Artykuły

Ciekawey Bułhakow - świetni aktorzy

Występy Teatru Współczesnego z Warszawy, który przywiózł, pod Wawel "Mistrza i Małgorzatę" Michała Bułhakowa (przekład Ireny Lewandowskiej i Witolda Dąbrowskiego), w adaptacji i reżyserii MACIEJA ENGLERTA, ze scenografią EWY STAROWIEYSKIEJ, z muzyką ZYGMUNTA KONIECZNEGO i ruchem scenicznym JANA PĘCZKA - wywołał, zrozumiałe zainteresowanie widowni w Starym Teatrze. Była ona pełna, młodzi ludzie przeważali, reagując znakomicie na bardzo przejrzystą aluzyjność, szczególnie w pierwszej części tego przedstawienia.

Napatrzyłem się na tego "Mistrza i Małgorzatę" a napatrzyłem! Na premierze w Warszawie, w czasie przedstawień podczas Festiwalu Dramaturgii Krajów Socjalistycznych na scenie chorzowskiej i teraz, w Krakowie. Potwierdzam, ze adaptacja sceniczna w drugiej części rozpada się na szereg skeczów, jest wydłużona i doprawdy nie zaszkodzi całości spektaklu wyrzucenie paru scen. Część pierwsza jest znakomita: intryga, goni intrygę, podtekst jest wyrazisty, aktorzy - Boże, cóż to za aktorzy! KRZYSZTOF WAKULIŃSKI w roli Wolandą przeszedł samego siebie. Po prostu wierzyć się nie chce, że jest taki aktor, który siłę kreacyjną podnosi do rangi absolutnego panowania i nad sceną, i nad widownią. Mistrz czarnej magii, opanowany, bez żadnych gierek. Kpiarz. Rządzący swym królestwem - Korowiowem, Behemotem, Asasellem i Hellą. Co za cudowny MICHNIKOWSKI! Czwarty raz widzę go i za każdym razem nadaje on swojej roli głębokich barw.

Adaptacja warszawska, prowadzona w kilku płaszczyznach, była najlepsza w scenach o charakterze obyczajowym, społecznym. KRZYSZTOF KOWALEWSKI (Prezes mieszkaniówki) rozegrał sceny w mieszkaniu prywatnym i to szpitalu po mistrzowsku. ANDRZEJ STOCKINGER (Dyrektor finansowy) budował sytuację niezwykle starannie, bez atakowania tematu choć bardzo wyraziście. Gorzej było z wątkiem ewangelicznymi, w którym MARIUSZ DMOCHOWSKI, jako Poncjusz Piłat wydłużał niepotrzebnie sceny, natomiast WOJCIECH WYSOCKI, jako Jeszua Ha-Nocri, stworzył postać wstrząsającą, bardzo osobną, różną od propozycji samego Bułhakowa. To naprawdę wielka rola!

Sceny zbiorowe mały charakter szkicowy. Scenografia, sprzyjająca wykonaniu zadań scenicznych, ujawniła również znakomitą robotę aktorską. Artyści grali tę dziwną przypowieść ewangeliczną, moskiewską, artystyczną, jakby czasami kabaretową z prawdziwym rozmiłowaniem, zaangażowaniem. Jak to dobrze oglądać takie przedstawienia, mimo dość określonych dłużyzn.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji