Artykuły

Uliczkę mam tu, we Lwowie

- Trudno mi uwierzyć, że to nie jest sen. Tu, na tej scenie, po 70 latach czuję się jak bohater filmu science fiction - mówił WOJCIECH DZIEDUSZYCKI podczas jubileuszu 70-lecia pracy artystycznej świętowanego w Operze Lwowskiej.

Debiutowałem w tej operze z sukcesem, ale nie zostałem wybitnym śpiewakiem. Mój los meandrował, nie pytając mnie najczęściej o zdanie - powiedział mocno wzruszony Wojciech Dzieduszycki [na zdjęciu] na zakończenie uroczystego wieczoru w operze lwowskiej.

Sobotni [22 stycznia] koncert "Hrabia Tunio" przygotowany z okazji 70-lecia pracy artystycznej tenora, dziennikarza, krytyka muzycznego i twórcy kabaretu Dymek z Papierosa w jednej osobie, dostarczył widzom wypełniającym lwowską operę wielu wzruszeń, odrobiny nostalgii i szczypty humoru.

Pomysłodawca i reżyser przedsięwzięcia Zbigniew Lesień zaproponował podróż w krainę wspomnień 93-letniego hrabiego. Duże wrażenie robił występ Pawła Tołstoja, dobrze zapowiadającego się tenora ukraińskiego, który przypomniał arię Leńskiego z "Eugeniusza Oniegina". W tej właśnie partii debiutował 23-letni wówczas Dzieduszycki. - Boże, jakie dawne to czasy, kiedym tu przychodził wieczorami - westchnął jubilat, śpiewając znaną piosenkę Michała Tyszkiewicza "Uliczka w Barcelonie", która tego dnia stała się "Uliczką we Lwowie". Scena lwowskiej opery zamieniła się w kawiarnię artystyczną. Aktorzy i śpiewacy z Wrocławia, Warszawy i Lwowa przypomnieli popularne utwory, które w ubiegłym wieku towarzyszyły życiu najsłynniejszego polskiego lwowiaka. Była więc "Pieśń o Lwowie", "Walc Francoise", ale też fragmenty z "Księżniczki czardasza", "Krainy uśmiechu" czy "Barona cygańskiego".

Łącznikiem między częścią operowo-operetkową a kabaretową stał się gorąco przyjęty występ Agnieszki Fatygi z fragmentem utworów Verdiego.

W drugiej części wieczoru najbardziej podobały się szmoncesy Wojciecha Dzieduszyckiego w wykonaniu Wiktora Zborowskiego i Zbigniewa Lesienia, oraz piosenki Hemara i Jurandota w interpretacji Grażyny Barszczewskiej. Dzięki temu, że dostojny jubilat obecny był na scenie, Krzysztof Daukszewicz miał wreszcie adresata swych popularnych monologów "Do pana hrabiego". Hrabia Tunio wysłuchał ich wraz z małżonką z wyraźnym rozbawieniem. Kiedy zaś sam zaśpiewał lwowskie piosenki, publiczność zgotowała mu owację na stojąco. Były kwiaty, życzenia. - Tego dnia Lwów był szczególnie piękny - powiedziała "Rz" ze wzruszeniem jedna z mieszkanek miasta.

Na długo pozostaną w pamięci słowa piosenki dostojnego jubilata: "Tyle lat, jak się poszło ze Lwowa. Tam i nazad przebiegło się świat. A Lwów jednak w sercu zachowam i zawsze wyśpiewam go tak...".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji