Artykuły

Stare filmy i fajfus

"60/09" w reż. Leny Frankiewicz w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.

W Wytwórni gra Komeda i gadają z Łomnickim. Centralna i najlepszą częścią autorskiego spektaklu Leny Frankiewicz jest samplowanie legendarnych filmów. Na ścianie Wytwórni lecą "Niewinni czarodzieje" Wajdy, a dwójka aktorów zaczyna podgrywać dialogi Łomnickiego i Stypułkowskiej, wchodzić w ich manierę, autosceptycyzm, uprawianie miłosnego spektaklu. Obok - już bez wyświetlanego obrazu - idą sceny z "Pociągu" Kawalerowicza, a zespól jazzowy rżnie najpiękniejsze kawałki Komedy.

Czuje się w tym sympatyczną i rzadką dziś tęsknotę do dawnej, podszytej ironią elegancji uczuć, do włażenia w intelektualno-sentymentalne pozy z dystansem dubeltowym (wszak był już w pierwowzorach). Wspaniale odnajdują się w tym zwłaszcza panie. Roma Gąsiorowska ma w głosie coś z timbre'u tamtych heroin - Stypułkowskiej, Tuszyńskiej, Czyżewskiej, a lirycznie zamyślona Lena Frankiewicz w twarzowej piżamce pięknie dialoguje z filmową Lucyną Winnicką. Dużo gorzej w konfrontacji wypada współczesność. Scenariuszowa klamra 1960-2009 całkiem się rozsypuje, jest chaotyczna i nieprzejrzysta. Reżyserka popełniła bodaj wszystkie błędy debiutu: z nadmiarem tematów, brakiem hierarchii i wyboru, piętnastoma puentami. A do tego musiała jeszcze wtrynić męski akt! To jakaś plaga! Jak się zdaje, niezidentyfikowany doradca szepcze do ucha młodym artystom, że jeśli nie pokażą na scenie gołego fajfusa, nie ujdą za nowoczesnych. Czy odpowiednie służby nie powinny wreszcie złapać tego zboka i przykładnie go ukarać?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji