Artykuły

Wersja Komasy

"Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim" w Teatrze Polskim.

Średniowieczne misterium "Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim" Mikołaja z Wilkowiecka co pewien czas wraca na teatralne sceny. Doczekało się nawet kilku bardzo głośnych inscenizacji. W 1923 roku Leon Schiller wystawił dramat w Reducie, w 1961 roku Kazimierz Dejmek zrealizował swoje słynne przedstawienie w Teatrze Nowym w Łodzi, przeniesione potem do Teatru Narodowego w Warszawie i Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Jedenaście lat temu w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu nowy rozdział w dziejach inscenizacji tego utworu otworzył Piotr Cieplak, pozbawiając tekst aury odświętności i uroczystej misteryjnej ceremonii.

Propozycja bielskiego Teatru Polskiego może stać się kolejną ważną interpretacją tekstu Mikołaja z Wilkowiecka, szczególnie że nad przygotowaniem spektaklu pracowali sami znani twórcy. Autorem scenariusza i reżyserem jest Wiesław Komasa, scenografię opracował Jerzy Kalina, muzykę napisał Józef Skrzek, a podczas spektaklu wykonuje ją na żywo kapela Wałasi z Istebnej.

Podobnie jak u Cieplaka, wersja Komasy jest uwspółcześniona, stawia też aktualne pytania. Premiera odbyła się w piątek 2 kwietnia. Wszystko dzieje się w przestrzeni wypełnionej znaczeniami symbolicznymi. Jest góra cywilizacyjnych odpadów, ze stalowej ściany pałacu Piłata spływa woda, na widowni między rzędami ustawiono trzy krzyże Golgoty. Widzowie śledzą akcję jakby właśnie z perspektywy krzyży, aktorzy często opuszczają scenę, pojawiając się w zaskakujących miejscach teatralnej sali.

Interesujących zabiegów inscenizacyjnych jest w bielskiej propozycji bardzo dużo. Najefektowniejsza jest z pewnością scena zejścia Jezusa do piekieł - wtedy spod podłogi wychodzą diabły, w kotłach płonie wielki żywy ogień, a wszystko zasnuwa gęsty dym. Widzowie zaskakiwani są nieustannie. Gdy z pałacu wychodzi Piłat odziany w szlafrok frotte, gdy na scenie pojawiają się Annasz i Kajfasz w katolickich sutannach, a żołnierze rzymscy pilnujący grobu Chrystusa mundurami kojarzą się jednoznacznie z armią niemiecką z czasów II wojny światowej. Zaskakujące jest również zakończenie widowiska. Z widowni odzywa się nagle głos. To siedzący od początku przedstawienia w jednym z rzędów aktor Teatru Polskiego Kazimierz Czapla recytuje słowa przejmującego wiersza Romana Brandstaettera "Takie było Twoje ukrzyżowanie". Połączenie tego, co działo się dwa tysiące lat temu, z rozterkami współczesnego człowieka. Choć wersja średniowiecznego tekstu stworzona w Bielsku przez trzech znakomitych artystów jest intrygująca, nie udało się uniknąć pewnych niedoskonałości - głównie językowych. Wymieszanie słownictwa współczesnego, średniowiecznego i gwarowego można by zrozumieć, gdyby odbywało się według jakiegoś klucza. Klucz ten, jeśli nawet istnieje, o czym zapewniają twórcy spektaklu, jest trudny do zidentyfikowania. Są więc sceny, w których obowiązuje język współczesny, gdy nagle w innych pojawia się w różnym nasileniu słownictwo straropolskie na przemian z gwarowymi naleciałościami. To irytuje i przeszkadza w odbiorze, podobnie jak gra kapeli, która momentami zbyt mocno zagłusza aktorskie kwestie. Muzyka jest niezwykła, Wałasi wykonują ją genialnie i można by cały spektakl wypełnić ich graniem. Skoro jednak aktorzy wygłaszają jakieś kwestie, chciałoby się i ich posłuchać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji