Artykuły

Inny nowy "Hamlet"

INNY "Hamlet". Inny, bo tekst szekspirowski brzmi nowymi sensami w wersji Jerzego S. Sito. Inny, bo obsadę ról głównych Hanuszkiewicz wbrew ustalonym tradycjom, które kazały w tym przypadku żądać od aktorów przede wszystkim nabytego w ciągu lat doświadczenia i rutyny. Ale przecież inność tego "Hamleta" nie zasadza się na fakcie, iż Sito każe królowej Gertrudzie ginąć od draśnięcia zatrutym rapierem, gdy Szekspir przeznaczył jej śmierć od skażonego jadem napoju. Nie na fakcie, iż rolę, którą niegdyś kreował sam reżyser, już jako twórca dojrzały, gra dzisiaj aktor młody, o którym nie byłoby grzechem powiedzieć, że - mimo filmowych sukcesów - z prawidłami sceny niezbyt jest jeszcze obyty. A dodajmy tu jeszcze, iż "Hamlet" Hanuszkiewicza jest inny, mimo wielu nawiązań i podobieństw do tradycyjnego kanonu interpretacyjnego tej sławnej tragedii Szekspira.

Gdzież więc istota owej odmienności, co spektakl Teatru Narodowego każe wyraźną linią oddzielić od dawnych wystawień Horzycy, Szyfmana, Wajdy, Holoubka, Warmińskiego? By na powyższe pytanie udzielić odpowiedzi, potrzeba kilku ustaleń pomocniczych. Hanuszkiewicz rozmienił w swym spektaklu akcent główny, który zwyczajowo padał na postać tytułowego bohatera, na szereg akcentów pobocznych. Uczłowieczył Klaudiusza, Poloniusza, Gerturdę, Laertesa. Do tej pory postacie te jedynie działały - myślał Hamlet. Hanuszkiewicz przydał im myśli, refleksji, zwątpień. Klaudiusz nie jest już demonicznym tyranem, Poloniusz - jowialnym dworakiem, Gertruda - wyrodną matką i żoną. Mieszkańcy Elsynoru zaczynają roztrząsać sens czynów, których wykonanie zlecił im Szekspir. Działają, ale stali się bogatsi o mękę zwątpienia. Ten prosty z pozoru zabieg inscenizatora okazał się przebogaty w konsekwencje Tło "Hamleta" ożyło nową barwą, zapulsowało nowym życiem. Jerzy Kamas (Klaudiusz) gra teraz rozterkę króla, który musi zamknąć Hamletowi usta śmiercią. Musi gdyż Hamlet atakuje porządek państwa, a obowiązkiem króla jest strzeżenie tego porządku. Zofia Kucówna (Gertruda) jest kobietą, tyleż pełną uroku, co bezwolności. Kocha syna, kocha męża, a przede wszystkim kocha święty spokój. Kolejno akceptuje różne wersje zachowania tego spokoju, by zaakceptować nawet śmierć Hamleta. I by w końcu wdać się między "ostrza potężnych szermierzy", przepłacając to własnym życiem. Mariusz Dmochowski (Poloniusz) rezygnuje z komediowej kolorystyki swej roli, aby ukazać w duńskim kanclerzu cechy bardziej ludzkie, mniej marionetkowe: chęć władania, spryt polityczny, maestrię intryg. Damian Damięcki (Laertes) nie jest jedynie oślepionym zemstą rębaczem, lecz młodym arystokratą, który w duńskim królestwie próbuje odegrać własną rolę. I kto wie, czy właśnie nie taki Laertes byłby następcą Klaudiusza, gdyby nie tragiczny finał walki na zatrute rapiery.

Tak oto Hanuszkiewicz ożywił w "Hamlecie" cały Elsynor. Uczynił z niego istotną przeciwwagę dla dramatów, jakie przeżywają główni bohaterowie. Tym samym odjął owym bohaterom obowiązek myślenia za świat, kazał im myśleć za samych siebie. Zaś ich myślenia uczynił młodzieńczymi. Hamlet ma tutaj 25 lat. Ofelia jest wyklutą z dziecka dziewczyną. Ich tragedia, niedopełnienia, smutki, zwątpienia mają wiele cech wspólnych z rozterkami współczesnego pokolenia młodych. Hamlet w interpretacji Daniela Olbrychskiego szamocie się w więzach nałożonych nań przez porządek społeczny, którego nie rozumie. Jego bunt jest romantycznym, żarliwym sprzeciwem przeciw faktom zastanym. Ale Hanuszkiewicz i Olbrychski, choć cenią sobie te porywy młodzieńcze, widzą zarazem ich połowiczność. Bowiem w tym przedstawieniu racje Hamleta nie są ostateczne. Klaudiusz, Poloniusz, Laertes, są w stanie przeciwstawić im racje własne.

Obłęd Ofelii (gra ją Ewa Żukowska), wywołany przecież przez Hamleta, staje się w takim ustawieniu sygnałem, zwracającym na ten podział racji uwagę. Obłęd Ofelii je st również buntem, ale już buntem zwyrodniałym. I Hanuszkiewicz każe młodej aktorce rozgrywać scenę obłąkania - która zazwyczaj prowokowała widzów do łez - w sposób nieledwie brutalny, z jaskrawym zgrubieniem głosu, z hałaśliwym wykrzykiwaniem słów, wulgarnym grymasem ust. Interpretacja ryzykowna wzbudziła już sprzeciw niektórych krytyków, a przecież jest interpretacją logiczną. Zamyka tę linię rozumowania, jaką w swoim "Hamlecie" przeprowadza Hanuszkiewicz: Elsynor zamieszkują ludzie, których nie wolno jednoznacznie potępić bądź jednoznacznie beatyfikować. Tak właśnie ocenia sprawy Elsynoru jedyny bezstronny obserwator wydarzeń - Grabarz (gra go soczyście Gustaw Lutkiewicz). On jeden poznał już pełną cenę życia i śmierci, on zrozumiał wartość buntów i dwuznaczność grzechu. I poklepuje zmurszały czerep Yorricka, stwierdza z sarkazmem, acz nie bez satysfakcji: sic transit gloria mundi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji