru, na której wyliczono jedynie postacie sztuki i odtwarzających je aktorów (łącznie z autorami przekładu książki i autorki scenografii), no i na tym koniec. Nie znając więc treści "Mistrza i Małgorzaty" - książka jest zresztą nie do nabycia w księgarniach, gdyż nakład jej został już dawno wyczerpany - trudno się doprawdy zorientować na czym jej adaptacja polega i co jest w sztuce dziełem Bułhakowa, a co Paradowskiego. Pomogłoby bardzo w tej sytuacji jakieś odpowiednie wyjaśnienie w programie, czy to piorą samego adaptatora i reżysera, czy też jakiegoś innego komentatora, ale ponieważ takiego wyjaśnienia nam poskąpiono, więc widz musi się zadowolić tylko takimi, czy innymi domysłami. A z których najistotniejszy chyba byłby ten, że "Czarna magia" jest raczej bardziej... paradowska niż bułhakowska.

Ale nie jest to znowu takie ważne, gdyż sarn spektakl jest bardzo ciekawy, a często nawet porywający. No i dobrze zrobiony, i świetnie grany.

Ma on przede wszystkim swoją specyficzną atmosferę, którą by można nazwać satanistyczną, odpowiednią zresztą do tytułu sztuki, jako ze głównym spiritus movens akcji jest szatan. Nie tyle jednak jakiś szatan "z krwi i kości", ile pewne wyobrażenie nasze o szamanie, jako istocie wpływającej na losy ludzkie i to istocie zarówno złej, jak i bardzo mądrej.

Woland, gdyż takie imię nosi ta personifikacja szatana, działa, ogólnie biorąc, w dwóch epokach - współczesnej (współczesność ta zresztą odnosi się do Moskwy, gdzieś z lat trzydziestych - Bułhakow umarł w roku 1940, zaś jego niektóre sztuki czy powieści, w tym "Mistrz i Małgorzata" ukazały się dopiero w latach sześćdziesiątych) i starożytnej czyli w epoce Jezusa (nazwanego po aramejsku Jeszua Ha-Nocri) i Piłata.

Skazanie na śmierć Jeszuy przez Piłata, zostało tu ukazane jako akt, który namiestnik rzymski musiał popełnić, by nie wywołać rewolty Sanhedrynu, manipulującego ortodoksyjnymi masami żydowskimi (do rewolty i wielkiej wojny z Rzymem mimo to doszło w 70 lat później, o czym Bułhakow jak się zdaje, zapomniał), ale którym to aktem kierował Woland. Po prostu po to, aby zniszczyć swego niebezpiecznego przeciwnika Jeszuę. Zniszczenie to jednak jak wiadomo nie na wiele się przydało, a tymczasem pozostała na wieki w pamięci ludzkiej wina Piłata, lub raczej wina jego racji stanu. Racji stanu zresztą, w imię której nie tylko za czasów Piłata jak to sugeruje Bułhakow - popełniono i popełnia się nadal już niejedną zbrodnię.

Zasadniczym jednak problemem, jaki stawia sztuka, jest pytanie: czy wobec tego wszystkiego nie dałoby się Piłata przynajmniej w pewnym stopniu, zrehabilitować? Można by było - odpowiada autor - gdyby się dało nawiązać z nim dalej ten dialog, jaki prowadził on ongiś z Jeszuą, a który został przerwany przez skazanie Jeszuy. Ale cóż - poeta Iwan Bezdomny, który po całej ukazanej mu przez Wolanda retrospekcji procesu Jeszuowego, chciałby ten dialog nawiązać, niestety nie potrafi, pomimo prób, tego dokonać. Piłat zatem będzie musiał pozostać w ludzkiej opinii tam, gdzie się znalazła dwa tysiące lat temu.

Jest to oczywiście tylko bardzo ogólnikowe streszczenie nie tyle nawet sztuki, ile jej ogólnego założenia, "Czarna magia" ma bowiem wiele innych wątków ubocznych takich jak sprawa wiary i niedowiarstwa, suchego racjonalizmu i bujnej fantazji poetyckiej, przyjaźni i zdrady, zbrodni i kary, czy jednostki i zbiorowości społecznej. W każdym razie jest to sztuka o głębokiej filozoficznej wymowie i robiąca na widzu duże wrażenie.

Tym bardziej, że grana jest znakomicie. Wystąpili w niej: Emir Buczacki jako Michał A. Berlioz czyli typ "mędrca szkiełka i oka", Maciej Szary jako Iwan Bezdomny, czyli poeta, który wielu rzeczy z tego i z innego świata nie może pojąć, Janusz Ostrowski jako zimny w swym politycznym okrucieństwie a równocześnie szukający prawdy Piłat, Piotr Różański jako szlachetny i pełen dobroci Jeszua, Jan Bógdoł jako pełen złowrogiej mądrości Woland, Marek Kondrat jako obleśny szef tajnej policji judejskiej Afraniusz, Krzysztof Kolberger jako żarliwy towarzysz Jeszuy Mateusz Lewita, Tomasz Marzenki jako groźny i ponury kat i sługa piłatowy Asasello, a wreszcie w niemej roli Judasza z Kiriatu. Henryk Tarczykowski.

Role kobiece reprezentowały: Bogumiła Murzyńska jako lekarka (wcielona rozmyślnie w okropną brzydulę), Elżbieta Gorzycka jako jej asystentka, Ewa Dałkowska jako wdzięczna diabliczka o imieniu Behemot (lekarka zresztą ma też nazwisko męskie - "Strawiński") oraz Elżbieta Bajon jako zdradziecka (dla Judasza) Nisa.

Scenografia Barbary Stopkównv.

W konkluzji wypada stwierdzić, że Mała Scena po kapitalnych "Wariacie i zakonnicy" oraz "Hyde Parku" zyskała nową równie doskonałą pozycję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji