Artykuły

Prozatorskie juwenilia

To, co w znacznej mierze decyduje o uroku powieści Marka Weissa to specyfika ukształtowania jej narracyjnej materii oraz finezyjna nieciągłość, meandryczność konstrukcji czasu - o książce "Boskie życie" pisze Anna Kołodziejska w Śląsku.

Dossier Marka Weissa, migoczące zaledwie w kuluarach stricte literackich, w blasku teatralnych ramp i echach operowego śpiewu słynie od zgoła trzydziestu lat. Pochodzący z Chorzowa wybitny reżyser i inscenizator, związany m.in. z Teatrem Wielkim w Warszawie, Poznaniu, Łodzi, Operą Warszawską, Wrocławską i gdańską Operą Bałtycką (od bieżącego roku jest jej dyrektorem naczelnym i artystycznym) zdobył uznanie nie tylko w kraju, ale również za granicą. Zapraszany do współpracy przez europejskie, azjatyckie i amerykańskie przybytki Melpomeny, gościł w Bułgarii, Holandii, Finlandii, Grecji, Izraelu, USA, Korei Południowej, Japonii i wielu innych.

Jego debiutancka powieść, nosząca tytuł "Boskie życie" ma szansę utrwalić nazwisko artysty także na firmamencie literackim. Owe późne, a co za tym idzie, niezwykle dojrzałe prozatorskie juwenilia, opalizują bogatą gamą strategii narracyjnych, chwytów formalnych, rozwiązań tematycznych. A wszystko to spowite w woal erudycyjnej stylistyki pisarza i orbitujące wokół binarnego leitmotivu: człowiek i sztuka oraz człowiek a Bóg.

Oś fabularna powieści stopniowo i konsekwentnie zmierza ku ujawnieniu odbiorcy kolei losu trzech głównych bohaterów. Przecinanie się ich trajektorii życiowych jest pochodną wspólnego rdzenia genealogicznego. Ale, jak się okazuje, nie tylko. Spoiwem trzech niepowtarzalnych biografii jest również, dzielony przez każdego z bohaterów, chleb powszedni artystycznego życia oraz zmagania na polu wiary, których odzwierciedleniem mógłby być metaforyczny staro-testamentowy obraz Jakubowej walki z Aniołem. Jakub, od którego opowieść się rozpoczyna, jest pisarzem, znanym szerokiemu gronu czytelników apokryfistą, spekulującym w swoich powieściach na temat tajemnicy życia Chrystusa. Autor darzy go biogramem żarliwego opozycjonisty, który niegdyś, za czasów peerelowskich, działając w szeregach Solidarności, opiewał w opowiadaniach swoje ówczesne autorytety: Michnika i Kuronia. Starsza siostra, Weronika oraz Piotr, najmłodszy z rodzeństwa, to utalentowani tancerze baletowi, słynący na najbardziej prestiżowych scenach teatralnych świata. Elementem waloryzującym snutą przez narratora opowieść jest wprowadzenie w obręb świata przedstawionego realiów zaczerpniętych z rzeczywistości pozaliterackiej. I nie mam tu na myśli wyłącznie usytuowania czasoprzestrzennego - osadzenia akcji w czasach zmierzchu komunizmu i galopującego kapitalizmu odrodzonej demokratycznie Polski, nawiązania do przełomowych wydarzeń w kraju, pochodzących z tego okresu czy lokalną topografię - ale także wykorzystanie przez autora personaliów znanych osobistości. Życie artystyczne tych trojga bohaterów naświetlają takie postacie, jak Agnieszka Osiecka, Czesław Miłosz, Karol Wojtyła, Jerzy Andrzejewski, cała plejada gwiazd Piwnicy pod Baranami, itd. Częstokroć transpozycja ta, owo zagęszczenie personologiczno-faktograficzne, powoduje zacieranie się fikcji i wywołuje efekt obcowania nie z epicką matrycą, lecz biografiami osób prawdziwych.

To, co w znacznej mierze decyduje o uroku powieści Marka Weissa to specyfika ukształtowania jej narracyjnej materii oraz finezyjna nieciągłość, meandryczność konstrukcji czasu. Fundamentem pierwszej części opowieści, zatytułowanej "Przez chwilę razem", są wspomnienia trójki protagonistów, które nachodząc siebie i objaśniając się nawzajem, tworzą wspólną mnemoniczną mozaikę. W zależności od punktu widzenia danej postaci, historia, która przedstawiona zostaje odbiorcy, odsłania swe proteuszowe oblicze i ulega nieustannemu procesowi reinterpretacji. Dzięki temu mamy do czynienia z niezwykle żywymi, stwarzanymi wciąż na nowo obrazami, które podczas lektury dookreślamy i weryfikujemy. Plastyczności tej towarzyszy ciągła rotacja temporalna. Nie chodzi tu tylko o popularny chwyt sprzężenia teraźniejszości z przeszłością czy przeszłości z przyszłością, ale nakładanie na siebie przeżywanego indywidualnie czasu wszystkich bohaterów. Osiągnięty dzięki temu efekt trójwymiarowości potęguje doświadczenie wspomnianej już polifonii narracyjnej, z drugiej zaś strony rodzi w czytelniku stan permanentnej czujności i gotowości do zmiany wcześniej przyjętej perspektywy. Dychotomiczna budowa, jaką charakteryzuje się Boskie życie, ma swe odzwierciedlenie na wielu płaszczyznach, począwszy od empirycznego podziału książki na dwa potężne rozdziały, a skończywszy na konstrukcji charakterologicznej. Wraz z nawet najsubtelniejszym pociągnięciem autorskiego pióra pojawia się bardzo wyrazisty profil każdego z bohaterów, ich osobowości nie są jednolite i nie znają odcieni szarości, zawsze widzimy je albo ciemnymi albo jasnymi. Kontrasty te rodzą się wraz z rozwijającymi się i następującymi kaskadowo opowieściami poszczególnych postaci. Dla przykładu droga Piotra, wiedzie od kariery baletowej do zakonu. Od życia zakonnego do sławy heretyka. Przez radosne kaznodziejstwo i publiczne krzewienie idei braterstwa do ateizmu. Od upadku systemu wartości po jego wskrzeszenie w niesieniu pomocy sierotom... Całemu temu repertuarowi skrajności towarzyszy pogarda żywiona dla brata homoseksualisty, własna aseksualność i jątrzący psychikę kompleks Edypa. To w konstruowaniu przede wszystkim tej postaci, autor sięga do aparatury psychoanalitycznej wypracowanej przez Freuda i Junga, nadając olbrzymie znaczenie sferze onirycznej, interioryzacji i przeciwstawieniu się archetypicznym wzorcom, a nade wszystko autoanalizie jej bycia-w-świecie.

Sinusoida egzystencjalna, jaką pisarz przypisuje swoim bohaterom, choćby w swym największym ekstremum, zawsze naznaczona jest walką o godność, podjęciem wyzwania rzuconego przez dramatyczne zawiłości losu. I, jak można się przekonać podczas lektury, nie jest to tylko batalia o zachowanie swej tożsamości, suwerenności wobec Innych, ale też próba odnalezienia się w krętych, niekiedy ślepych uliczkach labiryntu ponowoczesności. Siedlisku, w którym zawsze czai się potwór sekularyzacji, strywializowanej religii, kultury 3K: komercji, konsumpcji i konformizmu. Dlatego też powieść tę, choć pozbawioną wyraźnych motywacji moralizatorskich, można ująć w ramy swoistej przypowieści o człowieku - współczesnym Don Kichocie zmagającym się z wiatrakami na miarę swoich czasów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji