Artykuły

Niespodzianki i konfrontacje

PRAWIE nie ma tygodnia, aby w którymś z programów publicystycznych, nie mówiąc już o dziennikach, nie było mowy o krajach arabskich. Zwłaszcza w cyklach "Czym żyje świat", "Świat i Polska" sprawy krajów arabskich ciągle powracają. A wraz z nimi problematyka islamu. I choć o tym ostatnim sporo powiedziano przy różnych okazjach, to dopiero film "Islam", emitowany w cyklu "W kręgu kultur i obyczajów" przyniósł pełny obraz historii i współczesnych tendencji rozwojowych tej formacji religijnej, społecznej i kulturalnej. Liczbę wyznawców islamu ocenia się współcześnie na czterysta milionów. Film próbował odpowiedzieć na pytanie, dlaczego islam pozostaje nie tylko nadal żywotny, ale rozszerza swoje wpływy, zwłaszcza w Afryce. Sprawa ma charakter przede wszystkim społeczny i narodowowyzwoleńczy. Co zresztą historycznie biorąc jest paradoksem, bo w swoim czasie mahometanie podbili murzyńską Afrykę i byli jej kolonizatorami na równi z białymi. Ale współcześnie narody Afryki (a także po części Azji) próbują odnaleźć w doktrynach społecznych i kulturze islamu antidotum na znienawidzoną i narzuconą im kulturę byłych imperialistycznych białych kolonizatorów.

Film "Islam" produkcji włosko-francuskiej, w reżyserii Folco Quilliciego, był najznakomitszą pozycją popularno-oświatową, krajoznawczą i... przygodową, jaką nam telewizja emitowała w ostatnim czasie. Przygodową w tym sensie, że film przynosił prawie same niespodzianki poznawcze, ale także dlatego, że stanowił rodzaj pasjonującej podróży po czterech kontynentach - bo także wśród amerykańskich Murzynów są mahometanie - po niezliczonych zabytkach i po gwałtownie industrializującym się krajobrazie niektórych krajów arabskich (ropa!). W tym ostatnim oglądaliśmy bajkowe, niczym z kiczowatego snu, niczym z kiepskiej adaptacji filmowej "Tysiąca i jednej nocy" pałace nuworyszów arabskich, wzbogaconych nagle na nafcie i olbrzymie cmentarzyska wielkich limuzyn, którym brakuje nieraz tylko przysłowiowej śrubki!

Realizatorzy filmu szukali źródeł trwałości i atrakcyjności islamu. W tym celu przeprowadzili wiele rozmów z profesjonalnymi znawcami zagadnienia jak i zwykłymi wyznawcami. Film ten był interesujący szczególnie dla nas, bowiem z wyznawcami proroka mieliśmy nieraz do czynienia w naszej historii. Film Quilliciego wprowadzał szereg korekt do naszych wyobrażeń i przestarzałych pojęć. A w ogóle odznaczał się przejrzystością, dostępnością i dobrze pojętą atrakcyjnością. Szkoda tylko, że był emitowany w programie II. Myślę, że warto go powtórzyć w programie pierwszym, i to w godzinach w zmożonego odbioru.

A w ogóle bardzo by się przydała naszemu programowi telewizyjnemu taka socjologiczno-humanistyczna "Eureka". Filmów w rodzaju "Islamu" powstaje na świecie sporo. A także w naszej filmotece znalazłoby się sporo atrakcyjnych pozycji dokumentalnych i popularno-oświatowych. Myślę tu na przykład o dwuseryjnym filmie Leszka Skrzydły "Opowieści biblijne". Rzecz jest zrobiona ciekawie, taktownie, bogata ikonograficznie. Oczywiście powodzenie takiej "Eureki" zależałoby od prowadzącego, to znaczy od kogoś w rodzaju Jerzego Wunderlicha. Bo odkąd go nie ma w "Eurece", program ten schodzi na manowce. To nie jest tylko sprawa osobowości telewizyjnej.

Z kolei sprawa osobowości artystycznej dała o sobie znać w telewizyjnej adaptacji "Popiołu i diamentu", dokonanej przez Antoniego Liberę, Agnieszkę Andrzejewską (scenarzystów) i reżysera Zygmunta Hübnera. Większość z nas oglądała film Wajdy - ostatnio w lecie powtórzony w telewizji. Dlatego porównania nasuwały się same. Ale nie tylko porównania. Zaszła tu rzecz głębsza, film Wajdy owładnął naszą wyobraźnią, wycisnął się sugestywnie i trwale przede wszystkim na naszych wyobrażeniach o postaciach, zwłaszcza o postaci Maćka Chełmickiego, interpretowanej przez Zbigniewa Cybulskiego. Film Wajdy już od początku, mimo gorącego przyjęcia wywoływał pewne kontrowersje. Chodziło o postać Szczuki, niedostatecznie wyeksponowaną, ani zagraną dostatecznie sugestywnie

W przedstawieniu Hübnera postać Szczuki została dostatecznie wyeksponowana, zagrał go znakomity aktor Tadeusz Łomnicki. W ogóle spektakl w stosunku do filmu zmienił akcenty. Doszło kilka epizodów, których nie było w filmie, jak na przykład rozmowa Szczuki z Kalickim. A jednak spektakl nie stał się polemiką czy repliką na film Wajdy. Głównie z powodu niedostatecznej wagi i sugestywności artystycznej.

Muszę przyznać, że nie należałem do bezkrytycznych entuzjastów filmowego "Popiołu i diamentu", także z powodu jego estetyki. Ale podczas oglądania spektaklu, nastawiony doń bez uprzedzeń a nawet oczekując "nowego słowa", cały czas miałem w oczach film Wajdy. Niestety, prawie żadna scena ze spektaklu nie zdołała "zabić" we mnie tamtych obrazów. Zwłaszcza kreacji aktorskich. Zawiódł mnie wykonawca roli Maćka. Był tylko ładny i młody. Być może taka była koncepcja reżysera: Ale przez to spektakl dużo stracił.

Radziecki scenarzysta Jewgienij Gabriłowicz powiedział, że dla niego ideałem scenariusza jest taki materiał, który będzie filmowany niezliczoną ilość razy. Twórcy filmowi będą do niego wracali i tworzyli nowe propozycje i repliki. Otóż powieść Jerzego Andrzejewskiego, napisana w 1947 roku i wydana w następnym, stała się takim idealnym scenariuszem. W bieżącym roku doczekała się kilku inscenizacji na scenach teatralnych.

Wszystkie adaptacje są tylko dowodem żywotności książki Andrzejewskiego. Biorąc szerzej, są dowodem żywotności literatury z prawdziwego zdarzenia. Ona to stoi za wszystkimi tymi adaptacjami wizualnymi i słuchowymi (bo było niedawno słuchowisko według "Popiołu i diamentu"). Stanowi trwałe podłoże, na którym wyrastają produkty bardziej lub mniej masowych środków przekazu. Można przypuszczać, że w przyszłości powstanie jeszcze niejedna adaptacja trylogii Sienkiewicza. Ale Sienkiewicz jest jeden i jego jest "Potop".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji