Artykuły

Co najlepsze, co najgorsze?

Z takim pytaniem "Życie" zwróciło się do kilkudziesięciu ludzi kultury reprezentujących różne zawody twórcze i odtwórcze. Toteż i zamieszczone poniżej odpowiedzi mają charakter zróżnicowany. Niemniej wylania się z nich pewna wspólna i nie najweselsza chyba refleksja, że to, co można by określić prawdziwym wydarzeniem artystycznym mijającego roku w naszej kulturze, pochodzi z zagranicy a nie zrodziło się, niestety, na naszym rodzimym gruncie. Oto kolejne wypowiedzi:

Janusz Majewski (reżyser filmowy, prezes SFP):

- Z powodu znienawidzonego przeze mnie natłoku działalności, zajęć, potrosze staję się ofiarą tegoż natłoku i często nawet dobre rzeczy wypadają z mojej pamięci. Być może przez ten natłok spraw znajduję niewiele wzruszeń i rzadko mam czas na obcowanie z prawdziwą sztuką.

Z tego jednak, co zdołałem obejrzeć, najbardziej zafascynowało mnie przedstawienie "Mistrza i Małgorzaty" w Teatrze Współczesnym w Warszawie, oraz nie znany jeszcze w Polsce film radzieckiego reżysera Nikity Mlchałkowa "Oczy czarne" z Marcello Mastroiannim w roli głównej.

Prawdziwego wzruszenia doznałem oglądając na stole montażowym, niegotowy jeszcze film dokumentalny o pracy wielkiego naszego dyrygenta - Jerzego Maksymiuka z uczniowską orkiestrą w szkole muzycznej. Autor filmu nazywa się Bogdan Kowalik, jest to jego pierwszy film. Rzadko mi się zdarzało dotychczas doświadczyć prawdziwego uniesienia. Myślą, że to będzie ważny film.

Władysław Komar (były sportowiec, aktor):

- Do najgorszych zdarzeń w kulturze '87 niewątpliwie - moim zdaniem - należy wizyta w Polsce Gilberta Becaud. Ochrypły głos, jakieś marne resztki dawnej świetności, wygłupy, zgrywy, spocony Becaud zakładający dla humoru operatorowi krawat, otrzymuje brawa nie tylko od Bogusława Kaczyńskiego, ale - o zgrozo! - także od publiczności. Żenujące.

Natomiast wielkim wstrząsem w naszej kulturze jest to, że emigruje z kraju Violetta Villas.

Elżbieta Starostecka (aktorka):

- Dla mnie wydarzeniem w kulturze jest pokazywany obecnie na naszych ekranach gruziński film Tengiza Abuładze "Pokuta". Zaskakująco piękny film. Unikając pokus publicystycznego spłycenia tematu, poprzez swój uniwersalizm, film opowiada o wydarzeniach w historii współczesnej w sposób mądry i głęboki. Wspaniała, kreacyjna gra aktorska, niebywała uroda plastyczna, świetna reżyseria.

Jeśli zaś chodzi o najgorsze w kulturze, to nie zagłębiając się w konkretne tytuły powiem dość ogólnie, iż nie podoba mi się w filmach telewizyjnych i kinowych (nie tylko polskich, lecz w ogóle prezentowanych u nas) epatowanie przemocą, razi mnie dosłowność. Za dużo tu tych ciosów, kopnięć, duszeń, które mają rzekomo uatrakcyjnić produkt artystyczny.

Wojciech Krukowski (dyr. "Akademii Ruchu"):

- Dar państwa Porczyńskich, kolekcja im. Jana Pawła II to wydarzenie nie tylko w skali roku, ale i całej epoki. Dla naszej kultury narodowej stanowi depozyt kultury światowej o wartości bliskiej temu, co rozproszyły wojny szwedzkie, rozbiory i późniejsze lata niewoli. Wierzę, że ten zbiór nie pozostanie zbiorem zamkniętym, że gest państwa Porczyńskich stanie się też mądrym wyzwaniem, które może bogato owocować. Sądzę, że dlatego należy się kolekcji miejsce specjalne, które będzie nie tylko pomnikiem tych wartości, ale i zapewni im właściwe warunki przechowania, ekspozycji i bezpieczeństwa.

Krzysztof Chamiec (aktor):

- Nie znajduję w pamięci nic takiego, co określiłbym jako wydarzenia artystyczne. Wprawdzie jestem ogromnie zajęty graniem, reżyserowaniem, czytaniem scenariuszy sztuk (których, niestety, nie warto tutaj wymieniać) i nie bardzo mam czas na kontakt - jako widz - ze sztuką, kulturą. Myślę jednak, że gdyby jakieś wielkie wydarzenie w kulturze nagle objawiło nam się, to przecież na pewno wygospodarowałbym te trochę czasu, by obejrzeć je.

Zofia Nasierowska (artysta-fotografik):

- Za najciekawsze wydarzenia roku uważam dwa przedsięwzięcia: jedno w teatrze, drugie w filmie. W teatrze, to przedstawienia ..Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa w warszawskim Teatrze Współczesnym, w inscenizacji Macieja Englerta, a w kinie to słynna już gruzińska "Pokuta" Tengiza Abuładze.

Jeśli zaś chodzi o te najgorsze zdarzenia w kulturze tego roku, zdarzenia, które mnie rozczarowały i które trzeba by publicznie wytknąć palcem - to nie potrafię ich wymienić. Po prostu natychmiast wyrzucam je z pamięci, taki mam charakter.

Stanisław Bębenek (prezes wyd. Czytelnik):

- W dużym tłoku książek wydanych w tym roku, dwie uznałbym za najbardziej znaczące. Są to: Bohdana Czeszki "Nostalgie mazurskie", wydane w Czytelniku (książka znana już czytelnikom, otrzymała nagrodę księgarzy), oraz "Nawrócenie" Andrzeja Kuśniewicza (Wydawnictwo Literackie), które miałem już zaszczyt przeczytać, a które pewnie za kilka dni znajdzie się w księgarniach.

Natomiast jeśli chodzi o teatr, to widziałem "Portret" Sławomira Mrożka w reżyserii Kazimierza Dejmka (Teatr Polski), które to przedstawienie wydaje mi się godnym polecenia.

Generalnie rzecz biorąc, uważam, że rok 1987 był raczej rokiem średnim, jeśli chodzi życie kulturalne w kraju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji