Na topie
Dzisiaj o godz. 19 w Teatrze im. S. Jaracza odbędzie się benefis STEFANA BURCZYKA, aktora, reżysera i pedagoga. Okazją są jego 80 urodziny.
Do dziś nie rozstał się pan ze sceną i planem filmowym. Czy aktorzy nie odchodzą na emeryturę?
- Odchodzą, chociaż rozstanie z zawodem nie jest mile. Formalnie jestem emerytem od 14 lat, ale czasem pogrywalem jakieś drobne role, zazwyczaj w filmie. Z wiekiem gra się jednak coraz trudniej i gorzej.
Które ze sztuk, w których pan grał, wspomina pan najchętniej?
- Pamiętam głównie te, o których pisano dobrze. Własne odczucia zazwyczaj nie pokrywają się z odczuciami publiczności. Miło wspominam rolę pijanego pastora w komedii "Czyż nie dobija się koni". Inne ważne role to ksiądz Marek, rola u Kijowskiego w; "Mszy za miasto Arras". Uważam, że to była uczciwa robota z mojej strony, ale publiczność chyba tego nie czuła.
Jest pan aktorem teatralnym czy filmowym?
- Myślę, że teatralnym. Teatr jest bardziej wymagający. W filmie zagrałem szereg ról, ale głównie drobnych. Kiedyś zresztą, stojąc przed wmurowaną płytą na grobie "aktora epizodzisty" w Warszawie, obiecałem sobie, że też będę się starał iść tą drogą.
W Olsztynie pojawił się pan 30 lat temu. Który okres pracy wspomina pan najchętniej?
- Kadencję Krzysztofa Rościszewskiego. Pomógł mi zaistnieć, dawał dobre role, wiele ode mnie wymagał. To był dla mnie rozwojowy okres.
Teatrem zainteresował się pan już w dzieciństwie. Aktor z powołania?
- Co prawda organizowałem podwórkowy teatrzyk, recytowałem w gimnazjum wiersze, ale do szkoły aktorskiej w Łodzi dostałem się raczej przypadkiem. Nigdy nie stawiałem sobie poprzeczki zbyt wysoko. Starałem się uczciwie wykonywać ten zawód. Uważam, że aktorstwo to w 99 procentach praca.
Trafił pan na dobre czasy dla aktorstwa.
-Tak, po wojnie brakowało mężczyzn, a tym bardziej artystów. Byłem na topie, bo żyłem i nosiłem spodnie. Teraz młodzi aktorzy mają odwrotny problem - jest ich za dużo.
Co starał się pan przekazać podczas zajęć młodym aktorom?
- Jeśli są pewni, że kochają teatr, mają uparcie pracować nad sobą. Nie ma większego szczęścia niż robić to, co się kocha. Ja przez te lata całkowicie wsiąkłem w teatr. Gdybym dostał drugie życie, byłoby takie samo.