Najważniejsza publiczność
- Od lat sześciu wzwyż, a jak są wyjątkowo ciekawe świata, to mogą być i młodsze - żartowała w rozmowie z dziennikarzami przed spektaklem Krystyna Meissner.
Dzięki naszej "Gazecie" piątkowy spektakl "Miłości do Trzech Pomarańczy" jako pierwsze obejrzą dzieci z domu samotnej matki przy ul. Obornickiej i z dwóch innych domów dziecka. - To najpiękniejsza publiczność - mówiła we wtorek na konferencji prasowej Krystyna Meissner. - Dzieci mają niczym nieograniczoną wrażliwość. To dla nich odbędzie się ta pierwsza, "przedszkolna" premiera. Bardzo liczymy na rozmowę z dziećmi o naszej pracy po spektaklu.
Młoda reżyserka Iwona Kempa przygotowała dla dużych i małych dzieci sceniczną baśń Carla Gozziego "Miłość do Trzech Pomarańczy" to właściwie stara ludowa opowieść, którą wykorzystał włoski XVIII-wieczny twórca rozmiłowany w magii teatru. Napisał pełną cudowności anegdotę o podróży zakochanego księcia Tartalii dla trupy grającej komedię dell'arte, czyli spektakl bez gotowego tekstu, zaledwie ze szczątkowym scenariuszem.
Ponieważ tradycje tego rodzaju teatru są dla nas nieznane, reżyserka musiała stworzyć wraz z aktorami nowe formy działań scenicznych. Jedne nawiązują db surrealistycznych obrazów, którą znamy z albumów sztuki XX wieku, ale najważniejszą z nich, dyscyplinującą zwłaszcza sceny zbiorowe, będzie muzyka wielkich kompozytorów baroku: Bacha, Purcella, Lully'ego i Vivaldiego.
Zdaniem reżyserki aktorzy zmierzyli się z bardzo trudnym zadaniem. - Nie chciałam się bawić w teatralnego archeologa. Dell'arte to typowa włoska forma, która ma swój historyczny okres trwania za sobą. Musieliśmy tę wzruszającą, cudowną opowieść ułożyć od nowa - opowiadała. Dlatego mali widzowie zobaczą niemal pustą przestrzeń sceny, którą ożywią dopiero czary sztuki aktorskiej. - Istotą dell'arte był aktor i jego kunszt - zapewnia reżyserka. - Ale użyjemy machiny teatralnej - dodała Krystyna Meissner.