Artykuły

"Czekając na Godota"

(...) Znakomite, przemyślane aż do wyrafinowania, różnicujące i indywidualizujące każdą postać, zróżnicowane w śmiałych kolorach kostiumy Władysława Daszewskiego, kształt, specjalna wcale nie ponura, raczej ciepła i przyjemna dla oka barwa jego scenerii, pewne subtelne szczegóły w tak mało szczegółowej dekoracji, ruch sceniczny, układy sytuacyjne, wreszcie ujęcia aktorskie postaci, zwłaszcza prowadzenie dialogu - wszystko to stanowi coraz bardziej uzupełniające się elementy formy cyrku, jaką nadali warszawskiemu przedstawieniu jego twórcy i wykonawcy. - Czarowny wieczór - powiada Didi w pierwszym akcie - niezapomniany. - Jak w cyrku - rzuca Gogo.

Można wymienić wiele zewnętrznych szczegółów, nadających przedstawieniu ów specyficzny, delikatny charakter buffo: buty Gogo z wielkimi, długimi nosami, kilka jego fikołków, kopniaki, skakanie przez sznur Lucky'ego, przechodzenie obu pod sznurem, skakanie z wysepki na wysepkę (małe, owalne podesty rozrzucone przez scenografa po scenie), przeciągające się zabawy kapeluszami, wywracanie się, wskakiwanie na siebie, rzepa wymodelowana na pałeczce tenisowej, rzucona przez Gogo i skacząca do rąk Didi, albo moment, kiedy uciekający, przestraszony Gogo wpada na horyzont sceniczny i opiera się o niego rękami, zaznaczony ściśle w autorskiej notatce. Nie mówię już o momentach słownych. (...)

Elementy cyrku są w Teatrze Współczesnym wyważane z wielką precyzją i wielką dyscypliną. Podziwiam tu zwłaszcza Fijewskiego, który balansuje jako Gogo na pograniczu cyrku i przeraźliwego tragizmu z mistrzostwem cechującym się żelazną dyscypliną. Jego kostium i charakteryzacja są najbardziej clownowskie, cyrkowe. Ale taki jest też Gogo w tekście Becketta. Jeszcze co do owego "naturalizmu", od którego warszawskie przedstawienie jest jak najdalsze. Wkład Daszewskiego i pomoc, jaką okazał on reżyserii Jerzego Kreczmara w jej zamysłach, są nieocenione. Kostiumy Gogo i Didi udają, że są ubraniami włóczęgów, udają, że są podniszczone, ślady czasu są na nich wyraźnie (bardzo zresztą delikatnie) stylizowane, "zrobione", dyskretnie podrobione, tak, żeby to było widać.

Są to kostiumy włóczęgów Becketta, którzy są jednocześnie clownami cyrkowymi - ludźmi i reprezentującymi na scenie tragikomedię bytowania ludzkości. Ale obraz ludzkości musi być popełniony o pokazanie jej ukształtowanej w społeczeństwo i tu jest miejsce dla drugiej pary clownów - Pozza i Lucky'ego. Oni także są bardzo cyrkowi, ichoć cyrk robi się tu coraz bardziej makabryczny. (...)

Przesłanki koncepcji "cyrku filozoficznego" tkwią organicznie w tekście Czekając na Godota. (...) Tą właśnie drogą poszedł Jerzy Kreczmar. Myślę, że jest to droga odkrywcza. Dzięki niej przedstawienie w Teatrze Współczesnym odznacza się wybitną oryginalnością. Oglądając zdjęcia z angielskiego i amerykańskiego Godota stwierdziłem, że nigdzie tam w podobny sposób sztuki Becketta nie ujmowano. (...)

(Kształt sceniczny "Czekając na Godota" Nr 7)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji