Artykuły

Głaz w bucie

"Kamyk w bucie" w reż. Igora Šebo w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Najnowszy tytuł na afiszu Teatru Rozrywki w Chorzowie to Kamyk w bucie Igora Šebo. Metafora niezbyt wyszukana, acz użyteczna; od razu wiadomo, że rzecz będzie o życiowych rozterkach i uciążliwościach. Tych, co to uwierają człowieka przez lata, choć wystarczy zdobyć się na wysiłek i wyrzucić je z codzienności, jak tytułowy kamyk z wygodnego buta.

Niby oczywistość, ale i z oczywistości można zrobić zgrabną sceniczną miniaturkę, a potem udany spektakl. Nic z tego, widzu; przynajmniej nie w Teatrze Rozrywki.

Dwuosobowa sztuka, która w pierwotnej wersji była zresztą monodramem, to już nawet nie banał... To potok banałów, którego reżyser - czyli autor w drugim wcieleniu, Igor Šebo - nie potrafi zatrzymać, a przede wszystkim - udramatyzować.

Oto starzejąca się aktorka szemrze minuta po minucie spowiedź swego życia. Że jak zakochana była, to kwiatki zbierała; że mimo ciąży w teatrze grała; że choć nie lubiła, to mężowi obiady gotowała, a nawet, że Piotruś do babci nie zadzwonił, choć babcia go kochała (uspokajam: potem zadzwonił). Od czasu do czasu monolog Emilii przerywa niejaki David (Mirosław Książek), najwyraźniej wprowadzony na scenę tylko po to, żeby publiczność nie zasnęła; jego rola ogranicza się do kilkunastu zdań oraz gry na skrzypcach.

Codzienny kierat kobiety pracującej (nie tylko w teatrze), której z całego życia pozostaje garstka smutnych wspomnień, to nie jest najgorszy materiał na sztukę. Ale nie można tych wspomnień spisywać jak leci, a potem jak leci wygłaszać ze sceny. Tymczasem Małgorzata Gadecka w roli Emilii przez półtorej godziny używa tylko dwóch sposobów interpretacji - albo turla zdania cichuteńko i bez uczucia, albo histerycznie krzyczy. Trudno zgadnąć dlaczego ta utalentowana aktorka nie nadała bohaterce choć cienia emocji, nie stłamsiła niemożliwie szeleszczącego papieru i, niestety, miała aż takie kłopoty z opanowaniem tekstu.

Szary, także za sprawą scenografii Michała Urbana, nudny, wyprany z emocji spektakl. Nie do obrony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji