Artykuły

Hamlet w Ateneum

Mamy oto znowu "Hamleta" w Warszawie - "Hamleta" anno domini 1983. Przywykliśmy już do tego, że wiele inscenizacji zawierało mniej lub bardziej widoczne intencje wpisania utworu w aktualne nastroje społeczne. Nie jestem zwolennikiem tzw. aktualizacji wielkiej klasyki światowej czy narodowej. Zbyt dużo bowiem w tych zamysłach interpretacyjnych bywa dowolności, doraźnej manipulacji czy natarczywej wręcz historiozofii. Współczesność w teatrze i tzw. nowe odczytanie tekstu rozumiem jako podporządkowanie przede wszystkim idei utworu nowym środkom wyrazu scenicznego, dojrzałemu warsztatowi aktorskiemu, twórczej, odkrywczej reżyserii, bez naruszania podstawowej struktury znaczeniowej dramatu Ma to miejsce wówczas, kiedy reżyser poprzez fakt teatralny tę strukturę myślową utworu potrafi tak przekazać że "stare" treści zabrzmią aktualnością niejako "wyższego rzędu", a więc uniwersalizmem ludzkiej prawdy, konfliktów psychologicznych, moralnego przesłania, mądrością humanistycznej problematyki, historycznych, społecznych czy politycznych uwarunkowań.

W tym kierunku próbował realizować "Hamleta" Gustaw Holoubek w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w roku 1979. Niestety tamta inscenizacja - wskutek m. in. niezbyt trafnego obsadzenia Piotra Fronczewskiego w roli tytułowej - nie stała się wydarzeniem teatralnym. Myślę, że podobne odczucia towarzyszyć najnowszej premierze w Teatrze Ateneum w reżyserii Janusza Warmińskiego, choć założenia interpretacji są zgoła odmienne, nie idą tropem "akademickiej" dosłowności, wręcz przeciwnie, usiłują raczej powiązać spolszczonego przez Jerzego S. Sito Szekspira z czasem nam współczesnym. Intencja ta uwidacznia się nie tylko w przekładzie, ale przede wszystkim w rozłożeniu akcentów i znaczeń poszczególnych ról, w założeniach plastyczno-scenograficznych i reinterpretacji całego tekstu.

Jerzy Kryszak jako Hamlet swoją sylwetką, charakteryzacją i kostiumem przypomina współczesnego młodego człowieka, niemal wprost z ulicy. Wyczulony na fałsz, zło, zbrodnię pieniące się w Elsynor zemstą za zabójstwo ojca. Nurtuje go bardziej refleksja współczesnego moralisty. Reprezentuje pokolenie, które nie chce tolerować zła, ale niesie jednocześnie w sobie przeczucie klęski. Kryszak ma ładny, szeroki, swobodny gest, ale nie dostaje mu - niestety - bardziej dojrzałych i precyzyjnych środków aktorskiego wyrazu. Zawodzi głos, dykcja, brakuje psychologicznego pogłębienia postaci i to odbiera sceniczną wiarygodność tak pomyślanej koncepcji bohatera. Koncepcji głęboko pesymistycznej, bliskiej greckiej tragedii losu.

Sprawa Hamleta schodzi przez to jakby na plan dalszy władzy. Dramatowi uzewnętrznianemu w demonicznie i jednowymiarowo poprowadzonych przez reżysera rolach Króla Klaudiusza (Jerzy Kamas) i Poloniusza (Henryk Machalica), którzy swoje działania łączą wyłącznie z bezwzględnymi metodami inwigilacji, matactwami i zbrodnią. W takim diabolicznym ustawieniu ról - problematyka władzy, jej uwarunkowania, tragedia polityczna, racja stanu, ale również i ludzka psychologia giną pod natłokiem uproszczonych myślowo stereotypów. W tej zewnętrznej aktualizacji reżyser rozegrał również scenę z aktorami (biorą w niej udział m. in. Zofia Kucówna, Jan Świderski, Mieczysław Voit) komponując ją nie na zasadzie teatru w teatrze - słynna pułapka na myszy - ale jako oddzielną etiudę, dramaturgiczną i teatralnie wyjętą jakby spoza toku zdarzeń tragedii. W podniosłym hieratycznym stylu stała się niemal symboliczną obroną stanu i powołania aktorskiego. Podobnie, choć na innej zasadzie znaczeniowej rozegrana jest scena "sądowo-prokuratorskiego" przesłuchania Hamleta przez areopag Klaudiusza przed wysłaniem do Anglii.

Zuniformizowane kostiumy Klaudiusza i jego świty, (...) z lufami reflektorów wycelowanymi w widownię, rozświetlającymi się jaskrawym, oślepiającym światłem (scenografia Mariana Kołodzieja) - wszystko to służy wyobrażeniu miejsca zdarzeń jako więzienia.

Wejście Fortynbrasa (Leonard Pietraszak) zapowiadające nowy ład w państwie duńskim potwierdza bezsilność Hamleta, przeczucie jego nieodwracalnej klęski i zamyka jednocześnie koło tej historii. Nowy terror niosą bowiem za sobą kohorty Fortynbrasa.

W "Hamlecie" Teatru Ateneum wielką poezję, moralistykę, psychologiczne subtelności tekstu, ludzkie dramaty i rozterki bohaterów utworu, skomplikowany problem człowieka - jednostki i psychologii władzy, zastąpiła - w sposób teatralnie i artystycznie dyskusyjny - z góry powzięta teza, że każdy nowy "Hamlet" powinien być politycznie nośny i współczesny. A ponieważ nasza współczesność jest tak samo skomplikowana, złożona i wielostronna w sensie psychologicznym, moralnym, społecznym, jak bogata jest struktura szekspirowskich dramatów, może zatem i na "Hamleta" należy dziś patrzeć bardziej analitycznym okiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji