Artykuły

Bajka z komedii dell'arte

W dogodnej sytuacji znaleźli się teraz recenzenci. Z redakcji do teatru parę kroków, zaledwie, wystarczy tylko przejść przez jezdnię. Teatr Nowy przeprowadził się bowiem na dwa blisko lata do kina "Olimpia". w Domu Kultury MO, przy Grunwaldzkiej. I tam też za inaugurował swą stałą działalność spektaklem dla dzieci i młodzieży: starą bajkę włoską Carlo Gozziego o tajemniczej miłości melancholijnego królewicza do trzech pomarańczy i związanych z tym dziwnych przygodach w krainie baśni. Wybór tej właśnie bajki nie był tu zresztą bynajmniej przypadkowy. Carlo Gozzi to jeden z klasyków tego gatunku, autor bajek i dla dzieci, i dla dorosłych, jeśli przypomnimy tu sobie tylko słynną baśń o nieczułej cesarzównie chińskiej, która posłużyła za kanwę fabularną dla słynnej opery Pucciniego: "Turandot". A i ta bajka, w myśl zasady że dziecko przychodzi z reguły do teatru z kimś z dorosłych, kto nie lubi nudzić się w teatrze, zaopatrzona została w wiele kabaretowych zgoła wstawek, adresowanych dość wyraźnie w stronę dorosłych.

"Miłość do trzech pomarańczy" wyreżyserował na scenie dramatycznej Wojciech Wieczorkiewicz, reżyser poznańskiego Teatru Aktora i Laliki "Marcinek". Dał on tu spektakl z ducha typowej komedii dell'arte, z której zresztą, cała twórczość Gozziego dość wyraźnie się wywodzi. Przedstawienie jest jeszcze niedopracowane, lecz pełne ruchu i arlekinady. W pierwszej części brakuje mu wdzięku i precyzji samego wykonania, w dalszej nabiera jednak wigoru i życia dzięki sporej inwencji samych wykonawców.

Z obsady aktorskiej spektaklu na plan pierwszy wysuwa się Piotr Sowiński, który wreszcie ma pełne możliwości dla swych ulubionych popisów gimnastycznych, wykonywanych zresztą bardzo sprawnie. Warta odnotowana jest ładna aktorsko rola Wandy Neumana, a także zgrabnie pomyślane przez wykonawców postacie: królewskiego ministra - Mariana Pogaszą oraz rozkapryszonego królewicza - Leszka Dąbrowskiego. Zwraca uwagę barwna scenografia oraz znacznie ustępująca jej niestety muzyka, która jak sadzę stanęła na przeszkodzie aktorom w zachowaniu jednolitego rytmu całego spektaklu. Razi także zupełnie opacznie pojęła rola solistki - piosenkarki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji